One-shot #1-2! Wiem, że późno, ale jest, więc już nie marudzić! No i przepraszam, tak bardzo wiem jak to zwaliłam, że prawię beczałam przepisując to z kartki... Okropnie was przepraszam! Ech, mam nadzieję, że chociaż jednej osobie się spodoba nieskładność opowiadania jak i mimo pozorów zbyt naiwna itepe dziewczyna. Och no i wielkie sorka za wszelkie niezgodności charakteru członków Exo. Zapraszam :>
Wredna małpa. Bardzo wredna małpa! Stary pryk! Wyłysiej! Jak on mógł?!
- Wróciłam - powiedziałam, ale przywitała mnie głucha cisza. Ech, przejawiam masochizm.
Położyłam skromne zakupy na stole (dwie zupki na szybko i jabłko) i padłam na łóżko. Spojrzałam na zegar. 17.00. Trzeba się zbierać. Szybko zjadłam zupkę, narzuciłam na siebie cienką kurtkę i wyszłam z domu.
- Jasne! Już się robi! - krzyknęłam.
W “restauracji” panował huk. Ledwo udało mi się usłyszeć dzwonek oznajmiający, że ktoś przyszedł (albo wyszedł…). Ech, trudno. “Ja tu tylko sprzątam”... a raczej gotuję.
- Zamówienie do… - przerwałam. Nawet ja nie usłyszałam swoich słów. Postanowiłam więc użyć kartki. Szybko nabazgrałam krzywą trójkę i położyłam kartkę przy talerzu. Chwilę po tym, jak wróciłam do gotowania nastała cisza. Wyszłam z kuchni, żeby zobaczyć o co chodzi i spojrzałam w stronę drzwi… CO?!
- To… To Kris z Exo! - krzyknęła jakaś kobieta.
- Kris? - szeptali ludzie. Ja tymczasem chciałam się wycofać z powrotem do kuchni. Udało się. Cicho jak kot przemknęłam przez kuchnię wznawiając gotowanie. Żaden nauczyciel, a tym bardziej ON nie skrócą mojej pensji.
Wiele osób uważa, że nie mam w sobie nic kobiecego. Ale jest coś, jest jedna rzecz. Gotowanie. W kuchni jestem kobietą pełną gracji.
Nagle moją harmonię przerwał ktoś definitywnie nie proszony.
- Akane… Cześć - uśmiechnął się. - Zapomniałaś może o czymś?
- O czym miałabym zapomnieć? - przybrałam “poker face”.
Ściągnęłam fartuch i już nie byłam “kobietą z gracją”. Teraz byłam “przerażającym facetem”.
- Czego ty znowu ode mnie chcesz? - zamachnęłam się. Za wolno. Zatrzymał moją pięść w połowie drogi. Co jest? Zachwiałam się. Jak się nie sprężę to potrącą mi z pensji. Zakręciło mi się w głowie i byłam pewna, że upadnę. Ale to się nie stało. Kris złapał mnie w pasie i przytrzymał ratując mnie do bolesnego upadku. Wszystko widziałam jak przez mgłę. Zanim się obejrzałam byłam już w lokalu niesiona przez Krisa. W dodatku jedną ręką podtrzymywał mi głowę, a drugą włożył pod moje nogi, które swobodnie zwisały do dołu. Żenujące. Jednak nic nie mogłam zrobić. Pozwoliłam więc sobie dalej przytulać się do Krisa i wsłuchiwać się w jego bicie serca. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Obudziłam się w miękkim łóżku. Ciepło. Zamroczona tym uczuciem odwróciłam się na drugi bok. Otworzyłam przymknięte oczy.
…
C...c...co?! Leżę w jednym łóżku ubrana w całkiem inne ubranie niż wczoraj z nauczycielem, w dodatku z “Krisem z Exo”, który wydaje się być sławny. Poza tym… gdzie ja jestem?! To nie jest mój dom!
Kris otworzył zaspane oczy i od razu odnalazł mój przestraszony wzrok. Jestem pewna, że zaśmiał się w duszy na ten widok.
- O, cześć. Jak się czujesz? - zapytał nie robiąc sobie nic z faktu, że jest w jednym łóżku ze swoją uczennicą. Nie odpowiedziałam.
- Akane… - powiedział.
- Co? - odpowiedziałam najspokojniejszym tonem na jaki było mnie stać.- Jak się czujesz? - ponowił wcześniejsze pytanie.
- Dobrze... - odpowiedziałam.
Uśmiechnął się.
- Cieszę się - z czego się cieszysz?
Wstać. Muszę wstać. To, że leżę w łóżku z nauczycielem jest więcej niż niestosowne. Zachwiałam się, ale Kris był już przy mnie i uratował mnie od gleby. Co jest?
- Co mi jest?! Jestem chora? Niemożliwe - wyszeptałam.
- Yep, jesteś chora.
- Poza tym czego byłam z tobą w jednym łóżku?!
- A myślisz, że kto opiekował się tobą całą noc?
Zarumieniłam się.
- Bądź wdzięczna.
- Jak mam spłacić dług? - zapytałam bez chwili wahania.
- Co? - zaskoczyłam go, ale już po chwili uśmiechnął się. - Pojedź ze mną do Chin.
Nie spodziewałam się tego. Ech, wygląda na to, że muszę jechać. Nie lubię, wręcz nienawidzę mieć długów!
- Oczekujesz, że się zgodzę? - spróbowałam jednak grać.
- Oczywiście, inaczej bym tego nie proponował - spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Dobrze, pojadę - zgodziłam się.
Nie musiałam pakować wielu rzeczy. Prawdę mówiąc, nawet nie miałam "wielu rzeczy". Spakowałam więc moje "standardowe ubrania", tj. koszulki i jakieś spodnie. Dodatkowo sukienkę i buty do niej pasujące za namową Krisa. Tak serio to on mi je kupił. Super. Kolejne zbyteczne ubrania do kolekcji, której i tak nie mam. W każdym razie sukienka ładna, ale do dupy w funkcjonalności. No chyba, że będę chciała uwieść jakiegoś dziadka, żeby mi dał trochę kasy na taxi. Nie zapominając o bieliźnie i "kosmetykach" (czyt. dezodorant, szampon i krem na rany). W rezultacie mój bagaż mógłby być plecakiem, jednak Kris kazał mi spakować się w jakąś walizkę. Wzięłam więc najmniejszą jaką miałam (i jedyną swoją drogą).
Wtorek, godzina 4.00. Stoję i ziewam na lotnisku w towarzystwie mojego nauczyciela - Krisa. Z Exo-M... chyba? (co to w ogóle jest?). W każdym razie kupiłam na lotnisku jakieś drażetki.
Jesteśmy na miejscu... przywaliłabym komuś. Kris poszedł odebrać nasze bagaże. Zastanawiam się dlaczego przylecieliśmy tu sami. To wygląda jak podróż prywatna, a nie jak szkolna wycieczka. O co mu chodzi?
Podjechaliśmy taksówką pod jakiś duży budynek. Kris ciągle coś mówi, a ja mam coraz większą ochotę my przywalić. Dziwne, że jeszcze tego nie zrobiłam.
Przepuścił mnie w bramie, sam zamknął ją za sobą jakby trzymał tu majątek. Przerażające. Może tak naprawdę trzyma tu swoje ofiary tortur? Super... Weszliśmy do budynku. Naprawdę ogromnego budynku! Usłyszałam głosy.
- Luhan! - krzyknął Kris. Wtedy rozległo się głośne echo szybkich kroków. Ktoś biegł. Wtedy zza zakrętu wyłonił się... chłopiec? Facet w każdym razie. Słodki. Rzucił się na Krisa z taką siłą, że myślałam (miałam nadzieję), że się wywalą.
- Kris! Co tu robisz?! - krzyknął Luhan.
Po chwili w pomieszczeniu zebrały się cztery kolejne osoby z czego żadna z nich nie zauważyła drobnej osóbki stojącej w cieniu (mnie!) i każdy "rzucił się w objęcia Krisa". Trochę to takie gejowate było... Kiedy każdy już przytulił mojego "towarzysza", ten złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Zaskoczyłam wszystkich, nawet siebie nagłym przywaleniem mu prosto w twarz. Tak jakoś moja pięść sama "wyruszyła w drogę szukając twarzy Krisa".
Wreszcie mu walnęłam - jęknęłam w duchu szczęśliwa, że mogę już teraz w spokoju umrzeć.
Wszyscy gapili się na mnie w osłupieniu.
- Akane, ty to umiesz zrobić wejście smoka - stwierdził Kris.
- Nie będę przepraszać... - uświadomiłam go.
- Nie spodziewam się tego od ciebie, nie martw się - stwierdził.
- Kris, to twoja dziewczyna? - spytał Luhan.
- Tak - powiedział, ale moje:
-NIE! - zagłuszyło jego wypowiedź. - To mój nauczyciel.
Tym razem to on zagłuszył moje słowo:
- MISTRZ! Uczę ją walczyć. Lepiej z nią nie zadzierajcie - wysłałam mu pytające spojrzenie. Dlaczego nie chce, żeby wiedzieli, że jest nauczycielem?
- O... okay - powiedzieli chórem. Byli przerażeni. Jakie to śmieszne!
- W każdym razie... Kris. Co ty tu robisz? Czy nie... odszedłeś? - zaczął jakiś facet przypominający dinozaura. Ostatni wyraz wypowiedział z bólem. Jak mu tam było... eee... Ch... Chen! Btw. Czego oni wszyscy mówią po angielsku? Czy to nie są przypadkiem Chiny?
- Tia... Tak jakoś... wyszło no i... chciałem... chciałem was odwiedzić - jąkał się.
- Zimny, jak przystało na eleganckiego faceta z miasta - rzucił jakiś chłopak opierający się plecami o ścianę.
- I po co mnie tu zaciągałeś? - zapytałam z wyrzutem.
- Oj zamknij się już, masz u mnie dług... - odpowiedział.
- Racja. - odparłam cicho jakby przyznając się do porażki. Żenujące...
Wtedy Kris ruszył do przodu chcąc przejść do dalszej części domu, ale przy przeciskaniu przeszkodził mu mur chłopaków. Nie dając za wygraną spróbował z drugiej strony, ale tam też nie udało mi się przejść. Ale to było komiczne! Spojrzał na przyjaciół wyczekującym wzrokiem.
- Pfft! - wymsknęło mi się. Tak bardzo chciało mi się śmiać!
Po chwili dołączył do mnie Luhan. Teraz oboje zginaliśmy się w pół ze śmiechu. Na końcu tylko Kris stał beznamiętnie od czasu do czasu pokazując światu lekki uśmiech.
Po ogarnięciu się chłopaki wreszcie przepuścili zmęczonych idiotów (czyli nas). Kris zaprowadził mnie do swojego pokoju. Czekaj, wróć! Dlaczego SWOJEGO pokoju?!
- Rozgość się - powiedział
- Nie będę spać w jednym pokoju z moim nauczycielem. No bez jaj!
Chwila ciszy. Przez cały czas patrzył się na mnie.
- Nie jestem twoim nauczycielem - odparł spokojnie i nadzwyczaj poważnie.
- ... jak to "nie"? A kto mnie angielskiego uczył? - spytałam ironicznie.
- Ech, nie jestem, nie byłem i nie będę twoim nauczycielem.
- A uczył mnie twój klon...
- Daj mi dokończyć! Byłem w twojej szkole jako "nauczyciel", bo mi tak kazali. Powiedzieli mi, że muszę wybrać kogoś wyjątkowego... - zarumienił się. - No i tak jakoś wyszło. To zbyt skomplikowane. W każdym razie wybrałem ciebie. I nie wiem co mam teraz robić. Pewnie będziesz udawała moją narzeczoną, którą zostawiłem w Japonii, żeby odstraszyć fanki. Odkąd "odszedłem" zrobiły się naprawdę natarczywe.
- Fanki? - zapytałam zdezorientowana.
Ten spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Exo nic ci nie mówi? - pokręciłam głową. - Exo! Exo-K, Exo-M? Nic? - znowu pokręciłam głową.
- To może wyszukam ci to w internecie... - włączył laptopa. Potem wpisał Exo.
- To chyba coś znanego, nie? - stwierdziłam gdy wyszukiwanie przyniosło nieoczekiwane rezultaty. Kris wszedł na angielską Wikipedię.
- To zespół?!
Przewinął na skład grupy.
- Xiumin, Chen, Luhan, Tao, Lay... o! Jesteś tu Kris!
Świeciły mi się oczy. Wiedziałam to, bo Kris uśmiechnął się w ten charakterystyczny sposób, w jaki uśmiechnął się ostatnim razem. Wtedy włączyła się piosenka na Youtube. Wolf. Exo-m. Niesamowite. Spojrzałam na Krisa. Cicho nucił sobie "Wolf" patrząc na mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Naprawdę nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Nagle naszła mnie chęć... na co? Nie umiałam tego opisać. To coś jak przyciąganie. Czuję się podobnie kiedy walczę z kimś silnym. Teraz jednak nie chciałam go uderzyć. Co się ze mną dzieje?
Przysunął się do mnie odrobinę i patrzył na mnie zamglonym wzrokiem. Przyłożył rękę do mojego policzka i pogładził go kciukiem. Powoli przybliżał się do mnie, aż w końcu byliśmy tak blisko siebie, że bez problemu mógłby mnie pocałować. To też zrobił co mimo moich przypuszczań i tak mnie zaskoczyło. Delikatny pocałunek parzył moje usta. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu pogłębić pocałunek. Oparł mnie o ścianę i nachylił się nade mną. Zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęłam nieśmiało oddawać pocałunek. Po chwili otworzyłam lekko oczy i znalazłam jego wzrok.
Jak długo mi się przyglądał? Kiedy otworzył oczy? A może w ogóle ich nie zamknął?
Oderwaliśmy się od siebie, aby nabrać tchu. Wtedy do pokoju wpadł Luhan.
- Kri...iii... - jego głos zamienił się w pisk.
Gwałtownie się od siebie odsunęliśmy.
- Kris, poćwiczysz z nami? - starał się mówić opanowanym głosem.
- Jasne - odpowiedział Kris i spojrzał na mnie. - Zobaczysz do czego zdolne jest Exo!
Wow. Tańczyli naprawdę dobrze. Stałam tam jak zahipnotyzowana i gapiłam się na układ do "Growl". Potem zatańczyli "History". Kiedy skończyli cała piątka poszła pod prysznic. Kris zdecydował się zostać i podszedł do mnie.
- Możemy powalczyć. I tak muszę się wykąpać - powiedział, a ja prawie nie wyszłam z siebie. Mogę powalczyć! Użyć pięści! Jeszcze trochę to bym pewnie biła ścianę... albo co gorsza randomowych przechodniów.
- Yep! - krzyknęłam.
Wtedy blondyn (na zdjęciach był brunetem, pewnie się farbuje...) przybrał poważny wyraz twarzy. Ja podobnie. Staliśmy w odległości ok. metra od siebie i czekaliśmy na to, kto wykona pierwszy krok.
On.
Ruszył na mnie biegiem. Dopiero w ostatniej chwili wyciągnął rękę do uderzenia. Uchyliłam się. Tym razem ja wykonałam ruch. Postawiłam na brzuch. Moja noga jednak nie dosięgła celu. Kris odskoczył na bok.
Walczyliśmy już tak dłuższy czas i oboje opadaliśmy z sił. W czasie walki ściągnęłam bluzę, która leży teraz w kącie pomieszczenia.
- Wystarczy. Padam na twarz - odetchnął.
- Ja też... Gdzie tu mogę wziąć prysznic? - spytałam.
- Każdy ma w swoim pokoju własną łazienkę. Chodź, pójdziesz pierwsza.
W pokoju dał mi ręcznik, którego zapomniałam i poszłam pod prysznic. Zimna woda rozbudziła mnie i dała mi okazję do przemyślenia tego wszystkiego. Wychodząc z kabiny prysznicowej zorientowałam się, że nie wzięłam piżamy... okryłam się więc ręcznikiem i zostawiając za sobą mokre ślady podeszłam do drzwi. Lekko je uchyliłam i rozejrzałam się. Chyba wyszedł do kuchni. Korzystając z okazji szybko wybiegłam z łazienki w stronę walizki po drodze zaliczając cudowną glebę. Wyjęłam piżamę i wróciłam do łazienki. Szybko się ubrałam i wróciłam do pokoju. Kris już tam był i śmiał się pod nosem.
- Co? - spytałam.
- Boże, pięknie się wywaliłaś! - powiedział wskazując na duży mokry ślad na podłodze. Zarumieniłam się. Kris nadal cicho się śmiejąc poszedł do łazienki. Po 10 minutach wyszedł z niej i podszedł do mnie, aby mnie pocałować. Potem cichym, ale poważnym głosem powiedział coś, czego się nie spodziewałam.
- Kocham cię - znów mnie pocałował.
- Kris... - zdołałam wyjąkać między pocałunkami
-Hmm?
- Też cię kocham - uśmiechnęłam się szeroko.
Ponownie mnie pocałował, tym razem bardziej namiętnie po czym przytulił mnie do siebie.
- Tak bardzo się cieszę - wyszeptał.
Chora? :O Następną część proszę!
OdpowiedzUsuńKiedy będzie 26 rozdział tego opowiadania z Etsu? ;3 bardzo spodobało mi sie i nie moge sie doczekac kiedy dodasz następny rozdział *.* mam nadzieje ze juz za niedługo :')
OdpowiedzUsuńSądzę, że niedługo :D Muszę jeszcze dopisać itepe :)
Usuńczekam z niecierpliwością :')
UsuńBardzo się cieszę, że ci się w ogóle podoba "Harem Lodge" :3 To bardzo miłe! I motywujące :>
Usuń