8 sie 2014

Rozdział 26

Mwahahaha! Setsu postanowiła dodać post o pierwszej w nocy! Pomysłowość nie zna granic XD Okay, mam wielką (serio) nadzieję, że nie jesteście źli na mnie za to, że mimo wcześniejszych słów postanowiłam poleniuchować... Macie rozdział i nie bijcie :> Chcę żyć.
Och, no i zmieniłam nagłówek bloga. Lepszy? Czy gorszy? No i kupiłam sobie laptopa, więc zwiększyłam szerokość bloga (mój wcześniejszy ekran był dość mały i kiedy weszłam na bloga na laptopie 15.6 cali myślałam, że padnę XD). Zapraszam do czytania.



Byłam zażenowana tym, że mówiłam takie rzeczy w obecności Fuuto, no ale czasu nie da się cofnąć. Aiko powoli dochodzi do siebie. To dobrze, strasznie się o nią martwiłam (pomijając te momenty kiedy całkowicie o niej zapominałam...). Jutro mamy 24 grudnia. Święta.
Koniec końców Aiko nic nie kupiła tamtego pamiętnego dnia... więc wczoraj poszłam z nią i Reitą na zakupy. Postanowiłyśmy, że złożymy się na prezenty dla Juna, Katsu i Reity. Tak jak ja chciałam dać prezent od siebie dla Fuu, tak Ai chciała dać osobny prezent dla Natsu. Ostatecznie Junowi kupiłyśmy ekspres do kawy (którą bardzo lubi), Katsumi dostanie od nas piłkę do kosza i nowe słuchawki, a Reita zestaw klocków Lego i torbę słodyczy. Nie wiem co Aiko kupiła reszcie, ale ja zdecydowałam się kupił Natsu struny do gitary z autografem jakiegoś znanego gitarzysty (warte majątek), Fuuto zaś postanowiłam kupić starą, prawie zupełnie nieosiągalną już wersję gry "Wybraniec" na konsolę z autografem twórcy. Szukałam jej cały dzień, ale było warto.

Obudziłam się dzisiaj dość wcześnie, aby zacząć przygotowania. Postawiłam na kuchnię, więc obudziłam Fuuto, żeby mi pomógł. Mimo pozorów jest w tym naprawdę dobry tylko mu się nigdy nie chce. Trochę pojęczał jak stara baba, ale w końcu okazał się bardzo przydatny. Kiedy skończyliśmy przygotowywać potrawy była już 11.00.
- Etsu... myślałaś o... o tym? - zapytał patrząc na mnie znacząco.
Opierał się o blat. Zarumieniłam się. Oczywiście, że myślałam! Cały czas!
- No... może trochę... bardzo - powiedziałam odwracając wzrok.
- Więc?
- D... daj mi jeszcze trochę czasu, okay? - poprosiłam
- Dlaczego karzesz mi tyle czekać? To boli.
- Przepraszam. Jeszcze trochę.
Rozmowę przerwał nam okrzyk zadowolenia.
- Whoaa! Ale pachnie! Takie poranki to ja mogę mieć codziennie!
Tak. To Ai.
Jak na zawołanie w kuchni nagle pojawiła się obśliniona Aiko w jakiejś za dużej koszuli.
- Co tam chowacie dobrego? - zapytała.
- To na święta! - skarciłam ją kiedy chciała dziabnąć kawałek jednej z potraw.
- Dla mnie święta mogą się zacząć nawet teraz - stwierdziła pochłaniając żarcie oczyma.
Spojrzeliśmy na nią zgodnym "AYFKM?", a ona tylko wzruszyła niewinnie ramionami.
- Idę się przebrać, bo czeka mnie wieczne sprzątanie... - powiedziałam i zbladłam na samą myśl o kłębkach kurzu za szafkami.
Ubrałam się w koszulkę z greenpeace i dresowe szorty, związałam jasne włosy w wysoki kucyk i założyłam białe rękawiczki. W międzyczasie Aiko włączyła swoją nową grę na konsolę. Randkowa haremówka, gdzie wszyscy faceci skaczą wokół ciebie, a ty musisz wybierać prawidłowe odpowiedzi, żeby się w tobie zakochali. Trochę banalne, ale Ai wyraźnie tak nie uważa, bo ma tak bardzo skupioną minę jakby przystępowała do egzaminu.
Weszłam do spiżarni, która mieściła się zaraz przy wejściu i wyciągnęłam z niej odkurzacz, worki na śmieci i inne rzeczy potrzebne do sprzątania w tym detergenty.
- Czeka mnie długi dzień - wymamrotałam przejeżdżając wzrokiem po domu. - Naprawdę dłuugi dzień.

