29 gru 2013

Rozdział 18

Mam wrażenie, że ta notka jest jakaś lepsza :D Miałam nagły przepływ weny i wyszło z tego coś takiego... napiszcie w komentarzach co o tym sądzicie :)
Firmowa ochrzanialnia podsunęła mi trochę pomysłów, także DZIĘKUJĘ CI!!
PS. Akcja będzie się powoli rozkręcać, nie chcę żeby to opowiadanie miało nie wiadomo ile rozdziałów :)





Po powrocie do domu obie zrzuciłyśmy z siebie plecaki i rzuciłyśmy się na sofę. Po lekcjach siedziałyśmy z Satoshim  gadaliśmy o sprawach bieżących. To nie wyglądało jak kara... Cóż, wróciłyśmy mega zmęczone.
Przez ten tydzień nie zdarzyło się nic więcej, co warto by było opisać, także przejdę od razu do piątku...

Wstałam dosyć rano jak na mnie, bo o 6:30. Przeciągnęłam się i ziewnęłam i jeśli ktoś by mnie obserwował, pomyślałby, że zachowuję się jak kot. Poszłam do łazienki i ubrałam się w mundurek szkolny. Była już zima, więc mieliśmy wybór w dole garderoby. Mogliśmy założyć spódnicę, albo spodnie. W komplecie mundurka był też sweter przeznaczony na zimę, ale uczniowie nosili go prawie, że cały rok.  Tym razem postanowiłam, że nałożę spódnicę. Nie było bardzo zimno, także mogłam sobie na to pozwolić. Powoli wciągnęłam na nogi czarne zakolanówki. Popatrzyłam w lustro i stwierdziłam, że wypadałoby się też uczesać. Monotonnie ciągnęłam włosy szczotką, aż doprowadziłam je do prawie normalnego stanu. Pociągnęłam też lekko dla odmiany rzęsy czarnym tuszem i wyszłam z łazienki. Jedząc kanapki stwierdziłam, że domu nie trzeba często sprzątać. Odkąd się wprowadziłam było coraz to lepiej, aż w końcu domownicy już tak nie bałaganili mimo ciągłych gości. Przeważnie jedzą też na mieście, także nie trzeba robić dużo jedzenia. Poukładałam sobie to wszystko w głowie, przypominając sobie mój czynsz za mieszkanie i stwierdziłam, że bardzo opłacało mi się tu zamieszkać. Dopiero wtedy ogarnęłam, że wszyscy lokatorzy biegali jak szaleni po domu, a to szukając skarpetki, a to spinki. Mimowolnie parsknęłam śmiechem. Odkąd tu zamieszkałam jest zabawnie. Wstałam i poszłam po plecak po czym razem z Aiko wyszłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły.

PERSPEKTYWA AIKO
Wstałam ok. 7:00 i zrobiłam wszystkie poranne czynności. Najbardziej byłam zaskoczona, a może zdruzgotana jedną rzeczą. Przechodząc obok pokoju Natsu zobaczyłam w nim jego i Fuu siedzących na łóżku. Odbył się dialog.
-Bo wiesz... ja cię lubię, ale trochę bardziej niż myślisz.
-Uhm.. Ja ciebie też kocham.
Byłam przerażona i zszokowana, ale jednocześnie zachwycona. Czyżbym była właśnie świadkiem wyznania miłości homoseksualistów? Ale z drugiej strony To przecież Natsu... i mój brat, w którym kocha się moja najlepsza przyjaciółka ever... o nie. O Boże..
Przez cały dalszy poranek zachowywałam się jak gdyby nigdy nic.

PERSPEKTYWA ETSU
Szłyśmy do szkoły wyrównanym krokiem. Nie wyszłyśmy za późno, ani za wcześnie. Aiko zaczęła rozmowę.
-Nie uwierzysz co dzisiaj widziałam.
-Co? -spytałam.
-Ale proszę... nie zemdlej ani nic.- poprosiła.
-No dobra... spróbuję. Mów. - odpowiedziałam.
-Widziałam dzisiaj Natsu i Fuu jak wyznawali sobie miłość. -powiedziała szybko, ale z wahaniem. Jedna łza spłynęła jej po twarzy. Potem kolejna i kolejna, aż w końcu sama się rozpłakałam z szoku... i złamanego serca.
-Nie martw się Ai... twój brat nie może być gejem.- przytuliłam ją.
-Tylko, że nie chodzi mi o niego... no dobra, może trochę. Ale bardziej o Natsu. Boże, ja go chyba kocham.- wypłakała. Ja tylko mocniej ją przytuliłam.
Nie poszłyśmy na pierwszą lekcję, ale wstąpiłyśmy do kafejki obok szkoły. Zamówiłyśmy kawę i gofry i jedząc płakałyśmy.
-Dobra! Nie możemy tego tak zostawić! Muszę się dowiedzieć prawdy i szczegółów. Może to była pomyłka. - powiedziała nagle Ai jakby dostała powera.
-No to dokończę kawę i idziemy do szkoły.- również czułam się jakbym dostała powera.
-Co oni dodali do tej kawy-pomyślałam i ukradkiem spojrzałam na barmana. Uśmiechnął się. Aha.

