20 cze 2014

One-shot #1-1

Cześć~! To pierwszy One-shot na tym blogu, poza tym podzielony jest na części (za długi wyszedł ;-;)! W każdym razie mam nadzieję, że się spodoba i będziecie chociaż trochę zadowoleni :) 
_______________________________________________________________

-Akane! - krzyknęła jedna z „koleżanek” z klasy. -Jak tam u ciebie? Już wszystko OK.?
Ble! Aż mi się rzygać zachciało. Sztuczność… Tak bardzo chciałam jej to wygarnąć jednak powstrzymałam się. To przewodnicząca. Za karę musiałabym pewnie nie dość, że odbywać to cholerne zawieszenie to jeszcze czekałoby mnie czyszczenie kibli przez miesiąc. Zacisnęłam więc pięści aż poczułam małe kropelki krwi spływające mi po palcach, przybrałam krzywy uśmiech i odpowiedziałam jej siląc się na to, aby mój głos brzmiał chociaż trochę przyjaźnie.
-Jasne Mei. Wszystko w porządku. - drgała mi brew. Poczułam silną chęć poprawienia jejodrobinę tej idealnej mordki moją pięścią.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy wraz z przewodniczącą rozeszli się do sal. Mi jednak minęła jako taka ochota na uczestniczenie w lekcjach, więc ruszyłam w stronę wyjścia. Kilka osób odwróciło się za mną, ale ich miny zrzedły jak tylko załapali kim jestem i każdy z nich niczym pieski pobiegł do swojej klasy. Wyszłam ze szkoły i już byłam u jej bram szczęśliwa przepływem nagłej wolności kiedy poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się przybierając wszystkim nieszczęśnikom znany wzrok obojętności budzącej wszechobecną grozę i zobaczyłam jakiegoś chłopaka z papierami pod pachą, ubranego w koszulkę i czarne spodnie. Zupełnie nie przypominał ucznia mojej szkoły. Kim więc jest? Moja pięść odruchowo była już w połowie drogi do jego twarzy kiedy coś ją zatrzymało i nie była to jego twarz. Wyraźnie czułam palce zaciskające się na mojej pięści. To on. Szybki refleks. Szacun. Kim jesteś? Chciałabym to wiedzieć. W końcu ktoś z kim walka przyniosła by jakąś frajdę. Dla pewności postanowiłam go jeszcze kopnąć w brzuch jednak uchylił się sprawiając, że moja noga trafiła w powietrze. Nagle poczułam, że zaraz na mojej twarzy zagości głupawy uśmiech. Szybko to opanowałam i postanowiłam przyjrzeć mu się lepiej. Był wysoki, lekko umięśniony, z blond włosami ułożonymi w jakąś fryzurę na topie. Nie mam pojęcia czy tak właśnie jest, ale widziałam dużo ludzi z taką fryzurą. Ten mężczyzna przede mną jednak prezentował się w niej najlepiej. Oczy ciemne, a rzęsny tak długie, że aż rzucające cień na jego policzkach. Koszulka była bordowa i dość luźna.
-Jesteś Sayuki Akane? -spytał melodyjnym głosem.
Czego on chciał?
-Ta sama, która pobiła kilku chłopaków z gangu całkiem sama? -dodał. Czy chce mnie wyśmiać? Oczernić? Nie wydaje mi się.
-Ta… czego chcesz?
-Nic. -odpowiedział i chciał już sobie iść.
Wkurzył mnie. Bardzo mnie wkurzył! Matko Boska, ale chcę mu przywalić! Prawie się trzęsłam z tego pragnienia. Złapałam go mimo woli za rękę odwracając go ku sobie. Spojrzał na mnie lekceważącym wzrokiem co jeszcze bardziej podsyciło mój gniew. Jednak mój cios, który wymierzyłam z automatu został zatrzymany w podobny sposób do poprzedniego. Postanowiłam wymierzyć uderzenie drugą ręką co zaskoczyło rywala i nie wykonał uniku dostatecznie szybko. Podjarana tą nagłą zmianą stron chciałam go dodatkowo kopnąć. To był błąd. Tym razem był co najmniej przygotowany i złapał moją nogę utrzymując ją w powietrzu. Straciłam równowagę i przygotowana już byłam mentalnie na spotkanie z ziemią kiedy mężczyzna puścił moją nogę tym samym łapiąc rękę i szarpnął mnie do góry sprawiając, że równowaga powróciła. Nie puścił od razu mojej ręki, ale trzymał mnie przy sobie tak kilka dobrych sekund uważnie studiując moją twarz. Po chwili na jego ustach zakwitł uśmiech przez który dostałam dreszczy. Puścił mnie oniemiałą z powodu jego umiejętności, które (ciężko mi to przyznać) przewyższają moje i odszedł w kierunku szkoły.
