30 wrz 2013

Ogłoszenia parafialneeeee!

Nietypowo dzisiaj! Panie i panowie, Dobre i Złe Pokemony! Przedstawiam wam kanał na YT mojej koleżanki :D Dopiero zaczyna swoją podróż pełną hejtów, więc prosi o wyrozumiałość :)

>>TU KLIKAĆ<<

Zapraszam :)


Założyłam też ASKA :)
>>MÓJ ASK<<
Mile widziane pytania dotyczące... cóż, wszystkiego :D


Następny rozdział będzie... kiedy będzie :D Nie oczekujcie jakiejś informacji o tym, kiedy będzie. Po prostu nie lubię być systematyczna i dodaje wtedy kiedy mam czas :D



23 wrz 2013

Rozdział 12





PERSPEKTYWA ETSU

-C-CO?!-krzyknęliśmy jednocześnie z Satoshim. Nie zwróciliśmy jednak na to uwagi. O wiele bardziej intrygująca była wiadomość mamy.
-No co? To dla was kochani nawet lepiej! Ty Etsu będziesz mogła zamieszkać ze swoim bratem, a ty Satoshi z siostrą i mamą.- stwierdziła z uśmiechem mama.
-No bez jaj...- mruknęłam pod nosem.
-Dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz? Nie mogliście nam powiedzieć, że się spotykacie?- spytał Satoshi-sensei. Mimo wszystko nadal to dla mnie nie komfortowe, że mój nauczyciel jest tak naprawdę moim bratem ._.
-Nie czuliśmy, że jest taka potrzeba. W końcu i tak byśmy się pobrali.- zauważyła moja rodzicielka.
-Kiedy ślub?- spytałam jakby od niechcenia, lecz tak naprawdę to bardzo chciałam to wiedzieć. Nie mogłam się doczekać hucznego wesela, ogromnego tortu i tańców. Zawsze chciałam przeżyć coś podobnego. Spytacie dlaczego? Prawda, był ślub taty, ale na nim nie było mi jakoś wesoło.
-Planowaliśmy za miesiąc, ale to może być dla was za wcz-
-Może być!- krzyknęliśmy jednocześnie przerywając mamie w połowie zdania. W przeciwieństwie do ostatniego razu spojrzeliśmy na siebie i delikatnie uśmiechnęliśmy się. Chyba zaczynam to akceptować...

 Mama zaproponowała nam żebyśmy zostali na obiad. Przyjęliśmy zaproszenie z wielkim uśmiechem i czekaliśmy, aż podgrzeje nam gotowe jedzenie w mikrofalówce. Co jak co, ale ona to gotować nie umiała.
Usiadłam przy stole, a na przeciwko mnie usiadł mój brat... nie, dalej nie mogę tego przetrawić... Tak więc na przeciwko mnie usiadł Satoshi-sensei. Korzystając z okazji wpatrywaliśmy się w siebie szukając jakiś dobrych wspomnień. Przynajmniej ja. Prawdę mówiąc nie pamiętałam nic z tego okresu, ale najwyraźniej Satoshi-sensei coś sobie przypomniał, ponieważ szeroko się uśmiechnął. Od razu podzielił się ze mną tym wspomnieniem.
-Kiedy byłaś mała zawsze do ciebie przychodziłem. Codziennie bawiłem się z tobą po szkole w berka i chowanego. Pewnego razu jednak nie przyszedłem. Miałem następnego dnia ważny sprawdzian, więc musiałem się uczyć. Kiedy zorientowałaś się, że nie przychodzę już od dłuższego czasu zaczęłaś płakać i nikt nie mógł cię uspokoić. Mama zadzwoniła do mnie żebym przyjechał chociaż na chwilę, ponieważ jeśli nie przestaniesz krzyczeć to zedrzesz sobie gardło. Szybko spakowałem książkę i zeszyt i pobiegłem do ciebie. Gdy mnie zobaczyłaś od razu się rozchmurzyłaś i razem uczyliśmy się do sprawdzianu. Gdy się tak uczyliśmy w końcu chyba dałaś sobie spokój, bo rozdrażniona trudnymi pytaniami wyrzuciłaś mi książkę do kosza na śmieci.- zaczął mi opowiadać Satoshi.- Było już późno, a mama poszła na zakupy do galerii, a ty chciałaś spać. Musiałem ci się pomóc umyć... Aaa... Jakie to piękne wspomnienie. Miałem problem z założeniem na ciebie majtek, bo wierciłaś się jak nigdy. Później zasnęliśmy razem na podłodze w salonie. Rano nie chciałaś mnie puścić do szkoły, więc musiałem cię ze sobą zabrać. Gdy weszliśmy do szkoły wszystkie laski się toba zainteresowały, a ty ciagle się mnie trzymałaś. To było takie słodkie.
Cała się zaczerwieniłam. Czyli widział mnie nagą. Mógł przynajmniej o tym nie wspominać i pozostawić mnie w błogiej nieświadomości...
-Niee no niemożliwe... Jak ty się słodko czerwienisz!- krzyknął i nachylił się nade mną.
-No ej! Ja dalej nie biorę cię za brata! Nie nachylaj się tak.- ostatnie zdanie powiedziałam juz ciszej i jeszcze bardziej się zaczerwieniłam. On chyba nie zrozumiał co mam na myśli i nachylił się jeszcze bardziej.
-Wiesz, że wiem gdzie masz łaskotki?- spytał zabawnym głosem. Zamarłam.
-N-nie....
-Tak. - drażnił się ze mną. Co jak co, ale ja miałam łaskotki chyba największe na świecie.
-Nie...- grałam na czas i powoli się wycofywałam.
-Oj tak to nie ma!- zauważył, że uciekam i powoli wrócił na swoje miejsce, aby powoli wstać. Zorientowałam się co on chce zrobić i szybko wstałam i zaczęłam uciekać po całym domu.
-Aaa!- zaczęłam piszczeć uciekając na górę.
-Etsu!!!! Wiem, że tam jesteś! Jeśli nie wyjdziesz to powiem twoje największe sekrety dzieciństwa!-prowokował mnie Satoshi.
-Nie znasz ich!!!- odkrzyknęlam.
-Chcesz sie przekonać?! Jak miałaś pięć lat to zakochałaś się w swoim koledze z klasy o imieniu Aki Y-
-AAAAA!!!!! NIE MÓW! PRZESTAŃ!!! SKĄD TO WIESZ?!-krzyknęłam. Dopiero wtedy zauważyłam, że on gra na czas. Siedziałam na strychu przy starych skrzyniach z zabawkami. Wtedy coś we mnie się przełączyło. Coś zrozumiałam...
Drzwi się otworzyły.
-Hehe. Zawsze się tu chowałaś.- stwierdził Satoshi mówiąc przesłodzonym głosem. Przestał się durnie uśmiechać gdy zauważył, że po moich policzkach spływają łzy. Usiadł przy mnie bez słowa i objął mnie ramieniem. Pierwszy raz poczułam, że to jest mój brat, a nie nauczyciel w szkole. Wtuliłam się w jego tors.
-Dlaczego płaczesz?- spytał drżącym głosem. "A więc to tak"- pomyślałam. Widział we mnie kobietę. Był bardzo spięty.
-Dlaczego to przyszło tak szybko? ...Kuso.- rozpłakałam się jeszcze bardziej.- Ja... się boję. Boję się tego ślubu... Na początku myslałam, że to będzie fajna zabawa. Będę miała nowego tatę i będę mogła mieszkać z bratem.  Ale... ale tak na prawdę to nie chcę opuszczać tamtego domu... Tam jest Fuuto, który zawsze gra ze mną w gry, Aiko, która stała się moją najlepszą przyjaciółką, Katsu, którego mimo wszystko też lubię, Natsu, z którym można się pośmiać no i nawet Jun, który zawsze mnie wysłucha i traktuje nas wszystkich jak swoje własne dzieci mimo, że jest od nas starszy tylko o kilka marnych lat...Wszyscy są moimi przyjaciółmi i walczyłam, żeby z nimi zamieszkać... Jeśli będę musiała się od nich wyprowadzić to... -mówiłam płacząc jak małe dziecko co chwilę się zacinając. Satoshi wysłuchał wszystkich moim wyżaleń, a było ich jeszcze więcej. Kątek oka zauważyłam mamę stojącą w drzwiach, ale po chwili już jej nie było. Najwyraźniej postanowiła zostawić nas samych. Gdy skończyłam spojrzałam w oczy bratu. Zobaczyłam w nich smutek, współczucie i.. miłość. Nie byłam do końca przekonana jaki to był rodzaj miłości, ale wpoiłam sobie, że Satoshi kocha mnie jak siostrę...

