27 sty 2014

Opóźnienie!

Gomene!!!
Mam teraz ferie, a ja mam tak, że na ferie się wyłączam. Przepraszam, za opóźniony rozdział ;-;
Firmowa ochrzanialnia, a nawet Ola, dla której był dedykowany poprzedni rozdział domagały się następnej części, a ja je po prostu olałam... Ich też przepraszam.
Cóż, nie obiecuję, że jeszcze w tym tygodniu rozdział się pojawi, ale postaram się coś wymyślić i napisać.
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję tym co są ze mną nadal i wyczekują rozdziału : >
PS. Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?

17 sty 2014

Rozdział 20

Ten rozdział jest też traktowany jako prezent urodzinowy dla Oli :) Najlepszego ^^

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ciemno... bardzo ciemno. O! Ktoś mnie woła. Otwieram oczy, ale obraz jest zamazany. Mrugam i widzę... Juna. Chwila nieogarnięcia. Nagle gwałtowanie usiadłam. Aiko! Ona miała wypadek! Ja tu przyszłam do niej! I co ja do cholery robię w tym niewygodnym łóżku?! A skoro o tym mowa... tyłek mi zdrętwiał. Zakręciło mi się w głowie i padłam znów na łóżko.
-Etsu? - usłyszałam.
-Hm?
-Dobrze się czujesz? Czekaj, zawołam doktora.- odparł Jun.
-Uhm. -przytaknęłam. Po chwili przyszedł lekarz z jakąś lamerską teczką w różowe jednorożce. I wyglądało jakby był z niej dumny...
Włosy miał krótkie, czarne, pewnie farbowane i umyte nową schaumą. Popatrzył się na mnie brązowymi, małymi oczyma i zaznaczył coś w teczce... już pominę jakikolwiek obraźliwy komentarz o tych jednorożcach.
-Streszczając: nic ci nie jest, twój chłopak - tu popatrzył na Juna. Zarumieniłam się...- uratował cię od dość mocnego uderzenia w ścianę. Cóż, całuj rączki, myj mu nóżki. A teraz won. -powiedział lekarz.
Powoli wstałam i wyszłam z sali razem z Junem.
-Gdzie Aiko?- zapytałam chcąc zapomnieć, że ten lekarz nazwał nas parą.
-Zmienili jej salę na 218. Chodź, pojedziemy windą.
Gdy tylko wyszliśmy z magicznej podróży windą (nigdy nie rozumiałam jej działania...) w oczy rzucała się różnica w... wyglądzie? Nie... to była różnica w wymiarach! W porównaniu z poprzednim piętrem to był kosmos! Szpital rodem z Dr Housa! Drzwi otwierają się jak w lidlu, a jedna ze ścian każdego pokoju była oszklona. Jun nie był zszokowany. Najpewniej już tu wcześniej był. Przeszliśmy pół korytarza i skręcając w prawo znaleźliśmy się przed pokojem Ai. Zobaczyłam w nim przyjaciółkę podłączoną do wielu maszyn podtrzymujących jej życie. Spała. Przeraził mnie ten widok. Zakryłam dłonią usta. Jun objął mnie ramieniem. Chwilę potem dostrzegłam siedzącego na krześle obok łóżka Aiko Natsume. Miał cienie pod oczami, ale ciągle trzymał ją za rękę. Weszłam na salę i podeszłam do przyjaciółki. Odgarnęłam jej włosy z twarzy, zerknęłam na zmęczonego Natsu.
-Jeśli chcesz, mogę z nią posiedzieć. Idź się wyspać, na pewno cię powiadomię kiedy się obudzi. -odparłam. On  pokręcił przecząco głową.