Gdy weszłyśmy do klasy wszyscy nagle się na nas popatrzyli. No tak... pomyliłyśmy klasy. Wyszłyśmy z sali i poszłyśmy dalej o jedne drzwi. Wchodząc nie zrobiłyśmy większego zamieszania od Rei, która bardzo się martwiła. Fuu z resztą też nie wyglądał na zadowolonego z tego, że ominęłyśmy lekcję. Po chwili zadzwonił dzwonek, a do klasy wszedł nauczyciel od japońskiego.
Po nudnej lekcji prawie wypompowana z całej energii po kawie zauważyłam, że do klasy wchodzi Katsumi z wianuszkiem dziewczyn, a jak inaczej. Tym razem jednak wyglądało to tak, jakby mu przeszkadzały. 5 sekund później wszystkie laski były już za drzwiami wygonione przez tego samego Katsu, który teraz kroczył powoli w moją stronę. Mina klasy bezcenna, z resztą jak zwykle. Do tej pory połowa klasy nie może się pogodzić z tym, że nagle zamieszkałam z Fuuto i resztą. Cóż, ma się szczęście. Wracając do świata.
-Cześć Etsu. Co was z Ai napadło, że nie było was na pierwszej lekcji? -spytał.
-Skąd wiesz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Weszłyście do mojej klasy jak tornado, a przerwy przeważnie spędzacie w klasie, no może oprócz lunchu. Tak więc?
-A takie bzdety. -uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech, a ja poczułam ukłucie ciepła w sercu.
-Aha, rozumiem. Przyniosłem ci... - zaczął, ale potem nachylił się do mnie i wyszeptał na ucho. - chusteczki, bo płakałaś. Nie płacz już, okey?
Odsunął się, wrzucił mi do plecaka opakowanie chusteczek po czym uraczył mnie ciepłym, szczerym uśmiechem, przez co, aż poczułam rumieńce na policzkach. Wychodząc pomachał mi jeszcze, a ja wciąż siedziałam bez ruchu. Po chwili dopiero zauważyłam, że wszyscy patrzą się na mnie, więc ogarnęłam się i sięgnęłam do plecaka. Znalazłam pachnące chusteczki z nadrukiem "Don't you cry tonight, I still love you baby". Słowa z piosenki Guns N' Roses, co? Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ciekawe skąd wiedział. Trochę szkoda mi ich było używać, więc odłożyłam je z powrotem do plecaka.
Nadeszła matematyka. Tym razem obyło się bez odpytywania, ale po zakończeniu tej jakże ciekawej lekcji Satoshi poprosił mnie o przyjście do niego po lekcjach.

Po lekcjach zgodnie z prośbą nauczyciela poszłam do jego gabinetu.
-Mama i tata żenią się dopiero po świętach. Postanowili, że przełożą datę, bo święta niedługo itd. Oficjalna data to 16 stycznia. Pamiętaj.- powiedział opierając się o parapet. Kiwnęłam głową.
-Mam przyjść z osobą towarzyszącą?- spytałam.
-Jak chcesz, ale powiadom rodziców.- odpowiedział.
-Okay! Tyle?
-Tak. - uśmiechnął się. - Możesz iść.
-Dzięki, pa.- pożegnałam się i wyszłam ze szkoły. Chwilę przystanęłam.
-A więc to już ustalone. Będziemy rodziną, co? -pomyślałam zadowolona i ruszyłam w stronę domu.




Mam nadzieję, że się podobało :) Pozdrawiam,
Autorka :*



3 komentarze:

  1. Gomenasai! Gomenasai! Gomenasai! Gomenasai! Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej! Gomen! TT.TT
    Przeczytałam go od razu jak go dodałaś ale, że akurat telefon mi się rozładował to nie skomentowałam, a potem o tym zapomniałam. A tu już mamy styczeń. Gomen! Przepraszam!. Jakim ja jestem potworem TT.TT. Mam nadzieję, że mi wybaczysz......
    Co do rozdziału jest świetny! Tylko ja już się napaliłam, że dasz mi tu Fuu i Etsu, a ty mi z takim czymś wyskakujesz! Mam nadzieję, że to tylko jakieś nieporozumienie, a może ćwiczyli do jakiegoś przedstawienia, a może jednak??? No nie wiem dowiem się jak dodasz kolejny rozdział i mam nadzieję, że dodasz go jak najszybciej. I obiecuję, że skomentuję od razu! Dużo Weny kochana!
    Pati ♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa! Kocham cię! Ktoś to jednak czyta ^^ Dałaś mi motywację na napisanie kolejnego rozdziału :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że to czytam ^.^ To jest wspaniałe! I jestem pewna, że inni też czytają, tylko może nie komentują. Popatrz na liczbę wyświetleń, 3,679, to bardzo dużo! Ja zawsze będę to czytać bo jest po prostu świetne ;) I dalej czekam na kolejny rozdział!
      :** ♥♥

      Usuń