Zostaliśmy na strychu, aż do późnego wieczora. Około godziny 23 Satoshi-sensei odwiózł mnie do domu. Gdy weszłam wszyscy oglądali telewizję jedząc czipsy z biedronki.  Przystanęłam na chwilę i zobaczyłam  jeszcze dwie obce osoby, ale nie przejęłam się tym. Pewnie Katsu zaprosił jakiś swoich przydupasów. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.


Zasnęłam....

Obudził mnie szmer w pokoju. Spojrzałam na zegarek. Było koło godziny 1:00. Spojrzałam w głąb pokoju, i zauważyłam... kogoś. Zaświeciłam lampkę i zobaczyłam o dziwo Fuu. Nie spodziewałam się jego wizyty i to o tej porze... Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Przystanął przede mną i nic nie mówił. Zauważyłam, że w łóżku obok śpi Aiko.
-O co chodzi Fuu?- spytałam.
-Słuchaj jest taki... problem. Bo u mnie śpi przyjaciel Kastu no i tak jakby nie mam gdzie spać.
-Co z salonem? Chłopaki cię nie przyjęli?- spytałam zaspanym głosem.
-W salonie śpi przydupas Katsu, a chłopaki mówią, że nie będą ze mną spać. Ai z pewnością da mi w twarz nawet jeśli się zgodzi. Jesteś moją ostatnią nadzieją.
Chwilę się wahałam. W końcu to chłopak no nie? No ale....
-Ehh. no dobra. Chodź. Pamiętaj, że ci ufam.- powiedziałam i posunęłam się na łóżku tak, aby Fuu się zmieścił. Mimo mojego zmęczenia nie mogłam zasnąć. Było mi jakoś duszno i byłam spięta...Fuuto już spał, więc nie było mowy o wstaniu z łóżka. Jeszcze go obudzę. Muszę spróbować zasnąć.

Udało się około godziny 5:00.



Konieeeeec rodziału .. uf! Firmowa ochrzanialnia ciągle mnie meczyła, więc w końcu dodałam. Miłego czytania, buziaczki :**
Wasza autorka :3

14 wrz 2013

Rozdział 11

 Ohayo! Nowy rozdział! Nudziło mi się, więc siedziałam nad tym i myślałam co dalej napisać. Wymyśliłam takie coś. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Dodałam edit w rozdziale 8. przy zdjęciu. Zakładamy, że to nie jest jego brat, ale jego tata w młodości xd
Firmowa ochranialnia się opierdziela, więc trochę sie na niej zawiodłam >.<
Zapraszam do czytania :D





PERSPEKTYWA ETSU

Nadchodziła lekcja matematyki. Aiko siedziała już w swojej ławce i mimo spóźnienia jakoś wymigała się od kary. Ja z kolei trzęsłam się na samą myśl, że muszę podziękować Satoshi-sensei przy całej klasie. Jeśli coś sobie pomyślą to ja... Moje rozmyślania przerwało dopiero wejście nauczyciela do klasy. Więcej się nie katując postanowiłam podziękować mu po lekcjach. Przez te podziękowania zupełnie zapomniałam jak przebiega lekcja matematyki.
Satoshi-sensei w połowie drogi do swojego biurka powiedział beznamiętnym tonem kilka znaczących słów.
-Do tablicy przyjdzie...-tu udawał, że się zastanawia.- Yano Etsumi-chan.
-Hai, hai....- odparłam dennie i biorąc zeszyt z nieodrobioną pracą domową podeszłam do biurka nauczyciela. Chyba mi się wydawało, ale gdy szłam przez ułamek sekundy nauczyciel popatrzył się na mnie z troską. Na samą myśl mnie wzdrygnęło i szybko odpędziłam te chore myśli ze swojej głowy. Jeszcze by brakowało, żebym zaczęła wyobrażać sobie niestworzone historie... Tym razem nie patrzyłam się na niego żadnym obraźliwym wzrokiem. W sumie to w ogóle się na niego nie patrzyłam. W zeszycie pod "Pracą domową" było napisane zdanie:

 "Chcę porozmawiać z panem po lekcji.".