-Nie ma potrzeby. Kiedy tylko zamykam oczy widzę... tę scenę. Nie mogę spać.-powiedział słabo, ale zdecydowanie. Moje oczy na pewno świeciły zrozumieniem. Bez żadnego zbędnego słowa wyszłam z sali i z płaczem rzuciłam się w ramiona Juna. On mnie objął i dodawał mi otuchy masując mi dłonią plecy.
-Cii... wyjdzie z tego. - powiedział bez cienia zawahania.
Gdy się trochę uspokoiłam usiedliśmy na krzesłach naprzeciwko sali, w której leżała Aiko. Patrzyłam na nią bez żadnych emocji. Zwykły poker face, jedynie w oczach można było dojrzeć nutkę smutku. Jun natomiast był poważny. Nagle zorientowałam się, że nie widziałam Katsu i Fuu.
-Jun? Wiesz może gdzie są -zaczęłam.
-Katsu i Fuuto? Owszem. Obaj poszli do domu. Mają chodzić do szkoły. Natsu nie umiałem do tego zmusić. Ty natomiast byłaś nieprzytomna. O Aiko nie wspominając... cóż, w każdym razie chłopaki są -spojrzał na zegarek. - w szkole. Mam przynajmniej taką nadzieję. Spytam Satoshiego.
-Uhm... - westchnęłam. Jun popatrzył się na mnie tajemniczym wzrokiem.
-Hej, Etsu? Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać... tak o sobie. Powiedz mi coś czego nie wiem.
-Hmm... -chwila zastanowienia. -Nie znoszę matmy.
-Coś czego nie wiem... ech. Może chcesz się dowiedzieć czegoś o mnie? - spytał z zrezygnowaniem.
-To twój naturalny kolor włosów? - spytałam zupełnie poważnie.
-Owszem. Dziwne co? W Japonii wszystko możliwe.- stwierdził z cieniem rozbawienia w głosie.
-No... w sumie masz rację- uśmiechnęłam się.
-Teraz ja. Ulubiony przedmiot w szkole?
-Hmm... chyba historia.- powiedziałam po zastanowieniu. Miałam dylemat: japoński vs historia. - Czego zaadoptowałeś bliźniaków?
-Bo ich kocham. - powaga w jego głosie wprowadziła mnie w zakłopotanie. -Cieszysz się, że twoja mama wychodzi za mąż?
-Myślę, że tak. Na początku byłam nieco zła, ale potem wszystko się ułożyło.
-Aha. To dobrze. Dzieci nie mogą ograniczać swoich rodziców. -nastała chwila ciszy. Pytania się wyczerpały...
-Zagrajmy w podaj słowo na ostatnią literę. -zagadałam.
-Ok. Ja zaczynam. "Igła".
-Ananas.
-Stół.
-Łóżko.
-Oko.
-Okrąg.
-Gąsienica.
-Agrafka.
-Amoniak.
-Kielich.
-Hugo.
-Osa.
-Arbuz.
-Ziemniak.
-Koniec.
-Cegła.
-Chodzi, że koniec - zaśmiał się.
-Więc poddajesz się?
-Ech, tym razem wygrałaś.Odprowadzę cię do domu, chodźmy. - odparł.
-Co? Jak to? - spytałam zdezorientowana.
-Nie jesteś już nieprzytomna. Pora abyśmy poszli do domu.
-A co z Aiko i Natsu? -zapytałam.
-Poradzą sobie. Natsu się stąd nie ruszy, a Aiko... raczej też.-powiedział i ręką popchnął mnie na zachętę w plecy. Ostatni raz popatrzyłam na Aiko i poszłam razem z Junem w stronę mieszkania.

Jako, że to było daleko stwierdziliśmy, ze wypada wziąć taksówkę. Na sama myśl o TAXI prawie parsknęłam śmiechem. Od teraz zawsze będzie mi się ona kojarzyła z Katsu i "Moja żona rodzi". Jun pewnie zauważył lekkie rozbawienie w moich oczach, bo popatrzył się na mnie pytająco. Mimo wszystko, pojechaliśmy do domu taksówką.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki krótszy rozdział jak widać. Cóż, nie bardzo miałam jak pisać, większość z tego napisałam w szkole.