Kiedy byłam w trakcie odkurzania salonu do holu wbiegł zaciekawiony Reita. Za nim podążał w szaleńczym biegu Katsu z miną "Oh God why?" ver. hard, Najwidoczniej w coś się bawili. I wtedy dostrzegłam w rękach Reity egzemplarz... Opadła mi szczęka. To były "świerszczyki". Momentalnie się zaczerwieniłam, ale nie odwróciłam wzroku. Katsu to zauważył i sam się zaczerwienił. Dogonił Reitę i zaczął wyrywać mu świerszczyki na siłę. Postanowiłam interweniować. Odłożyłam odkurzacz wcześniej go wyłączając i podeszłam do chłopców.
- Reita oddaj mi te gazety - poprosiłam.
- Dlaczego? - spytał wyraźnie zasmucony, że będzie musiał zakończyć zabawę.
- Bo nie będzie obiadu. - Byłam prawie pewna, że emanuję przerażającą aurą. Taką fioletowo niebieską.
Reita bez słowa oddał mi gazety z miną mówiącą "Proszę, oszczędź mnie". Katsu wyciągnął po nie do mnie ręce wyraźnie dając mi do zrozumienia, że chce je odzyskać. Popatrzyłam na niego mrużąc oczy i wrzuciłam świerszczyki do worka na śmieci.
- Braciszku, nie martw się! Kupimy ci drugie!- próbował pocieszyć go Reita.
- Ciiiiicho Reita, bo ona usłyszy i nie pozwoli nam wyjść z domu przez tydzień! - ostrzegł go Katsumi i ze smutkiem odszedł do pokoju za rękę z Reitą.
Jakoś... rozbawiła mnie ta sytuacja.
Włączyłam muzykę i wznowiłam sprzątanie. Musi lśnić.

Uff! W końcu skończyłam. Byłam wyczerpana. Naprawdę, wyczerpana. Powinnam była nie zaniedbywać obowiązków. Poszłam wziąć prysznic i się przebrać w coś wygodnego. Padło na szerokie spodnie do kolan i koszulkę z dna szafy. Chyba najbardziej przewiewna koszulka jaką mam. Powinnam częściej jej używać. Aiko dalej łupi w tą grę, więc konsola była zajęta. Poszłam więc do salonu obejrzeć jakiś fajny film. Wyciągnęłam sobie czipsy i usiadłam wygodnie na kanapie włączając telewizję. Przełączałam kanały. Wiadomości, pogoda, jakiś tandetny program o zwierzętach, pogoda, sport, muminki, wiadomości, pogoda... Nieee! Nie ma nic ciekawego! Zła wyłączyłam telewizor i spojrzałam na zegarek. 16.00. Zrobię coś do jedzenia. Wyciągnęłam mąkę, mleko, olej, jajka i kilka innych składników oraz borówki amerykańskie z lodówki i zaczęałm robić muffiny. Zapach przywiódł do kuchni Juna, który był wniebowzięty, że postanowiłam zrobić coś z borówek amerykańskich. On jako pierwszy spróbował wypieków i niesamowicie się ucieszyłam kiedy powiedział, że są pyszne. Dobrze jest mieć kogoś takiego pod ręką. Kogoś, kto zawsze powie to co najbardziej chcesz usłyszeć, ale mówi to prosto z serca.
Znowu usiadłam na kanapie chcąc włączyć telewizor, ale rozmyśliłam się i poszłam do Katsu po jakieś filmy.
- Proszę! - krzyknął z pokoju kiedy zapukałam do drzwi.
- Wchodzę. - Zaraz przy wejściu powitał mnie radosny Reita i paczka ciastek. Więc to tak go przekupujesz...
- Masz jakieś filmy? - spytałam.
- Jasne, tam - wskazał palcem na ścianę po lewej.
- Wow, niezła kolekcja. Polecasz coś?
- Pacyfikator, Kod Merkury, Jestem numerem cztery...
- Chcesz coś obejrzeć ze mną? - spytałam.
- No to bierz Iluzję i idziemy do salonu.
- Jasne - uśmiechnęłam się.
Ostatecznie zamiast we dwoje oglądaliśmy film ze wszystkimi pomijając Aiko, która dalej łupiła w grę i Reitę, który zasnął już na początku filmu. Udany wieczór przedświąteczny. Jak dobrze jest mieć przy sobie przyjaciół.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe:)
    jeśli chciałabyś poczytać moje nowe opowiadanie to serdecznie zapraszam:
    zimowy-poranek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń