14 kwi 2014

Rozdział 24

 Cześć :) Napisałam rozdział, nie pisałam tego przy żadnej muzyce, ale chciałabym wam polecić jedną z moich ulubionych :) LINK 
_______________________________________________________________

Po lekcji Satoshi poprosił mnie razem z Fuuto do jego gabinetu... Jak będzie ta ośmieszająca rozmowa na temat wychowania dzieci to mu walnę...

Kiedy Satoshi wyszedł z klasy za rękę z Reitą wszystkie dziewczyny aż mdlały.
-Omg! Jakie to seksi - dało się usłyszeć.
Albo
-Omg! Czy on ma dziecko? Nie wierzę! - płaczącym głosem.
On się jednak tym nie przejmował. Zdziwiłam się. Jak zawsze flirtował z dziewczynami tak teraz je wręcz olewał. Gdy doszedł do swojego pokoju pierwsze pozwolił wejść nam, potem Reicie, a sam wszedł na końcu zamykając za sobą drzwi odcinając się tym samym od cywilizacji. 
Pokój był nowoczesny i bogato urządzony (skąd oni mieli na to kasę o_o) i byłoby całkiem przyjemnie gdyby nie to, że cicho tu jak w kościele ._. Dobra, wiem, że akustyczne ściany mają swoje zalety (np. potajemny seks z panią psycholog), ale mógłby puścić przynajmniej jakąś muzykę... przykładowo takiego Skilleta albo Avenged Sevenfold... Przecież mają takie relaksujące piosenki (<-- mówi poważnie!-dop.aut.).
Gabinet był pełen kontrastów. Ściany kawowe, typowo męskie, a meble białe... Podłoga z jasnego drewna. Na biurku, które stało po lewej stronie od drzwi, mniej więcej na środku pokoju zwrócone do wewnątrz (co ja tu napisałam o.O -dop.aut.) panował artystyczny nieład. Po prawej zamkniętego laptopa leżącego pośrodku biurka zalegały niesprawdzone jeszcze sprawdziany, zaś po lewej leżał jednorazowy kubek po kawie z kawiarenki obok szkoły i kilka długopisów leżących luzem. W zasadzie to było nawet schludnie.
Satoshi usiadł na swoim (ciemnym!) kręconym fotelu przy biurku, a nam nakazał ręką usiąść na krzesłach (również ciemnych) umieszczonych naprzeciwko biurka. 
Skoro kazał, to usiedliśmy mimo, że wcale nie mieliśmy takiego zamiaru. Przecież zawsze łatwiej uciekać jeśli się stoi... W ogóle szybszy refleks... Spojrzeliśmy na siebie i od razu się rozluźniłam. W jakiś sposób samo spojrzenie na Fuuto dodawało mi otuchy.
-Nie chcę przedłużać, więc od razu przejdę do rzeczy. - powiedział Satoshi. My kiwnęliśmy głowami, ale on niespecjalnie czekał na naszą odpowiedź. -Czekam na więcej wyjaśnień. Etsu, Fuuto... opowiedzcie wszystko od nowa, ok?
-Uhm... - odpowiedzieliśmy jednocześnie po czym ja zaczęłam mówić.
-Ayuzawa Reita, ma trzy lata, tata, Arashi, nie żyje... - zatrzymałam się na chwilę. Reita ma takie straszne dzieciństwo... Potem znowu wznowiłam wyjaśnienia, tym razem bardziej pewnym głosem. -Hanae, jego mama leży w szpitalu, śmiertelnie chora. Rodzice Hanae nie żyją, za to rodzice Arashiego wyparli się tej części rodziny obwiniając Hanae i Reitę o jego śmierć... - przełknęłam ślinę. -Żadnej innej znanej rodziny, chociaż jest ona możliwa, aczkolwiek bardzo daleka. 
-Dlaczego akurat trafił do was? - spytał niewzruszony Satoshi. Jego wzrok wciąż był zimny jak lód. 
-Przecież już ci mówiłam... - odpowiedziałam, ale zrezygnowałam ze stawiania na swoim po spojrzeniu w oczy Satoshiego w momencie wypowiadania tych słów. -Chodzi o Juna. Hanae jest jego przyjaciółką... Coś między nimi było, teraz mają do siebie ogromne zaufanie... chociaż gdy Jun dowiedział się o Hanae itd. był przybity i w jakiś nieokreślony sposób zdradzony... Mimo wszystko... kiedy Hanae już... umrze, Reita trafi pod prawną opiekę Juna zgodnie z wolą testamentu Hanae. 
Chwila ciszy. 
-Och... - westchnął Satoshi. -Co sobie myślałaś przyprowadzając do szkoły małe dziecko?! Jest tu tyle niebezpiecznych rzeczy, przecież to liceum! W dodatku nie daje się skupić innym dzieciakom na nauce... - krzyczał. - Nie myśl sobie, że jak twoja mama wychodzi za dyrektora tej szkoły, a jej synem jest jej pracownik to możesz robić co tylko dusza zapragnie! - nie byłam już pewna czy przekrzyczał ściany, czy dalej wytrwale utrzymują naszą kłótnię w pomieszczeniu. 
-Satoshi-sensei... - zaczął Fuuto.
-Zaczynasz robić się strasznie rozpieszczona, wiesz?!
-Satoshi-sensei! - krzyknął tym razem głośniej Fuu. W moich oczach widać już było łzy. 
-Matka Reity chciała, żeby jej syn był bezpieczny, a ty go przyprowadzasz wgłąb dżungli pełnej dzikusów!
-Satoshi! - krzyknął ponownie Fuuto wstając. Był naprawdę wkurzony i miał już wymierzyć nauczycielowi cios z prawego sierpowego. Na szczęście w porę go powstrzymałam. Łzy spłynęły mi po policzkach i nie byłam w stanie już ich zatrzymać. Rozpłakałam się, a gdy tylko mały Reita to zobaczył sam zapłakał i się do mnie przytulił. 
-Przepraszam. - powiedział Satoshi. Fuuto wciąż stał i zgarbiony patrzył się na mnie. Było mu przykro, że nie uratował mnie przed łzami. Ech... jaki wstyd. Rozbeczałam się jak małe dziecko...
Zadzwonił dzwonek.
-Etsu... przepraszam. Słyszysz? Hej... - mówił mój brat.
-Etsu... -zaczynał, ale za każdym razem nie mógł dokończyć Fuu.
-Etsu, bo cię nagram i wrzucę na YouTube... - powiedział poważnym tonem Satoshi.
-Zhejcą się Satoshi za znęcanie się nad dziewczyną. - stwierdziłam.
Chwila ciszy przerywana tylko cichym łkaniem Reity. Ja płakałam bezgłośnie.
-Przepraszam. - powiedziałam wstając. -Chodzi o to, że Reita jest zupełnie sam... ja... on stracił tatę i... teraz może stracić jeszcze mamę i - urwałam. Czy ja mówiłam o sobie?
-Rozumiem. Ja też przepraszam, okay? - podszedł do mnie i mnie przytulił. Stojący obok Fuuto miał minę mówiącą "zabiję cię"... Poza tym wydzielał jakąś przerażającą aurę...
Kiedy Satoshi mnie tak przytulał nagle do jego pokoju wlazł bez pukania jego tata, który za razem jest dyrektorem szkoły...
-Satoshi - zaczął radosnym głosem, ale zaraz urwał zdziwiony tym, co dzieje się w gabinecie jego syna. Już miał wrzeszczeć coś w stylu "Jesteś nauczycielem! Jak możesz wykorzystywać uczennice?!" albo "Nie wstyd ci zboczeńcu?!", ale zobaczył mnie i jego mina od razu nabrała pozytywnych cech wyglądu.
-Etsum... Etsu! - szybko się poprawił. -Co się stało?
WAIT.
-Etsu, co tu robi dziecko?
Kochany przyszły ojczym :>
........... (chwila niezręcznej ciszy! -dop.aut.)
-Dobrze się składa. Ty jesteś non-stop wolny i siedzisz w tym swoim gabineciku 24/7, więc mógłbyś się nim zająć dopóki nie skończę lekcji, co nie? >:3 - powiedziałam. Kiedy już na twarzy dyrektora widać było powiększający się uśmiech Satoshi wtrącił:
-Ou... jeśli chcesz być dobrą mamą dla Reity to z całego serca nie radzę zostawiać go pod "czujnym" okiem ojca... Serio.
Poker face... co on musiał przeżyć...
-Satoshi nie przesadzaj. Będziemy się bawić z Reitą kucykami [...] - mówił dyrektor.
Po krótkiej rozmowie i długiej sprzeczce Satoshiego i jego taty wyszło na to, że dzisiaj Satoshi będzie pełnił rolę opiekunki. Razem z Fuuto wyszliśmy z gabinetu zostawiając sprawy dorosłych za sobą. 
Lecz zamiast na lekcje, poszliśmy na dach.
Mozolnym krokiem wdrapywałam się po schodach , ale gdy tylko wyszłam na świeże powietrze zaczęła rozpierać mnie energia. Położyliśmy się na dachu obok siebie i wpatrywaliśmy się w niebo nasycając się ciepłym wiosennym powietrzem. 
-Etsu... - zaczął Fuu przewracając się na brzuch. -Chyba coś zrozumiałem...
-Hmm? - spytałam wciąż wpatrując się z uśmiechem w niebo.
 
-Kocham cię.

_______________________________________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, pewnie jesteście źli ;-; Ale mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^ W ogóle mam teraz strasznie dużo pomysłów na nowe opowiadania i będę je spisywać na kartkach. Może się kiedyś przydadzą... Tak poza tym to zmieniłam nieco bieg wydarzeń rozdziałów, jest teraz inaczej niż mam na kartkach, ale wszystko i tak skupia się przy głównej myśli :) Czekam na komentarze - to dopinguje! 
Panna Setsu, czyli autorka :>

6 kwi 2014

Ogłoszenia parafialne!

Cześć wszystkim, już na początku chcę was przeprosić za to, że przez 3 tygodnie nie pojawił się kolejny rozdział opowiadania. Prawdę mówiąc, on jest. Jest napisany na kartce, ale nie chce mi się go przepisywać mimo, że jestem już w połowie.
Postaram się go jak najszybciej dokończyć i wstawić. To samo tyczy się drugiego opowiadania. Też jest napisane na kartce.
Także czekajcie cierpliwie, nie zostawiłam was! Nawet o tym bym nie pomyślała!