Wyczekujcie kolejnego rozdziału, autorka :*

8 sty 2014

Rozdział 19

Rozdział 19 jest z deko dłuższy niż miał być na początku... Mimo, że jest dość długi, jest strasznie przeciągnięty oraz szczegółowo opisany. Zrobiłam tu wiele niepotrzebnych wątków...

Firmowa ochrzanialnia pomogła mi wymyślić akcję.

Jakąś jedną trzecią całego rozdziału mam napisaną w zeszycie od historii... Pani od historii będzie miała co czytać ^^
Zapraszam!




Siedziałam właśnie z Aiko na moim łóżku i obmyślałyśmy plan zdobycia chłopaków (chodzi tu o Fuu i Natsu - dop.aut.). Stwierdziłyśmy, że trzeba zacząć od rozwiązania zagadki ich wyznania. Po długiej debacie (całe 20 minut ;-; - dop.aut.) ustaliłyśmy, że będziemy ich śledzić. Miałyśmy ku tego okazję, bo chwilę przed tym podsłuchałyśmy ich rozmowę o wybraniu się w sobotę na świąteczne zakupy! Na pierwszą misję idzie Aiko.

(Tu nie działo się nic ciekawego, przejdźmy do razu do soboty ^^ - dop.aut.)

Nadeszła wyczekiwana sobota, a razem z nią zakupy Aiko z chłopakami. Jako, że Jun wyszedł na jakieś warsztaty zostałam sam na sam z Katsumim. 
Grając w Final Fantasy VII usłyszałam otwierające się za mną drzwi. No tak... nudzi mu się ;-; Postanowiłam, że lepiej się nie odzywać. Dalej grałam bez najmniejszego przejęcia w grę. Katsu usiadł obok mnie i z zaciekawieniem dzieciaka wpatrywał się w ekran. 
-Mogę z tobą zagrać w jakąś grę? - nagle spytał.
-Hmm... ok. Weź sobie pada. - odpowiedziałam i włączyłam inną grę. Ścigaliśmy się samochodami i byłam pewna, że Katsumi sobie poradzi, ale żeby być lepszym ode mnie?! On gra... perfekcyjnie. Nawet nie musiałam mu tłumaczyć przycisków na padzie! Jeszcze z nikim nie grało mi się tak dobrze. Z resztą on też wyglądał na zadowolonego. 

PERSPEKTYWA AIKO
Chodziłam razem z bratem i Natsu po mieście. Powiedzieli, że muszą kupić prezenty na święta dla... w sumie dla wszystkich. Właśnie byliśmy w sklepie malarskim.... albo to był zwykły papierniczy... mniejsza o to. Szukaliśmy prezentu dla Juna. Etsu dała mi trochę kasy... w prawdzie wyżuliłam od niej 2000 jenów (ok. 60zł - dop.aut.), więc my także kupimy wszystkim jakiś drobny upominek. 
Chłopaki trochę się ode mnie odsunęli. Nie wiem dlaczego. No dobra wiem ;-; To wszystko dlatego, że podsunęłam im wcześniej dość... osobliwy pomysł na prezent dla Juna, a mianowicie dmuchaną porno lalkę. Fuuto powiedział, że jestem chora, Natsu wolał nic nie mówić. W zasadzie to mieli rację. Jeszcze by sobie pomyślał, że mu coś sugerujemy o.o
Wracając do historii... Właśnie znaleźliśmy prezent idealny. W piątkę zrzuciliśmy się na ogromne płótno na ścianę.

Wyjaśniając: piątkę, gdyż ja dostałam kasę od Etsu, Natsu dostał kasę od Katsu.

Wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy w stronę innych sklepów. Nagle Fuuto zatrzymał się przy wystawie z pierścionkami. Idąc jego przykładem także się zatrzymaliśmy. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Mój brat naprawdę o kogoś dba. I jak zawzięcie wybiera perfekcyjny podarunek... Cóż, koniec końców pokazałam mu cenę i stwierdził, że powinniśmy iść. Mimo to, odwrócił się jeszcze, aby ostatni raz rzucić wzrokiem na pierścionki. 
Staliśmy teraz przed przejściem dla pieszych czekając na zielone światło. Gdy sygnalizacja je wyświetliła ruszyliśmy do przodu. Nagle zadzwonił mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam.
Aghr!!! Głuchy telefon co?! Ja ci zaraz dam ten głuchy telefon! Kuso!!!
 Dochodząc na drugą stronę jezdni zauważyłam, że brakuje mi kluczy. Popatrzyłam za siebie i zobaczyłam je gdzieś mniej więcej na środku pasów. Widząc zielone światło wbiegłam na ulicę. Podniosłam klucze, usłyszałam trzask... i już więcej nic nie pamiętałam.

PERSPEKTYWA FUUTO
Aiko leżała na jezdni. Rękę miała wykręconą pod dziwnym kątem, a z głowy leciała jej krew. Byłem przerażony. Popatrzyłem na Natsu i tu również doznałem szoku. Stał jak wryty z miną wyrażającą tylko rozpacz. Nie no chłopie, ona jeszcze żyje! Jeszcze raz rzuciłem okiem na leżącą na ulicy siostrę i szybkim ruchem wymierzyłem Natsu z pięści w twarz tak mocno, że aż się wywalił.
-Idioto! Idź jej szybko pomóż!!! - krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem, aby przekrzyczeć rozgadany tłum, a po tym szybko zadzwoniłem na karetkę.
Spojrzałem na siostrę i z lekka się ucieszyłem, gdyż zobaczyłem jak Natsu rozpaczliwie próbuje udzielić jej pierwszej pomocy. Jak dobrze, że ma tak bardzo kochającego ją faceta...
-Dzień dobry, proszę karetkę na [...]. To nagły wypadek. - powiedziałem do telefonu aż za spokojnym głosem. Tym razem już na maksa się przeraziłem. Jak można zachować spokój w momencie, w którym siostra ci umiera, a najlepszy przyjaciel jest na skraju rozpaczy ratując ją... O czym ja myślę! Jezu, trzeba ją ratować!
W przeciągu kilku minut karetka była na miejscu, policja zaś odganiała ogromną ilość gapiów od miejsca zdarzenia zatrzymując przy tym kierowcę i zaznaczając ślady wypadku. Prawie wygoniła nawet mnie z Natsu, ale gdy przedstawiliśmy sytuację pozwolili nam jechać z nią do szpitala. Natsu, który powstrzymywał tak długo łzy, właśnie wybuchnął. Trzymając ukochaną za rękę nawet nie zdawał sobie sprawy z mokrych kropelek spływających po jego twarzy.

PERSPEKTYWA ETSU
Grać skończyliśmy już jakiś czas temu. Teraz siedzieliśmy oboje przed telewizorem wcinając jakieś czipsy schowane na dnie szafki. Pewnie Juna albo Aiko... Skoro mowa o Aiko... martwię się. Długo ich nie ma.
Postanowiłam, że zadzwonię. Wykręciłam numer i po kilku sygnałach połączenie się zakończyło.
-Nie odbiera?- wymamrotałam do siebie. Katsu spojrzał na mnie zaciekawiony gdy ja uparcie wpatrywałam się w ekranik komórki. Postanowiłam w końcu zadzwonić do Fuuto. Może Aiko nie usłyszała dzwonka...
*PIIP* *PIIP* *PIIP* -Halo? - usłyszałam mrożący krew w żyłach głos Fuuto.
-Hej Fuuto, gdzie jesteście? - spytałam.
-W szpitalu. - powiedział przerażająco spokojnie głos w komórce. Wahałam się czy to naprawdę głos Fuu.
-Co? Czego? Coś się stało?- dociekałam.
-No tak jakby... wiesz, Aiko miała wypadek.-wytrzeszczyłam oczy. - Jej życie jest zagrożone, Etsu.
-Niemożliwe.... - głos się mi załamał i łzy popłynęły mi po policzkach.
-Heej, Etsu! Co jest, czego płaczesz? - spytał zakłopotany Katsu.
-Jaki szpital? - spytałam olewając go.
- Tōkyōidai. - odpowiedział mi głos wychodzący z głośnika komórki. I usłyszałam, że połączenie zostało zakończone.
-Katsumi. Zbieraj się, jedziemy do szpitala. - powiedziałam idąc do pokoju. - Szybko.
Nie przebierając się nawet wzięłam torbę i napisałam SMS do Juna.


