25 paź 2013

Rozdział 15

 Hejaaa ! Kochani moi oto wasza obiecana notka :D Długo nad nią pracowałam. Słuchałam przy tym:


 Ułooułouło :D Znam już to na pamięć :D
Zapraszam do czytania :D
--------------------------------------------------------------------

Od incydentu z tatą minął nudny tydzień. Teraz siedziałam na lekcji matematyki, która była moją ostatnią lekcją. Zauważyłam, że Satoshi-sensei coraz mniej pyta mnie pod tablicą. Chyba stara się mnie trochę odciążyć. Cóż, to lepiej dla mnie. Ślub mojej mamy wypada ok. listopada. Teraz mamy połowę października, więc przygotowania idą pełną parą. Zauważyłam też, że od czasu wyznania mi prawdy o Satoshim, moja mama coraz mniej ślęczała nad książkami. Już nawet nie zasługuje na miano "Szurniętej pisarki przesłodzonych romansideł"! Chyba chce sobie w końcu ułożyć życie.
Od mojej ucieczki z domu zrozumiałam bardzo dużo rzeczy. Mój tata naprawdę mnie kocha, mam nawet brata! Tzn. tak serio to dzieci mojego ojca też powinnam uważać za rodzeństwo, ale jakoś nie mogę tego przetrawić.
Mimo, że zrozumiałam wiele rzeczy, to są jeszcze takie, których za nic nie mogę zrozumieć. Dzisiaj mam zamiar dowiedzieć się wszystkiego co chcę wiedzieć. W tym zacnym celu usiadłam już ubrana, uczesana i najedzona w salonie czekając na pierwszą ofiarę fali pytań. Czekałam... czekałam... i czekałam. Minęło 10 sekund i do salonu wszedł Jun. Jun zachowuje się jak mój ojciec i prawdą jest to, że naprawdę w jego obecności czuję się jak jego córka. Tworzy wokół siebie piękną aurę, dzięki której każdy w tym domu czuje się bezpiecznie.
-Cześć Jun.- przywitałam się. On zaskoczony odwrócił głowę w moją stronę.
-Cześć Etsu.- odpowiedział, a na jego twarzy zakwitł cudowny uśmiech.
-Co tam?- próbowałam go zagadać.
-Nic. A u ciebie?- odpowiedział dalej patrząc się na mnie z tym wielgachnym uśmiechem na twarzy.
-Dobrze.- odpowiedziałam. - Chodź, siadaj. Pogadamy sobie.- odparłam znienacka. Zrobił jak chciałam. Usiadł obok mnie na sofie i znów się na mnie gapił...
-Jun.. Mam do ciebie kilak pytań.
-Yhm.
-Pamiętasz ten dzień... kiedy Ai zemdlała w łazience i gdy Fuu ją obudził... to wtedy zaczęli się kłócić. Weź mi powiedz, dlaczego gdy wszedłeś to od razu się pogodzili?
-A więc to cię męczyło...  Cóż, przyjaźniliśmy się długi czas. Zdołałem nauczyć ich pewnych zasad, których muszą się trzymać. To wszystko.
-A co im zrobisz jak je złamią? Te zasady?
-Nie chcesz wiedzieć ^^ - odpowiedział Jun. Po tym wstał i ruszył do kuchni najpewniej zrobić sobie śniadanie.
-Dobra.- szepnęłam do siebie zadowolona. Poszłam do pokoju i runęłam na łóżko.
-Co ja chce jeszcze wiedzieć?- zapytałam się w myślach.
W końcu doszłam do wniosku, że jestem na tyle doinformowana, że wiem o większości rzeczy dziejących się w tym domu. No cóż, postanowiłam, że przejdę się do mamy. Takie niedzielne odwiedziny.
Szybko się zebrałam i wyszłam z domu. Kilka metrów od mieszkania spotkałam Shiori'ego i Shina. Oczywiście identyczni.
-Cześć-powiedzieli jednocześnie.
-Cześć.- uśmiechnęłam się. -Gdzie idziecie?
-Do Katsu.- odparł Shino.
-Nie ma go w domu. Pojechał na zakupy.- stwierdziłam ze smutną miną.
-Ouh... dobra. Wracamy Shino.-wtrącił Shiori.- W którą stronę idziesz?
-Idę... w sumie to cały czas prosto.
-To przejdziemy się z tobą.-odparli zgodnie i ruszyliśmy dalej. Po chwili ciszy postanowiłam, że coś powiem.
-Shiori?
-Hmm?
-Miałabym do ciebie prośbę. Czy mógłbyś mnie uczesać na ślub mojej mamy?
-Owszem.-powiedział, a na jego twarzy wymalował się diabelski uśmieszek. Brakowało mu tylko rogów i ogonka.
-To będzie za jakiś miesiąc.-powiedziałam.
-Ok, ok.- zgodził się Shiori.
Szliśmy dalej. Rozmawialiśmy o różnych błahych sprawach. Mieliśmy też okazję poznać siebie nawzajem.
-Shiori, jaką muzykę lubisz?- spytałam.
-Uwielbiam rock.- uśmiechnął się Shiori.
-Oh! Ja też! Rock jest mega!-stwierdziłam.- A ty Shino-kun?
-Hmm... jakby się tak zastanowić, to powiedziałbym, że nie mam ulubionego gatunku.-zamyślił się Shino patrząc w niebo.
- Rozumiem.-odparłam i też zaczęłam patrzeć w niebo. Było piękne. Niebywale niebieskie z białymi, małymi chmurkami przelatującymi w dosyć wolnym tempie. Słońca zbytnio nie było. Zasłonięte przez jedną ogromną chmurę biedne nie mogło dotrzeć do nas. Mimo to, nie było bardzo zimno.
Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam do domu mamy.
-Hej, chłopaki! Moja mama mieszka tu. Do zobaczenia.- powiedziałam.
-Nie chrzań! Nasz dom jest dosłownie obok twojego...-odparł Shino z szeroko otwartą buzią.
-Shino... Zamknij buzię. Tu muchy latają.-skwitował Shiori.
-Jakim cudem jeszcze się nie spotkaliśmy?- powiedziałam do siebie z taką samą miną jak Shino.
-Dobra, my idziemy do domu. Shino, mówię ci, jak cię matka zobaczy to do końca życia nie usiądziesz na dupie za tą chorą minę. Znasz ją...-zwrócił się do swojego brata Shiori. Po tym weszli do swojego domu. Ja z resztą też. Nie pukałam. Weszłam jak zawsze.
Przy wejściu leżały jakieś buty. Najpewniej menagera mojej mamy. Pewnie się załamał, bo nie poświęca już tyle czasu na pisanie. Zdjęłam buty i weszłam dalej. Mama stała przy kuchence gotując , a jakiś facet siedział na krześle i rozmawiali... czekaj... ten facet to mój dyrektor! A skoro to mój dyrektor, to mój przyszły ojczym! I on tu jest, a moja mama gotuje! Co?! Moja mama gotuje?! Matko Boska! Zaraz coś wybuchnie!
Szybko zrzuciłam z ramienia torbę, pobiegłam do mamy i delikatnie odsunęłam ją od kuchenki. Po tym zrobiłam kilka niezbędnych rzeczy takich jak zmniejszenie ognia pod garnkiem z zupą i odchylenie pokrywki. Mama razem z dyrem patrzyli się na mnie jakbym spadła z nieba.
-No co?- spytałam.
-Cześć...-przywitała się mama. Dyrektor tylko kiwnął głową.
-Co robisz.... robicie?
-No ja kochana gotuje obiad, a Kenji  dotrzymuje mi towarzystwa... - odparła moja rodzicielka. Popatrzyłam na dyra. On znów kiwnął głową, jednak tym razem z mniejszym zaskoczeniem.
-Proszę pana... jeśli moja mama gotuje to nie radzę być w pobliżu.-skwitowałam. -Ehh... dobra, to ja już będę szła.
Gdy to powiedziałam zadzwonił dzwonek. Po tym do domu wszedł Satoshi. Co to ma być? Spotkanie "rodzinne"?
-Cześć.-przywitał się. Najpierw ze mną, a potem z rodzicami. Czułam się wyróżniona.
-Heja.- odpowiedziałam z uśmiechem. Ku zdziwieniu wszystkich, podszedł do mnie i mnie przytulił. Przy tym szepnął mi do ucha:
-Już wszystko ok? Z twoim tatą?
-Un. (un-tak. dop.aut.)-odpowiedziałam równie cicho. On tylko się uśmiechnął i odwrócił mnie w stronę rodziców. On sam stał za mną zwrócony w ich stronę. Potem schylił się i założył mi ręce na szyję. Podbródek położył sobie na moim ramieniu. Rodzice mieli niesamowitą minę.
-Mamo, tato. Chcemy wam coś powiedzieć.-odparł niewiarygodnie poważnie. Aż sama się przestraszyłam. Widać było, że napędził niezłego stracha mamie i swojemu ojcu.
-Czy wy...- zaczęła mama.
-Tak mamo. My bardzo cieszymy się z waszego ślubu, ale...-odparł Satoshi ze smutną miną.
-Ale?- spytał jego tata.
-Udawaj.-szepnął mi na ucho Satoshi. Ja się tylko uśmiechnęłam. On stanął obok mnie. Wziął mnie za rękę i przyłożył ją sobie do twarzy. Ukradkiem oka zauważyłam przestraszoną minę ... "rodziców".
-Niechaj czterdzieści tysięcy braci połączy serca-suma uczuć wciąż będzie mniejsza od mojej miłości.- rzekł Satoshi. Prawie wybuchłam śmiechem. Szybko mi przeszło gdy Satoshi zaczął przybliżać do mnie swoją twarz. Gdy był niewiarygodnie blisko popatrzył mi się w oczy i nie mógł już powstrzymać śmiechu. Wybuchnął, a ja razem z nim. Oboje padliśmy na podłoge i dosłownie tarzaliśmy się ze śmiechu. Rodzice nagle wszystko zrozumieli. Również zaczęli chichotać.
-Hahaha, Etsu... nie mam pojęcia czy masz z czego się śmiać! Hahaha :D Zgłosiłem cię na Julię do przedstawienia "Romeo i Julia"! Hahahaha :D- krzyknął Satoshi, a ja momentalnie przestałam się śmiać. Za to rodzice zaczęli się chichrać jeszcze bardziej.
-Nie no zajebiście... A kto jest Romeo?- spytałam zażenowana.
-Nikt tego nie wie! Hahhaha!- powiedział Satoshi jeszcze bardziej tarzając się ze śmiechu. Chyba go już brzuch rozbolał, bo nagle się za niego złapał.
-Jeny... - westchnęłam. Jako jedyna się nie śmiałam. Korzystając z tego, że Satoshi leży jeszcze na podłodze, przyczołgałam się do niego i usiadłam na nim okrakiem. Rodzice znowu wytrzeszczyli oczy. Ja jednak nie miałam ciekawszych powodów, żeby zrobić coś takiego. Gdy to zrobiłam, Satoshi nagle przestał się śmiać. W pokoju zapadła cisza i główną atrakcją było moje seksistowskie siedzenie na bracie.
-Hmm... mogę się z nim podroczyć-pomyślałam.-Byłoby o wiele ciekawiej niż, to co chciałam zrobić na początku.
Nie zwracając uwagi na stojących obok rodziców, położyłam swoje ręce po obu stronach głowy brata. Zaczęłam się powoli zbliżać. Stykaliśmy się już nosami. I wtedy ku zaskoczeniu wszystkich....


-----------------------------------------------------------------------------------------


Hahahaha :D Jestem ZUA, ponieważ skończyłam wam w takim momencie :D
Mimo wielkiej przepaści w dodawaniu notek dostaliście coś dłuższego i mam nadzieję ciekawego.
Firmowa ochrzanialnia upomniała mnie tylko 3 razy, za co wielce dziękuję. Gdyby było tego więcej to zrobiłabym ci na złość i nie wstawiała notki do listopada :D
Wasza kochana autorka, Setsu :D

REKLAMAAAAA 

SZUKAMY ADMINÓW NA FANPAGE!!!
Kochani! Zapraszam was do lajkowania mojego fanpage! 
Obserwujcie mnie też na TWITTERZE oraz GOOGLE + !! :)



16 paź 2013

Ogłoszenia duszpasterskie :D

Dobra ludzie! Moja firmowa ochrzanialnia może potwierdzić, że pisałam wam rozdział na lekcji i (tego już nie może potwierdzić, bo jak jej to mówiłam to nie słuchała) przeczytała mi to pani od fizyki :D Mniejsza o to, ważne, że jestem w trakcie pisania :D

Pierwsza informacja: POSZUKUJE ADMINÓW NA FANPAGE! I to pilnie! (Jaskraffy różofy xd)

Druga informacja: Myślę, że rozdział ukaże się za kilka dni, bądź jeszcze dzisiaj :D Jak mi się oczywiście zechce go pisać :) Jednak mimo wszystko nie myślcie sobie, że was porzuciłam, bo nawet jeślibym tak pomyślała to dostałabym kopa w dupę od mojej firmowej ochrzanialni... Nie to, żebym próbowała hehe :D

Trzecia informacja: Dostałam 5 z chemii!!!!!

CUCHNIE KOMERCJĄ ZWYKŁA REKLAMA!
Zapraszam na:

8 paź 2013

Ogłoszenia parafialneeee

Ruszył fanpage! Klikać!!!
Ogólnie zapraszamy do lajkowania i komentowania :D Szukamy też adminów :) Potrzebuję ich przynajmniej 2! :) taka krótka notka informacyjna ^^ No więc ja spadam :*
Pa skarbeńki :)

Rozdział 14

 Yo :) Kochani, jeśli imiona rodziców głównej bohaterki nie będą się zgadzać z wcześniejszymi rozdziałami (nie pamiętam czy dałam tam jakieś imiona czy nie) to przepraszam :D Dziękuję wszystkim za komentarze. One bardzo motywują. Już na początku chciałabym was zachęcić do ich pisania.

 PERSPEKTYWA ETSU

Gdy posprzątałam już cały dom była godzina 16. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chodziłam w kółko po domu, aż nagle wpadłam na pewien pomysł.
-No tak.. Przecież mogę iść na spacer!- wymamrotałam i poszłam do pokoju po torbę. Później ubrałam się w czarny płaszczyk, gdyż było już trochę zimno.Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę parku. Mijałam wiele szczęśliwych rodzin i nagle zachciało mi się płakać. Przypomniałam sobie moje dzieciństwo. Dużo wypadów na spacer, zabawy z tatą i mamą... a później koniec... tata zatrzaskuje drzwi, odchodzi. Mama płacze siedząc na podłodze... a ja co mogę zrobić? Zupełnie nic. Mogłam jej tylko przysparzać mniej problemów.
Poczułam mokry ślad na policzku. Łza. Zaczęłam płakać. Usiadłam na ławce w parku, do którego właśnie doszłam i dalej rozmyślałam patrząc na dzieci bawiące się razem przy fontannie. Zobaczyłam tam siebie. Małą dziewczynkę, szczęśliwą, bo jeszcze nic nie rozumie. I wtedy coś sobie przypomniałam. Był chłopiec. Tak. Starszy, miły, który mówi jak bardzo mnie kocha. Imię tego chłopca to... Satoshi.
-Jednak coś sobie przypomniałam.. He he... milutko.- szepnęłam do siebie. Później zobaczyłam jak do tych dzieci podchodzi starszy chłopiec. Kuca przy dziewczynce i mówi jej coś na ucho. Ta jednak nie odpuszcza, dalej chce się bawić z chłopcem. I wtedy usłyszałam ten głos...
-Mai, słoneczko! Chodźmy, kupię ci lizaka!- zabolało. Bardzo. Wspomnienia. Masa wspomnień zleciała na mnie jak lawina. "Etsumi, słońce! Chodźmy już, kupię ci twojego ulubionego lizaka!". Tak mówił. Popatrzyłam w stronę skąd dochodził ten głos i zobaczyłam... tatę. Tatę ubranego w jeansy i kurtkę. Mojego tatę. Gwałtownie wstałam z ławki co nie umknęło uwadze ojcu. Zauważył mnie. Ruszyłam w przeciwną stronę. Płakałam.
-Etsumi?-powiedział zaskoczony. Zostawił dzieci, żonę i podbiegł do mnie. Złapał mnie za ramię i odwrócił mnie do siebie. -Co się stało? Etsumi?
Nic nie mogłam odpowiedzieć. Przyłożył swoje czoło do mojego i wytrzeszczył oczy.
-Cholera jasna, Isao! Chodź tutaj!- krzyknął za siebie. Podbiegł do niego ten chłopak z wcześniej, który szeptał coś na ucho dziewczynce. Popatrzył na niego z zdezorientowaną miną.
-Co?- spytał melodyjnym głosem. Z pewnością byłby dobrym wokalistą.
-Przytrzymaj ją. Nie. Najlepiej usiądź z nią na ławce.- rozkazał. Wyciągnął telefon i wybierał numer podczas gdy jego żona z córeczką na rączkach zaczęła mówić:
-Kochanie? O co chodzi? Kto to jest? To ta Etsumi? Kochanie co się stało?
-Hanako, kochanie. Nie teraz. Później wszystko wyjaśnię.- odpowiedział i wybrał numer. - Etsuko? ... Etsumi jest ze mną w parku. Słuchaj.. ona jest chora. Ma chyba z 40 stopni gorączki. ... Aha... Tak... Yhm... Yhm... Na razie.- rozłączył się. Popatrzył się na mnie, potem na swoją żonę.
Wytarłam oczy i popatrzyłam na Isao. Był mega przystojny! Ciemne włosy, które były na tyle długie, aby związać je w niedługą kitkę idealnie mu pasowały. Do tego niebieskie, żywe oczy. 
-Etsumi, czy masz kontakt do Satoshi'ego?- spytał.
-No tya... Tato, poradzę sobie. Daj mi już spokój. Zostaw mnie tak jak to zrobiłeś kiedyś. Tak będzie dla mnie i dla ciebie najlepiej.- powiedziałam. Tatę wmurowało. Usłyszał coś takiego od swojej córki... Pewnie go zabolało. -Poza tym... już cię nie uważam za mojego tatę. Mama wychodzi za mąż za tatę Satoshi'ego i to on teraz będzie moim ojcem, a nie ty. Masz swoją rodzinę, dzieci. Dla mnie nie ma tu miejsca. Chociaż... nigdy nie było dla mnie miejsca w twoim sercu. - mówiłam coś co mnie samą  bolało. Ale musiałam to zrobić. Ktoś musi w końcu postawić sprawę jasno. -Płakałam, bo sobie o tym przypomniałam.
-Kłamiesz.- powiedział mój ojciec z poważną miną. -Kłamiesz. Przestań ranić siebie i mnie!- tu podniósł głos. W parku na szczęście nie było już ludzi. Wytrzeszczyłam oczy. Odkąd znam mojego tatę, dopiero drugi raz widzę u niego taką minę. Pierwszy raz był wtedy kiedy zostawiał mamę. Znów się rozpłakałam. Tym razem przyciągnęłam nogi do siebie i schowałam w nie twarz. Wtedy mała Mai, jak dobrze pamiętam, wymusiłam na mamie postawienie jej na ziemi, wdrapała się na ławkę i pogłaskała mnie po głowie, a następnie przytuliła mnie.
-One-san nie płacz.- powiedziała, a wszyscy byli zaskoczeni. Nawet ja. Przestałam płakać. Wtedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam biegnącego Satoshi'ego. Pewnie mama po niego zadzwoniła.
-Etsu!- krzyknął gdy już był prawie u celu. Wtedy wstałam, żeby pokazać mu, że wszystko ok.- Etsu! Jezus Maria! Co jest? Hej? - zaczął, a potem mocno mnie przytulił. Z zaskoczenia.
-Etsu... - oddałam uścisk. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać. Znowu. Ale tym razem płakałam dlatego, że ktoś mnie kocha. Ktoś się o mnie martwi. I przypomniałam sobie Mai z tym chłopcem przy fontannie. I moje wspomnienie. I zaczęłam płakać jeszcze bardziej, a on jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Dobry wieczór Eiji-san. Dawno się nie widzieliśmy. Widzę, że się panu układa. Nam z resztą też. Dziękuję za zaopiekowanie się moją siostrą.- zaczął Satoshi nie odsuwając mnie od siebie.
-Nie ma za co, Satoshi-kun. Wyrosłeś na prawdziwego mężczyznę. Chciałbym jeszcze zamienić słowo z moją córką.- powiedział, a ja odsunęłam się od brata. Odwróciłam się do taty i cierpliwie się w niego wpatrywałam.
-Jak już się spotkaliśmy to chciałbym ci powiedzieć, że nadal jestem twoim tatą i nie możesz mnie zastąpić żadnym innym mężczyzną.- odparł mój tata, a ja kiwnęłam głową. Dzisiaj zrozumiałam wiele rzeczy, a to była jedna z tych ważniejszych. Mój ojciec stoi przede mną i nigdy nikomu nie uda się go zastąpić. Odwróciłam się, złapałam Satoshi'ego za rękę i rzuciłam: -Do zobaczenia. - po czym ruszyłam w stronę domu.