 Nabazgrał coś w zeszycie i bez żadnego pisania po tablicy odesłał mnie do ławki. Dopiero wtedy zauważyłam, że nie postawił mi jedynki tylko napisał odpowiedź na moją prośbę.

"Po wszystkich  lekcjach pójdziesz ze mną do mojego gabinetu."

Po przeczytaniu popatrzyłam się na niego wymownie, lecz nic nie zmieniałam. Chciałam tylko podziękować. 

Po moich lekcjach poszłam do gabinetu uprzedzając Fuuto i Aiko, że dzisiaj mam coś do załatwienia i żeby na mnie nie czekali. Grzecznie zapukałam i już od razu usłyszałam ciche "Wejść". Zgodnie z prośbą weszłam do gabinetu zamykając za sobą drzwi. Nauczyciel siedział na parapecie oglądając krajobraz za oknem, ale gdy mnie tylko zobaczył wstał i opierając się o parapet czekał, aż coś powiem. Chciałam tylko dodać, że miał włosy spięte w kitkę tak samo powalająco jak w sklepie. Na lekcjach nie często robi sobie taką fryzurę.
-Dzień dobry, Satoshi-sensei. 
-Dzień dobry. O czym chciałaś porozmawiać? Masz jakieś problemy w matematyce?- spytał jakby nie wiedział, że na prawdę je mam, ale za żadne skarby nie chcę mieć z nim korków.
-Nie proszę pana. Chciałabym podziękować za wczoraj. I przeprosić...- powiedziałam patrząc na swoje buty. Jak o tym mowa to były troszkę brudne na zewnętrznej części. Trzeba będzie je wyczyścić...
-Ależ nie dziękuj. Zrobiłem to co do mnie należało.- odpowiedział.
-Chciałabym o coś pana zapytać.- powiedziałam grzecznie i popatrzyłam mu w oczy.- Tylko proszę o szczerą odpowiedź.
-Chyba nie chcesz my wyznawać miłości, prawda?- spytał z jakąś durną nadzieją w głosie.
-W twoich snach.- sprostowałam.
-To o co chodzi?
-Skąd pan wiedział gdzie mieszkam i dlaczego mnie pan nie obudził?- powiedziałam jednym tchem. Zobaczyłam mieszane uczucia na twarzy Satoshiego-sensei. Był zaskoczony i widocznie myślał czy ma mi odpowiedzieć szczerze. 
-Dobrze. Chodź ze mną. Gdzieś cię zabiorę.- powiedział otwierając drzwi.
-N-no dobra...- odparłam walcząc z uczuciem wyzwania go od pedofili... coś mi jednak w środku mówiło, że to nie o to chodzi. 
Poszłam za nim aż do jego samochodu. Otworzył mi drzwi, a ja bez słowa wsiadłam do środka. Jechaliśmy jakieś 10 minut w ciszy. Gdy już dojechaliśmy okolica wydawała mi się dziwnie znajoma... Dopiero gdy skierował się w stronę "tego" domu zrozumiałam gdzie idziemy. To był dom mojej matki. Pewnie znowu jakiś cholerny kochanek starej jędzy... 
Sensei ładnie zapukał. Otworzyła nam mama i gdy zobaczyła nas razem jej wyraz twarzy zmienił się o 180 stopni. Na początku wydawało się, że jest zła, że ktoś odciągnął ją od pisania, a później jakby zrozumiała co sie ma stać. 

PERSPEKTYWA SATOSHI'EGO-SENSEI

Na początku nie wiedziałem co mam zrobić, ale potem zrozumiałem, że to już czas aby powiedzieć prawdę. Całą prawdę. Pojechaliśmy do domu jej matki, aby wszystko ładnie i  przejrzyście wytłumaczyć. Takie coś przeważnie nie przychodzi łatwo, szczególnie w takim wieku. 