Usiadłam w ławce, którą miałam całą dla siebie (żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie usiadłby z istnym wcieleniem agresjii) i całkiem spokojnie i beznamiętnie (jak zwykle) czekałam na lekcję… jaką mam teraz lekcję?
*chwila trybienia* *przetwarzanie danych*
No tak! Angielski. Lubię ten przedmiot. Nie wiem dlaczego. Po prostu uczenie się jego jest całkiem przyjemne.
Zadzwonił dzwonek informujący uczniów o rozpoczęciu lekcji. Równe 5 sekund później do klasy wszedł mój wychowawca co mnie zniszczyło. Zamierzają wziąć mnie na dywanik na angielskim? Poza tym co już zdążyłam zrobić? Już miałam wstać z przyzwyczajenia kiedy do Sali wszedł Pan Super Mario Ninja Bros z wczoraj. Czyżby się naskarżył? Czekaj, to tak nie wygląda. O co chodzi?
-Powitajcie proszę swojgo nowego nauczyciela od angielskiego. Pan Asai poszedł wczoraj na zwolnienie lekarskie, więc przez najbliższe dni waszym nauczycielem będzie on. - po klasie przeszedł pomruk zdziwienia i cichy pisk podniecenia dziewczyn. Zdawało się, że tylko ja siedziałam bez ruchu gapiąc się na faceta.
-Cześć. - powiedział przesuwając wzrokiem po klasie. Uśmiechnął się serdecznie pokazując swe białe zęby, które wręcz błyszczały. - Jestem Kris. - zatrzyłam wzrok na mnie. Dojrzałam w jego oczach nutkę arogancji.
-Ten Kris?! - krzyknęła jedna z dziewczyn. On kiwnął głową co wywołało falę pisku.
Wait. Jaki „ten” Kris? Co to jakiś gwiazdor?
-Z EXO-M?! - krzyknęła koleżanka wcześniejszej dziewczyny. EXO-M? EXO? Hm… To jakiś program telewizyjny?
-Cisza! Tak, jestem Kris, z EXO, śpiewam, tańczę, jem, śpię, mam nogi i ręce. I uwaga! To może być szok! Nawet chodzę do ubikacji! - prawie się uśmiechałam. - Mógłbym w końcu przeprowadzić lekcje?! - gwar w klasie ucichł po chwili, a Kris wysłał klasie lekki uśmiech.
-No to strona 115, dzisiaj powtórzenie. - prawie zapomniałam, że lekcje prowadzi kretyn z wczoraj. Prawie.
-Do odpowiedzi przyjdzie. - udawał, że wybiera ucznia z dziennika, ale ja wiedziałam, że miał to na myśli od samego początku. - Sayuki Akane.
Wstałam i powoli podeszłam do tablicy. Spojrzałam na Krisa wyczekująco, a w klasie zapanowała głucha cisza.
-Zrób zadanie 28 ze strony 115. Masz 5 minut. - to było wyzwanie. Ok. Przyjmuję je.
-Zaczynaj. - powiedział i niemal w tym samym czasie wzięłam do ręki kredę i książkę… ŻARTUJE SOBIE?! Zadanie na całą stronę! Tu nawet 10 minut… nie! Zrobię to. Kątem oka widziałam arogancki wzrok Krisa. Wyłysiej staruchu.
Nie minęły nawet 2 sekundy kiedy zaczęłam pisać. To była prędkość światła… Zdecydowanie. W klasie było tak cicho, że stukanie kredy wydawało się głośną muzyką.
-Minuta do końca. - oznajmił nauczyciel. Phi. Już kończyłam.
 Zostało 10 sekund i trzy przykłady. Kris był pewny, że schrzanię. Hehe. Trudno. Przegrałeś. Ostatnią literę napisałam w ostatniej sekundzie. Spojrzałam na Kirsa. Był zaskoczony, ale też dumny.
Wygrałam.


Następnego dnia
Weszłam do szkoły powolnym krokiem ciesząc się z tego, że nie muszę przeciskać się przez żadne tłumy - cała populacja w szkole robiła mi przejście schodząc z drogi destrukcji. Tempem godnym żółwia przemierzałam korutarz dążąc do klasy, w której mam lekcje.
5 minut później…
-Cisza! Tak, jestem Kris, z EXO, śpiewam, tańczę, jem, śpię, mam nogi i ręce. I uwaga! To może być szok! Nawet chodzę do ubikacji! - prawie się uśmiechałam. - Mógłbym w końcu przeprowadzić lekcje?! - gwar w klasie ucichł po chwili, a Kris wysłał klasie lekki uśmiech.
-No to strona 115, dzisiaj powtórzenie. - prawie zapomniałam, że lekcje prowadzi kretyn z wczoraj. Prawie.
-Do odpowiedzi przyjdzie. - udawał, że wybiera ucznia z dziennika, ale ja wiedziałam, że miał to na myśli od samego początku. - Sayuki Akane.
Wstałam i powoli podeszłam do tablicy. Spojrzałam na Krisa wyczekująco, a w klasie zapanowała głucha cisza.
-Zrób zadanie 28 ze strony 115. Masz 5 minut. - to było wyzwanie. Ok. Przyjmuję je.
-Zaczynaj. - powiedział i niemal w tym samym czasie wzięłam do ręki kredę i książkę… ŻARTUJE SOBIE?! Zadanie na całą stronę! Tu nawet 10 minut… nie! Zrobię to. Kątem oka widziałam arogancki wzrok Krisa. Wyłysiej staruchu.
Nie minęły nawet 2 sekundy kiedy zaczęłam pisać. To była prędkość światła… Zdecydowanie. W klasie było tak cicho, że stukanie kredy wydawało się głośną muzyką.
-Minuta do końca. - oznajmił nauczyciel. Phi. Już kończyłam.
 Zostało 10 sekund i trzy przykłady. Kris był pewny, że schrzanię. Hehe. Trudno. Przegrałeś. Ostatnią literę napisałam w ostatniej sekundzie. Spojrzałam na Kirsa. Był zaskoczony, ale też dumny.
Wygrałam.
-Proszę bardzo. -powiedziałam lekceważąco i odeszłam do ławki. W połowie drogi Kris się odezwał
-Gdzie idziesz? Wracaj tu. Sprawdzimy. - powiedział. Bez słowa zawróciłam.
-Znalazłam błąd! - krzyknęła jakaś podjadana dziewczyna.
-Gdzie? - spytał Kris
-Przykład 12. - stwierdziła uradowana.
-Ten przykład jest poprawny… yyy..
-Reiko. Kobayashi Reiko. - przedstawiła się zarumieniona po uszy dziewczyna i usiadła do ławkii zażenowana.
-Panno Sayuki. - zaczął zbliżając się do mnie. - Wszystko poprawnie. Gratulacje. - powiedział. Zostaniesz dziś po lekcjach. Mam do ciebie sprawę.
-Jasne sensei. -odpowiedziałam i usiadłam w ławce.
Lekcja toczyła się dalej.
Zadzwonił dzwon. Koniec lekcji. Wpadnę po drodze do domu do sklepu. Trzeba kupić zupki na szybko. Miałam już wychodzić ze szkoły kiedy czyjaś ręka złapała mnie za ramię.
-Wiedziałem, że nie posłuchasz. - powiedział.
-Ła, Fajnie. Jasnowidz. Odpuść, ok.? Muszę iść. - nie puścił mnie. Przewróciłam oczami.
-Idziemy. -zacisnął mocniej rękę na moim ramieniu i ciągnął mnie w stronę szkoły. Mogłam z nim walczyć, ale nie miałam na to siły. Pozwoliłam mu więc ciągnąć mnie swobodnie do szkoły
Weszliśmy do klasy.
-Czego chcesz? - spytałam. Zaczął mówić po angielsku.
-Jesteś bardzo dobra w tym języku, nie?
-Może. -też mówiłam po angielsku.
-Heh, mam dla ciebie propozycję. - odparł.
-Chyba nie chcę jej znać.
-Pojedziesz ze mną do Chin.
-… CO?! Pogrzało się staruchu!
-W ramach doskonalenia swojego języka. - uśmiechnął się.
-Ja nie- przerwał mi
-Zapłacę za ciebie. - chyba oczy mi się zaświeciły, bo cicho się zaśmiał. - No to ustalone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz