Blogami interesowałam się od zawsze. Pamiętam, że kiedyś było wielkie BUM na "adoptuj dollsa", "candy dollsy" etc. Niektórzy może pamiętają, że najprostszą tego wersją były blogi ze stworzonymi "dollsami", które można było "adoptować". Sama miałam taki blog chociaż byłam mała i głupiutka. I tak, masz rację. Nikt nie odwiedzał tego bloga. Potem, gdy byłam już trochę starsza założyłam blog z jakimś tandetnym opowiadaniem. Potem go oczywiście usunęłam. I tak, masz rację. Nikt nie odwiedzał tego bloga. Całe moje życie blogowe polegało na tym, że nikt moich blogów nie odwiedzał XD W każdym razie gdzieś na wakacjach tamtego roku zaczęłam się nudzić. Dość... bardzo nudzić...Więc zaczęłam coś pisać. (To na początku miała być manga, ale nie wychodziło mi rysowanie...) Inspirowałam się wiedzą zdobytą w wielu, wielu mangach, które czytałam wtedy cały czas i powoli jakoś to szło. Poza tym moja przyjaciółka... (TAK TO AIKO :O!) również pisała jakiegoś bloga, jak dobrze pamiętam były to wymyślone przez nią scenariusze do serialu Lekarze, które swoją drogą były całkiem dobre. Wtedy też postanowiłam troszkę od niej zgapić tym samym wracając do starych czasów i założyłam bloga. TEGO bloga. Nie wiązałam z nim większych nadziei - był, bo chciałam gdzieś to wszystko zapisać. Nawet sobie nie wyobrażacie jak szczęśliwa byłam dowiadując się, że ktoś jednak zaczął czytać moje opowiadanie!
*tu miał być wstawiony rękopis prologu, ale nigdzie nie mogę go znaleźć... smutek*
Na początku z weną było dobrze - wiadomo - podjarka etc. Potem niestety coraz mniej mnie nachodziła, ale wiedząc, że ktoś czeka na rozdział nie poddawałam się i ślęczałam nad kartką bite godziny zanim napisałam coś znośnego.
Tak - rozdziały pisałam na kartkach. Dziwne, prawda? Ale wyobraźcie sobie: nachodzi mnie wena na lekcji. I co wtedy? Jedna wielka dupa. Nie mam na czym pisać. Ostatecznie na każdej lekcji miałam na ławce czystą kartkę - czasem służyła jako brudnopis, liścik lub pisałam na niej notatki, ale zawsze była w pogotowiu i miałam do niej dostęp kiedy tylko nachodziła mnie wena. No... kartki kartkami, ale gdzie je schować? Nie chciałam używać teczki ani segregatora. Chciałam coś małego i lekkiego. Dlatego też postanowiłam użyć starej okładki po zeszycie. Miękkiej okładki. Od tej pory zbieram takie okładki. Po co? Bo szybko się niszczą, szczególnie w moich łapkach.
Wracając do kartek... i lekcji. Zazwyczaj wena dopadała mnie na historii lub zajęciach technicznych. Wtedy też najwięcej pisałam. Do czasu kiedy wróciła nauczycielka od historii z urlopu. Mieliśmy luz na lekcjach z zastępczą historyczką. Mogliśmy robić co chcemy, abyśmy tylko nie przeszkadzali i nie zwracali na siebie uwagi. Kto chciał ten słuchał. Kiedy wróciła ta prawidłowa cały system się zmienił i na tej lekcji nie można było nie uważać. Niestety. Trudno.
Wstawiam kawałek opowiadania, które najprawdopodobniej nie pojawi się na blogu, chyba że o to poprosicie. Tak naprawdę pisałam na kartce A4, lecz musiałam ją złożyć na cztery, a później jeszcze trochę, bo akurat te lekcje, na których to pisałam były tymi, na których pisanie jest dość ryzykowne. Więc pisałam na malutkim skrawku, a potem przewracałam karteczkę. I znowu... i znowu.