PERSPEKTYWA ETSU

Mama zaprosiła nas do salonu, gdzie usiedliśmy naprzeciwko siebie. Ja na fotelu, a Satoshi-sensei wraz z mamą na kanapie. 
-No więc to już?- spytała Satoshiego-sensei mama. 
-Tak. Zdecydowałem, że to już.
-Haaaaaloo? Ja też tu jestem. Powiecie mi z łaski swojej o co chodzi? - chwilę ciszy przerwał głos sensei'a.
-Etsumi, nie pamiętasz mnie?
Prawie walnęłam ciętą ripostą, ale po chwili zrozumiałam, że ta sprawa jest całkiem poważna. 
-Dlaczego miałabym cię nie pamiętać? Jesteś moim nauczycielem od matmy.
-Przed tym. Gdy jeszcze nie chodziłaś do szkoły? Pamiętasz coś?- spytał. Mama na razie się nie wtrącała.
-Nie?
-Ehh... No więc.- zaczął nauczyciel patrząc nerwowo na mamę, która tylko kiwnęła głową.- Ja... jestem nieślubnym synem twojej matki. Jestem twoim bratem. Przyrodnim. Kiedyś przychodziłem się z tobą pobawić. Później wyjechałem się uczyć, a teraz pracuję w szkole.- powiedział to dosyć szybko, ale zrozumiale. Chwilę myślałam, że oni żartują, ale widząc ich poważne miny ta myśl szybko wyparowała.
-C-co? Hehe...he...he...he- zaśmiałam się podenerwowana tokiem wydarzeń. Właśnie dowiedziałam się, że ten zboczony nauczyciel tak na prawdę jest moim bratem... WTF?! - Kto jest twoim ojcem?
-Kato Kenji. Zaszłam z nim w ciążę, wyszłam za twojego ojca. On się zgodził na to dziecko, ale później jak byłam w ciąży z tobą poprosił mnie, żebym oddała dziecko ojcu. Później mały Satoshi cię odwiedzał i bawił się z tobą. Mam chyba gdzieś zdjęcia...- wtrąciła się mama pogodnym tonem i poszła szukać albumu.
Patrzyliśmy się razem z .. bratem na siebie w milczeniu. Gdy chciałam już coś powiedzieć, do salonu weszła mama ze zdjęciem.
-Czarno białe, ale to nie szkodzi, ne?- spytała mama, ale nikt jej nie odpowiedział. Z łatwością rozpoznałam siebie. Miałam wtedy ok.6 lat. Teraz przeniosłam wzrok na chłopca obok. Potem na Satoshiego-sensei... Stwierdziłam, że są do siebie podobni. Byliśmy kiedyś tak blisko...  Znów patrzyłam  na zdjęcie, po czym poprosiłam mamę czy mogę je sobie zachować. Chętnie się zgodziła, a ja od razu schowałam zdjęcie do plecaka (który wzięłam bez namysłu z samochodu wychowawcy). I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z jednego.
-Gdzie jest ten cały Kato Kenji?- spytałam. Coś mi świtało jednak nie mogłam sobie przypomnieć gdzie to słyszałam. 
-To dyrektor szkoły.- powiedziała mama. 
-O Jezu.... Dobra, wszystko sobię wyjaśniliśmy, dzięki za szczerość Satoshi-sensei...
-Etsu, jest jeszcze coś. - powiedziała mama.
-Co?
-Spotykałam się od jakiegoś czasu z Kenjim i postanowiliśmy, że się pobierzemy.
-C-CO?!- krzyknęliśmy jednocześnie z Satoshim.


Uff :D Skończyłam to w końcu xd
Lecę na anime, buziaczki!! :**


9 wrz 2013

Rozdział 10

 Z góry przepraszam za tak długą nieobecność. Ten rozdział i tak jest krótki, jednak chciałam coś dodać. Jeśli w tekście pojawi się taki znak "~" to oznacza on nienaturalne przedłużenie pewnego słowa, np. Aaaaaaaiiii! (Ai!) :) Dziękuję za uwagę i życzę wszystkim miłego czytania :P



 PERSPEKTYWA ETSU

Siedziałam jeszcze chwilę na łóżku obmyślając plan jak podziękować temu zboczonemu nauczycielowi, jednak szybko się otrząsnęłam i poszłam przygotować się do szkoły. Ubranie się zajęło mi tylko 5 minut, gdyż mamy mundurki, ale poranna toaleta zajęła mi aż 10 min (a to tylko i wyłącznie przez włosy). Gdy wychodziłam z pokoju była 7:20, więc długo się nie zastanawiając postanowiłam zrobić dla wszystkich kanapki. Idąc w stronę kuchni zobaczyłam śpiącą na kanapie Aiko. Podeszłam do niej i zaczęłam ją budzić.
-Ai~! Wstawaj!- krzyczałam i szturchałam ją w ramię. Po chwili Ai zaczęła otwierać oczy. Chwilę się ociągała, ale gdy mnie zobaczyła od razu stanęła na równe nogi.
-Hej słońce! Jak głowa?- spytała z troską, a jednak przesłodzonym głosem. Miałam lekkie wyrzuty sumienia, ale postanowiłam jej nie martwić.
-Oh kociaku! Świetnie! Przepraszam, że musiałaś spać na kanapie!- odparłam równie słodkim głosikiem. Wtedy do salonu wszedł Katsumi z miną... po prostu WTF.

PERSPEKTYWA KATSU

Wychodząc z pokoju zaczepiłem rękawem bluzki o klamkę przez co zaliczyłem poranną glebę.
-Kuso...- westchnąłem i wstałem z podłogi. Idąc do salonu usłyszałem podejrzane odgłosy.
-Hej słońce! Jak głowa?
-Oh kociaku! Świetnie!
Postanowiłem sprawdzić kto jest tak dziwny i wszedłem stanowczo, lecz ostrożne do salonu. Gdy zobaczyłem Ai i Etsu moja twarz samoistnie uformowała się w WTF. Chwilę jeszcze staliśmy w miejscu, a potem Aiko poszła do pokoju, aby się ubrać i zrobić inne zajmujące dużo czasu rzeczy, od których podobno wygląda się ładniej. Etsu w tym czasie zdążyła wyciągnąć masło i szynkę z lodówki. Postanowiłem zacząć ten temat.
-Gdzie wczoraj byłaś?- spytałem.

PERSPEKTYWA ETSU

Przez chwilę zastanawiałam sie o co mu dokładnie chodzi. Przecież  wszyscy myślą, ze byłam w domu. Chyba nie...
Cisza trwała tylko chwilę. Bóg ma mnie w opiece! Do salonu wszedł Fuuto.
-Yo.- uśmiechnął się.- Aiko strasznie się guzdra, więc powiedziała, że mamy iść sami.
Po tym wyszliśmy z domu i powoli ruszyliśmy w stronę szkoły zostawiając robienie kanapek Jun'owi. Katsu nam później przyniesie. Zachowujemy się jak rozpieszczone dzieci >.<

PERSPEKTYWA AIKO

Nie mogłam znaleźć mojego zapasowego szkolnego mundurka, a wczorajszy wybrudziłam czekoladą na karaoke. Powiedziałam Fuu żeby poszli beze mnie. Może coś zaiskrzy...
-Mam!- krzyknęłam gdy dokopałam się do poszukiwanej rzeczy. Wybiegłam z pokoju trzymając w ręku mundurek i poszłam do łazienki. Gdy miałam już nacisnąć klamkę drzwi się otworzyły, a w nich stanął Natsu. Zakłopotani próbowaliśmy się wyminąć, ale za każdym razem się nie udało. W końcu przystanęliśmy i popatrzyliśmy sobie w oczy. To był błąd. Widocznie zmieszany Natsu wyminął mnie z ręką na ustach zasłaniając swoje zakłopotanie i poszedł do kuchni zostawiając mnie zaczerwienioną po same uszy przed  łazienką. Z transu wybudził mnie dopiero Jun, który zaniepokoił się, że zasnęłam na stojąco i będzie musiał iść ze mną do lekarza.... >.< W łazience przebrałam się i spokojnie poszłam do szkoły. I tak byłam już spóźniona jedną lekcję, więc nie zaszkodzi jak spóźnię się jeszcze na kolejną.

5 wrz 2013

Ogłoszenia Parafialneee! :)

Yo :) Następny rozdział jest w trakcie tworzenia. Mam trochę na głowie ze szkoły i nie mogę się skupić :/ Podejrzewam, że rozdziału nie będzie jeszcze jakiś czas :C Gwarantuję, że wrócę jeszcze do pisania opowiadania :) Nie myślcie, że to porzuciłam:)
Całusy, Setsu ! :**

Kochany Szurnięty Fanie nr 1 (lub Piotrek, jak kto woli) dziękuję ci za czytanie mojego opowiadania :) Twoje wsparcie jest niepowtarzalne :)

Firmowa ochrzanialnio, czy w każdej naszej rozmowie musi paść zdanie 'Kiedy nowy rozdział?" =.= Będzie wtedy kiedy będzie ;* Jak nie masz co robić to sama sb napisz to się później wstawi xd

Kocham, pa ;**