"Jesteśmy w szpitalu Tōkyōidai. Aiko miała wypadek."


I ciągnąc za sobą zdezorientowanego Katsu wyszłam z domu. 
-Masz zamiar iść całą drogę? - spytał.
-No, a jak niby mam się tam dostać?
-Złapać stopa?
-Ah...
-A tak w ogóle... co się dzieje? I czego ciągle mnie trzymasz za rękę? - spytał z lekką drwiną na końcu zdania. Nie miałam jednak czasu na rumieńce, ani na przeciąganie podróży, więc nie miałam zamiaru go puścić.
-Aiko miała wypadek. - powiedziałam cały czas ciągnąc go za rękę. Wtedy on wyszedł przede mnie i teraz to ja byłam ciągnięta. Cóż, oby szybciej. 
-Trzeba było tak od razu. - powiedział machając ręką do taksówki. 
-Szpital Tōkyōidai, jak najszybciej. Żona mi rodzi.- powiedział wchodząc. Teraz przegiął. Mimo wszystko parsknęłam śmiechem na widok miny taksówkarza. 
Dojechaliśmy zaledwie w 10 minut cudem nie złapani przez policję. Zostawiając pieniądze na siedzeniu wybiegliśmy z auta i jak tornado wpadliśmy do szpitala. 
Podbiegliśmy do recepcji.
-Asahina Aiko. Gdzie ona jest?- spytał.
-Cóż, nie można teraz odwiedzać pacjentów, tym bardziej, że widzę, że pani o której mówisz przyjechała dziś w stanie krytycznym. - odpowiedziała spokojnie, lekko zarumieniona na widok Katsu, recepcjonistka.
-Gdzie ona jest? - spytaliśmy w tym samym czasie. Nie zwróciliśmy na to uwagi, z resztą na tych zombie, którzy się teraz na nas patrzyli też. Ugh, nienawidzę szpitali. 
-Pokój 112, tylko proszę nie wchodzić. - powiedziała pokonana. Mieliśmy już biec na górę gdy nagle padłam na kolana. Cholera... Byłam tak potwornie zmęczona, że nawet myśl o leżącej tam na górze Aiko nie motywowała mnie do najmniejszego ruchu nogami.
Katsumi w końcu puścił moją rękę, ale wtedy zrobił coś bardziej zadziwiającego. Kucnął przede mną.
-Właź, nie zostawię cię tu. - powiedział.
-Eh?! Nie ma mowy. To zawstydzające - odparłam.
-Mam cię tam po ziemi ciągnąć?- spytał.
-Oh no dobra. - wspięłam się na jego plecy i wolnym krokiem poszliśmy pod pokój 112.
Zobaczyliśmy przed nim siedzących na krzesłach Fuuto i Natsu. Gdy tylko Fuuto nas zobaczył wstał. Zmierzył swoim przerażającym wzrokiem Katsu, potem popatrzył na mnie. Wydawało mi się, że jego oczy złagodniały. Czując nagły przepływ energii  zeszłam z pleców kolegi i podbiegłam do szyby dzielącej nas od Aiko. 
Zobaczyłam ją. I osunęłam się na ziemię.




No cóż, wygląda na to, że to koniec tego rozdziału. Proszę, komentujcie! 

Pozdrawiam, autorka :**