Jeny, w końcu. Przepraszam, za tak denny rozdział. Wszystko jest przewidywalne, ale musiałam gdzieś to wstawić. Cóż, mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i dalej będziecie czytać mojego bloga.

DURNA REKLAMAAAAAAA <3

Obserwujcie mnie na Twitterze, jeśli chcecie mnie lepiej poznać, i na Google+ jeśli chcecie dostawać informacje o rozdziałach i innych :) Pytajcie mnie też na asku :) Odpowiem na wszystkie pytania ^^

7 paź 2013

Drogie NyanCaty!

Siemaneczko :) Jako, że dużo się ostatnio zmieniło na moim blogu (bardzo-.-) chciałabym was poinformować, iż założyłam sobie kilka kont, które możecie obserwować lub coś w tym stylu. Fajnie nie?
Dobra mniejsza o to :* Jak już może zauważyliście, zmieniłam nazwę przez połączenie bloga z Google+. Teraz nazywam się Setsu Asakura, i taki (przynajmniej "Setsu") był plan od początku. Możecie też obserwować mnie na Google+ za pomocą przycisku (Obserwuj) w bloku "O mnie" (pod archiwum, drugi blok). Na ten serwis dodaje pierwszorzędnie informacje o nowych rozdziałach, pojawiają się tam też obrazki, wideo lub inne tego typu rzeczy, które mi się spodobają albo mnie zaciekawią.
Dobra, mniej o Google+, przejdźmy do Twittera. Na mojego Twittera możecie się dostać przez TEN LINK. Tam również będą ukazywać się informacje na temat bloga jednak będę tam również wstawiać jakieś tweety informujące co teraz robię itp. Uważam, że to dobry pomysł na lepsze poznanie mojej osoby.
Najpewniej ukaże się też w najbliższym czasie fanpage na Facebooku, który oczywiście będzie miał na celu urozmaicenie wam przeglądania tablicy głównej. Będę do tego poszukiwać administratorów, którzy pomogą mi w systematyczności owej strony. Będą wstawiane obrazki/wideo oraz organizowane zabawy.
Myślę, że na ten temat tyle.
Dziękuję też czytelnikom za proszenie o nowy rozdział pod ostatnim postem. Dodało mi to motywacji i proszę o częstsze takie komentarze. Można wysyłać na mój e-mail ( etsumi14@gmail.com ) pomysły związane z opowieścią. Myślę, że to by znacznie ułatwiło mi pisanie. Poza tym będziecie mogli brać czynny udział w pisaniu opowiadania.
Pozostawię to na tą chwilę bez opieki, ponieważ bardzo możliwe, że będą na takie okazje organizowane zabawy na fanpage'u, który (przypomnę xd) najpewniej się ukaże :)

Chce z miejsca też gorąco podziękować firmowej ochrzanialni za ciągłe upominanie mnie o wpisy :) Cieszę się, że jesteś :)

Dziękuję za uwagę i... no cóż, dobranoc kochane nyancaty :**


WAŻNY EDIT!!!
Kochani, zapomniałam dodać coś o Asku :P Tak, mam też aska, na którym możecie zadawać pytania :)
Kliknijcie TEN LINK aby się do niego przenieść. Tak wiem wiem :D Jestem zapominalska :D Paa misiaczki :D

6 paź 2013

Rozdział 13

Siemaneczkoo :D Podczas pisania słuchałam tego >>>>>KLIKAĆ<<<<< :D


PERSPEKTYWA ETSU

Przez to, że zasnęłam około 5 nad ranem obudziłam się po godzinie 12. Na szczęście była sobota i nie musiałam wstawać o 7:00! Cóż, gdy się obudziłam obok mnie dalej spał Fuuto, ale Ai już nie było w pokoju. Ciekawe co sobie pomyślała... O Boże! Co ona sobie pomyślała? Na pewno, że coś zrobiliśmy albo... Muszę jej to wytłumaczyć!
Przed tym jak wstałam z łóżka chciałam obudzić Fuu. To już chyba dobra pora żeby wstać.
-Fuuto~! Wstawaj~.
-Mphmmp...- wymamrotał coś czego w żaden sposób nie dało przetłumaczyć się na ludzki. Postanowiłam, że spróbuję jeszcze raz, ale po kolejnej porażce poddałam się i tylko przykryłam go kołdrą. Sama wyszłam z pokoju i leniwym krokiem zmierzałam ku łazience.

PERSPEKTYWA AIKO

Obudziłam się ok. godziny 9:00. Dzień zaczął się jak każda sobota. Trochę duszno, ale było czuć już objawy jesieni. Wstając z łóżka mój wzrok gwałtownie zatrzymał się na łóżku, w którym powinna spać Etsu... dokładniej SAMA Etsu. Ku mojemu zdziwieniu obok mojej przyjaciółki spał mój brat... Już miałam mu przywalić gdy przez głowę przeleciała mi pewna myśl. No tak... to było z jego strony najrozsądniejsze posunięcie -.-. Zaścieliłam moje łóżko i poszłam zrobić sobie kanapkę z nutellą starając się zapomnieć szok przeżyty rano.

PERSPEKTYWA ETSU

Idąc do łazienki natknęłam się na przydupasa Katsumi'ego, który zatrzymał się przede mną na mój widok. Od razu wyprostowałam się. Mimo wszystko to on dalej chodzi do mojej szkoły co z tym idzie muszę wyglądać przy nim jak zadbana kobitka... Takie gadanie. Wyprostowałam się bo musiałam mu spojrzeć w oczy. Głupio by wyglądało gdybym powiedziała mu "spadaj" bez żadnego kontaktu wzrokowego. Gdy miałam już coś z siebie wyrzucić zacięłam się. Tak po prostu. Świat się zatrzymał. Chłopak miał jasne, bardzo jasne włosy co niesamowicie wyglądało z jego dużymi fiołkowymi oczami. Kości policzkowe miał prawie dziewczęce co dodawało mi niebywałego uroku, a brak koszulki odkrywało jego dobrze zbudowaną klatę... Jezus Maria... chyba się zakochałam o.o
-Cześć.- rzucił uśmiechając się przy tym tak bosko, że powtórzyć mógłby to tylko sam Bóg. -Ty jesteś Etsu? Dużo o tobie słyszałem.- dorzucił.
-Taaak.. To ja. Ohh... cóż.. fajniee...- mówiłam mimo woli zatopiona w jego boskich oczach. -A ty to?
-Ah no tak. Gdzie moje maniery! Ja jestem Koizumi Shino. Mów mi Shino. Miło mi cię poznać Yano Etsumi.
-Mów mi Etsu Shino-san.
-Oh nie, proszę samo "Shino"- powiedział.
I wtedy z pokoju wyszedł drugi... taki sam... tylko o lekko ciemniejszych oczach.
-Siema.- rzucił z przelotnym uśmiechem, nieco bardziej diabelskim, niż Shino i wyszeptał coś na ucho swojemu.. klonowi. On się tylko uśmiechnął i popatrzył na mnie badawczym wzrokiem.
-Wyglądasz okropnie.- powiedział ten drugi. Moje oślepienie ich wyglądem już minęło.
-Dzięks.
-Spoks.- odpowiedzieli razem w tym samym czasie.
-Jesteście bliźniakami?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Ta. Ja jestem Koizumi Shiori.- powiedział ten o ciemniejszych oczach.
-No więc co w związku z tym, że wyglądam okropnie -.-?- na to pytanie nikt nie odpowiedział. Shiori wziął mnie za rękę i zaciągnął do pokoju Fuuto. Za nami wszedł Shino, który przygotował krzesło, na którym jakiś czas później siedziałam. Zanim się obejrzałam w pokoju na podłodze leżały jakieś rzeczy. Zauważyłam w tym bałaganie szczotkę, jakieś gumki, waciki itd. Chwilę później w pokoju stał sam Shiori, a Shino stał na straży przed drzwiami.
-O co chodzi?- spytałam. Nie wyglądało to zbytnio na uprowadzenie...
-Jesteś okropna, a ja nie mogę na to patrzeć. Nie wyjdziesz stąd, dopóki nie będziesz piękna.-powiedział szperając w rzeczach. Po chwili układał już moje włosy. Zrobił jeszcze wiele rzeczy.
-Skończyłem.- powiedział usatysfakcjonowany ze swojej kilkugodzinnej pracy. Byłam bardzo ciekawa co wymyślił. Ani razu nie pozwolił mi spojrzeć w lustro.Gdy już w końcu miałam okazję sie zobaczyć do pokoju wszedł wkurzony Fuu. Popatrzył na mnie i... no... opadła mu szczęka. Wtedy popatrzyłam w lustro i... moja reakcja była porównywalna z reakcją Fuuto.
-Teraz jesteś piękna ^^ - stwierdził Shiori.- Musisz zacząć wykorzystywać swoje pozytywne strony urody. Wtedy uzyskasz taki efekt.- uśmiechnął się... piękniej niż Shino na początku i poszedł na śniadanie. Chwilę jeszcze tak postałam zachwycając się moimi pięknie ułożonymi włosami i też poszłam na śniadanie.
Gdy weszłam do kuchni siedząca w niej Aiko rzuciła we mnie widelcem. Pocisk przeleciał mi przy uchu i uderzył w ścianę przy drzwiach łazienki. Wytrzeszczyłam oczy ze strachu i już myślałam, że Ai nie podoba się mój wygląd jednak to nie o to chodziło. Obok Aiko siedział mój brat. Aiko pewnie myślała, że przyszedł w sprawie ocen albo coś zrobiłam. Cóż, nie powiedziałam jej o ostatnich wydarzeniach...
-Cześć Etsu.- powiedział do mnie Satoshi-sensei.
-Dzień dobry Satoshi-sensei.- przywitałam sie trochę zdziwiona.
-Powinnaś mi mówić "Satoshi". Pięknie wyglądasz ^^- powiedział przyjaznym tonem. Wszyscy patrzyli się na nas jak na jakiś kochanków...
-To moja najlepsza robota. Jestem z siebie dumny^^- rzucił Shiori, który najszybciej się otrząsnął po zobaczeniu swojego nauczyciela od matmy odwiedzającego dom jego kolegi.
-Czemu tu jesteś Satoshi?-spytałam troszkę zawstydzona. Nie przyzwyczaiłam się do zwracania się do nauczyciela w ten sposób.
-Wczoraj się rozpłakałaś, więc chciałem zobaczyć czy wszystko w porządku. No i mama kazała sprawdzić jak sobie radzisz.
Wszyscy zrobili miny WTF?
-Etsu? Co się wczoraj stało? Dlaczego tu jest nauczyciel?- zaczęła Aiko. Wtedy do kuchni wszedł Jun, który jakby nigdy nic przywitał sie ze wszystkimi i podał rękę na powitanie Satoshi'emu. Potem usiadł na krześle i patrzył co dalej się wydarzy.
-No pięknie. Mój tata ma powiązania z moim nauczycielem od matmy o.o- załamała się Aiko.
-Wszystko okey Satoshi. Powiedz mamie, że tu jest świetnie. Sam widzisz. Wszyscy są spoko. Mam tu przyjaciół. Nie będę się od nich wyprowadzać tylko dlatego, że moja matka wychodzi za mąż.- powiedziałam, a wszystkim opadły szczęki. Nie spodziewali się czegoś takiego.
-Ok, ok. Ale pamiętaj, że zawsze możesz wrócić.
-Ok. Będę pamiętać. Satoshi? Musimy im chyba coś wyjaśnić. Wczoraj nie miałam czasu.
-Rozumiem.
-Wszyscy... to jest nieślubny syn mojej matki przed związku z moim ojcem, przy tym mój straszy brat. Moja mama ostatnio odnowiła swoje stare powiązania i wychodzi za mąż za tego faceta, który jest ojcem Satoshi'ego.- powiedziałam jednym tchem, ale z wielkim bananem na twarzy... Aiko spadła z krzesła, a reszta (oprócz Juna) zastygła.
-Jun, wiedziałeś?- spytałam.
-No tak. Jestem waszym opiekunem i muszę mieć wszystkie wasze dane. Mam nawet informacje kiedy dostałaś okresu i mniej więcej kiedy go masz^^-odparł, a ja się zaczerwieniłam.
-Burak.- powiedział Jun i się zaśmiał.
-Serio masz takie informacje?- spytał Fuuto.
-No ^^ Chcesz looknąć?-spytał Jun, a Fuu się tylko słodko zarumienił i odwrócił głowę.
-Nie jestem zboczeńcem!
Satoshi został na obiad, a później zabrałam się za sprzątanie domu. Reszta gdzieś uciekła. Chciałabym dodać, że Shiori zostawił mi swój kontakt :D


Koniec 13 rozdziału :P Wyjaśnie jeszcze kilka wątków w następnym rozdziale i myślę, że "przeniesiemy się w czasie" do zimy xd Ogólnie jestem teraz trochę chora, więc powinniście mi dziekować za to, że cokolwiek napisałam ^^