Pomysł na imiona postaci z mojego opowiadania wziął się tak naprawdę znikąd. Weszłam na google, wpisałam "imiona japońskie" i wyskoczyło. Proste. Dlaczego akurat japońskie? Sama nie wiem. Pewnie dlatego, że bardzo mi się podobają i mam fioła na ich punkcie. Zastanawiam się czy miałabym więcej odwiedzających gdybym pisała z angielskimi imionami? *rozmyśla*
Pisząc w szkole było trudno znaleźć nowe imiona dla postaci, więc przeważnie pisałam "1" i "2". Potem stwierdziłam, że chcę znać je od razu. Znowu więc weszłam na google i wpisałam "imiona japońskie" po czym przepisałam wszystkie, które mi się podobały na kartki. Potem doszły do tego nazwiska, znaki zodiaku, szkolnictwo i edukacja w Japonii i szablon tworzenia postaci.
Szablon tworzenia postaci? Po co mi to? Już pędzę z odpowiedzią. Chodzi o to, że tworząc postać zawsze starałam się mniej więcej zaplanować jaką ona będzie miała rolę w opowiadaniu. Znaki zodiaku są dość ważne w Japonii, tak samo jak grupa krwi. Ale dlaczego to pisać? Heh, a może ta postać akurat będzie oddawać krew dla swojej ukochanej? Albo będzie sprawdzać horoskop w magazynie? I co wtedy?
Nowe opowiadania zazwyczaj pisałam w szkole - jak większość wszystkiego. Kiedy byłam w trakcie tworzenia postaci wolałam być sama, ale przeważnie i tak doradzałam się u przyjaciółek. Obydwie są nieocenione w pomocy przy opowiadaniu, dodają swoje własne wątki, wymyślają ciąg dalszy i niektóre (TAK TO TY AIKO) nawet nie boją się pozować w jaki sposób ma wyglądać dany moment.
Praca nad opowiadaniem ciągnęła się długo, ale jestem pewna, że nie było tak źle. Nie dodawałam przecież jednego rozdziału na 3 miesiące. Prawda?
Muszę od razu podziękować Aiko i (myślę, że tak będzie bardziej ci odpowiadało) Arisu. Byłyście, jak nie mogłam dostać weny i dodawałyście mi tony pomysłów akurat wtedy kiedy ich nie potrzebowałam. Dzięki :D
Swoją drogą muszę szczególnie podziękować Aiko za całe zakończenie opowiadania. Wiem jak ma to wyglądać i mówię, że skończy się to ekstrawagancko. Serio. Nie mam pojęcia jak ona mogła to wymyślić wracając z lidla. Mam też zapisane plany na następne rozdziały i myślę, że mogę się z Wami nimi podzielić. Najwięcej dotyczy ich Fuuto i Etsu - zamierzam wreszcie napisać im jakiś godny romansik... Dobra nje. Nie dam skanu - zbyt poufne i spoilery ;_; Przepraszam.
Moim miejscem pracy jest tak naprawdę wszystko. Biurko, stolik, podłoga, łóżko. Whatever.
Muszę też powiedzieć, że wpadłam pewnego razu na chemii. Pani podeszła do mnie i spojrzała co tam bazgrzę. Przeczytała i z uśmiechem poszła dalej. Czy mogę uważać, że mojej pani od chemii się spodobało? Czy po prostu śmiała się z mojej głupiej fantazji?
Nazwa "Harem Lodge" wzięła się znikąd. Zupełnie przypadkiem tak nazwałam opowiadanie. Ale to chyba mało ważne skoro nikt nawet nie kojarzy czegoś takiego jak "Harem Lodge", czyż nie? XD Tak drodzy czytelnicy - to nazwa tego opowiadania.
Jeśli zaś chodzi o drugie opowiadanie - Perfect Marriage - nazwa wyjaśni się potem >:-D
Opowiadanie pisałam wtedy, kiedy wena nie dopisywała w pisaniu Harem Lodge. Taka odskocznia. Mam plany związane z tym opowiadaniem, więc nie zapominajcie o nim!
Cieszcie się z tych rękopisów! Może kiedyś będą sławne ^^ Swoją drogą zawsze takie rzeczy piszę szybko i na odwal, więc pismo nie jest staranne. Jest chaotyczne. Takim pismem mogę pisać wieki i się nie zmęczę. Dlatego też go używam. Nigdy bym do tego nie doszła, gdybym pisała starannie! Mogę się o to założyć!
Napiszę teraz jak krok po kroku powstaje opowiadanie. Piszę ich dużo, ale nie pokazuję wszystkich. Większość pozostawiam dla siebie lub daję przyjaciółkom do ocenienia. Pierwsze musi być pomysł. Pomysły nachodzą mnie nagle, bez ostrzeżenia. Potrafię na coś wpaść podczas sprawdzianu i zapisuję sobie to na ławce. Czasami siedzę w tym czasie na laptopie, więc spisuję to do notatnika. Najczęściej jednak pomysł pojawia się na kartce, którą później czytam, analizuję i piszę dalej.
Kolejnym krokiem jest napisanie "prologu dla siebie". Otóż, występuje w nim przeważnie pan "1" i pani "2". Piszę pierwsze co mi przychodzi do głowy i robię to tak długo, aż nie zacznie mnie boleć ręka, albo wena ustąpi. Następnie zaczynam tworzyć postaci z pomocą szablonu, który jest tam gdzieś na górze. Wiadomo, dane personalne etc. Potem dopisuję główny cel jaki ma do spełnienia bohater i czy to postać pierwszo- czy drugoplanowa. Do niektórych postaci potrafię czasem dorysowywać włosy, czasem wygląd oczu... Wszystko to, co potem pomoże mi w pisaniu.
Wtedy zaczyna się "prawidłowy prolog" jak to sobie nazywam. Piszę wtedy lepiej, nie na odwal. Dodaję imiona, zmieniam obrazki lub ogólne zdania w opisy. Tak powstaje prolog, który mieliście okazję przeczytać dwa razy na moim blogu.
Potem - jeśli oczywiście nie znudził mnie temat - piszę dalej.
Napiszę teraz jak krok po kroku powstaje opowiadanie. Piszę ich dużo, ale nie pokazuję wszystkich. Większość pozostawiam dla siebie lub daję przyjaciółkom do ocenienia. Pierwsze musi być pomysł. Pomysły nachodzą mnie nagle, bez ostrzeżenia. Potrafię na coś wpaść podczas sprawdzianu i zapisuję sobie to na ławce. Czasami siedzę w tym czasie na laptopie, więc spisuję to do notatnika. Najczęściej jednak pomysł pojawia się na kartce, którą później czytam, analizuję i piszę dalej.
Kolejnym krokiem jest napisanie "prologu dla siebie". Otóż, występuje w nim przeważnie pan "1" i pani "2". Piszę pierwsze co mi przychodzi do głowy i robię to tak długo, aż nie zacznie mnie boleć ręka, albo wena ustąpi. Następnie zaczynam tworzyć postaci z pomocą szablonu, który jest tam gdzieś na górze. Wiadomo, dane personalne etc. Potem dopisuję główny cel jaki ma do spełnienia bohater i czy to postać pierwszo- czy drugoplanowa. Do niektórych postaci potrafię czasem dorysowywać włosy, czasem wygląd oczu... Wszystko to, co potem pomoże mi w pisaniu.
Wtedy zaczyna się "prawidłowy prolog" jak to sobie nazywam. Piszę wtedy lepiej, nie na odwal. Dodaję imiona, zmieniam obrazki lub ogólne zdania w opisy. Tak powstaje prolog, który mieliście okazję przeczytać dwa razy na moim blogu.
Potem - jeśli oczywiście nie znudził mnie temat - piszę dalej.
Myślę, że tyle powinno wystarczyć :> Mam nadzieję, że ktokolwiek to przeczytał. Troszku się napracowałam XD Okay, dzięki wielkie za ten rok z Wami, przeżyjmy razem jeszcze jeden, dobrze? (^o^)/
Setsu