30 sie 2013

Gomenasaaaai!

Yo. Od razu przejdę do konkretów. Nowy rozdział ukaże się najprawdopodobniej w pierwszy dzień szkoły. Przepraszam też za nieobecność. Firmowa ochrzanialnia chyba się obraziła po setnym upomnieniu o nowy rozdział, więc ją też przy okazji przepraszam. Cóż, jest problem. Mianowicie zastanawiam się co napisać dalej. Tak... mam wiele pomysłów, a jednak nie mogę skleić tego w całość. Staram się, więc proszę o wyrozumiałość :) Mam tyle wykreślonych kartek w zeszycie, że chyba mi go niedługo zabraknie. Tak więc zrobimy sobie taki "prezent" na Pierwszy Dzień Szkoły haha :D Na pewno wszyscy się cieszą (pff xdd). Cóż, tak więc poinformowałam was o sytuacji i kończąc ten wpis zamierzam powrócić do przerwanego spożywania pepsi (ciekawe czy to poprawnie gramatycznie xd).Oks, tak więc pochwalę się jeszcze, że trafiłam do integracyjnej klasy, która jak uważa moja kochana mama jest dla mnie wręcz idealna... *facepalm* Wyobraźcie sobie moją minę kiedy mi to powiedziała :D Takie typowe "Are you fucking kidding me?" Hahaha :D Pozdrowionka i dobranoc :**

25 sie 2013

Rozdział 9

Zapomniałam na samym początku dodać (tak serio to w ogóle o tym nie pomyślałam, proszę nie bijcie T.T) jak to opowiadanie będzie się nazywać. Panie i panowie! Oto wielka chwila! Opowiadanie nazywa się
Harem Lodge
Tak więc mamy to już za sobą. Teraz trochę z innej beczki. Niektórzy może już zauważyli, ale dodałam nową funkcję do paska bocznego, a mowa tu o "Etykietach" ("Etykiety" dla nieogarniętych ^^). No więc chodzi tu głównie o tak zwane "Kategorie". Mamy tam na ten moment trzy (aż trzy! omg! :O) etykiety, a mianowicie: Harem Lodge, Prolog i Informacje. Na tą chwilę powinno wystarczyć, ponieważ nie mam teraz większych planów na powiększenie tego zbioru (huehuehue >.<). Dodam jeszcze, że czasem będzie pokazywać się podczas opowiadania "PERSPEKTYWA [...]". Takie... coś informuje was z kogo perspektywy piszę. Cóż, tak więc oto piosenka (to link jak coś^^) , przy której pisałam ten rozdział i... do dzieła!


PERSPEKTYWA AIKO

Gdy zabawa się skończyła, było już całkiem późno (1 w nocy ^^), więc razem z Fuuto postanowiliśmy, że odprowadzimy naszą koleżankę do domu. Wiecie pedofile, dendrofile (czasem się zdarza, a to na serio odpychający widok, wyjaśnienie ^^)... ehh... po prostu Fuu się uparł, że to niebezpieczne. Kiedy Reiko była już w domu musieliśmy iść dwa razy tyle ile na początku, aby znaleźć się w naszym mieszkaniu. Po drodze rozmawialiśmy o szkole... to był bardzo nudny temat i rozmowa nam się nie kleiła, więc przez chwilę panowała niezręczna cisza. Wtedy postanowiłam, że zacznę temat, który może być zabawny. Miło będzie popatrzeć na jego zaczerwienioną minkę ^^. 
-Podoba ci się Etsu?- spytałam z mrocznym uśmieszkiem.
-H-hę?! Skąd ta myśl?- odpowiedział i jak przewidziałam, był czerwony jak burak. Zna się swojego brata. 
-No bo to widać! Lubisz spędzać z nią czas i w ogóle...- powiedziałam oglądając krajobraz. Niestety po chwili uznałam, że nie jest taki ciekawy jak ten temat, więc szybko przeniosłam wzrok na Fuuto.
-N-nie wiem o co ci chodzi. Przyjaźnimy się i tyle.- stwierdził mój kochany braciszek unikając kontaktu wzrokowego. Przymknęłam lekko oczy co dało efekt "mów prawdę, albo dostaniesz po ryju". Niestety Fuu się tym nie przejął i dalej stawiał na swoim.
-No dobra... Jak tam chcesz.- odparłam i znów błądziłam wzrokiem po okolicy. Do domu dotarliśmy około godziny 2 nad ranem. Przed wejściem ustaliliśmy, że nie będziemy budzić Etsu i będę spać na sofie. Czego się nie robi dla przyjaciółki (Ma być wdzięczna -.-"). 

PERSPEKTYWA SATOSHI'EHO-SENSEI

 Stałem za ladą oparty o ścianę i patrzyłem jak Etsu śpi oparta o regał z soczkami w kartonikach. 
-Jej miłość do soczków w kartonikach nie zmieniła się od 15 lat...- wyszeptałem do siebie z zażenowaniem. Moja zmiana powoli się kończyła, a nie miałem serca jej budzić, więc po namyśle postanowiłem zanieść ją do domu. Zebrałem się i cierpliwie czekałem na mojego zmiennika. Gdy w końcu przyszedł (on i ta jego punktualność -.-" Mógłby się chociaż raz spróbować nie spóźnić) wziąłem Etsumi-chan na plecy i wyszedłem ze sklepu.
-Trzeba będzie mieć ją na oku.- powiedziałem do siebie kiedy zobaczyłem, że starego zboczeńca już nie było. Zanim się obejrzałem, byłem już w połowie drogi do jej domu. Cóż, nie przyznałbym się do tego przy kimś, ale czasem ją śledzę. Gdy dotarłem na miejsce, grzecznie (ta.. grzecznie. O trzeciej nad ranem) zadzwoniłem dzwonkiem oczekując, że otworzy mi jej matka. To marzenie szybko zniknęło gdy ku mojemu zdziwieniu w drzwiach pojawił się Kamiya Katsumi. Prawie puściłem Etsumi gdy go zobaczyłem. Szybko jednak przypomniałem sobie kogo trzymam na plecach i coraz bardziej wkurzałem osobę stojącą przede mną moim zastanawianiem się czy dobrze trafiłem. 
-Ta... nie ma to jak odwiedzimy nauczyciela od matmy o 3 rano... Czekaj, to Etsu? To ona do cholery nie jest w swoim pokoju?! - odezwał się Katsu.
-No jak widać nie -.-" -powiedziałem patrząc się na niego dobrze wyćwiczonym w szkole wzrokiem mówiącym "jesteś idiotą?". Westchnąłem i wepchałem się do środka na chama i gdy już miałem się pytać gdzie jest jej pokój Katsumi pokazał mi go palcem jak widać oszczędzając mój cenny głos. Poszedłem pod... ósemkę jak dobrze patrzyłem.. nikt nie pomyślał o zaświeceniu światła. Otworzyłem drzwi i delikatnie położyłem Etsu na łóżku. Nie przebierałem jej (jeszcze by mnie o molestowanie pozwali) tylko przykryłem kołdrą. Sam wyszedłem z budynku i skierowałem się do własnego mieszkania na drugim końcu miasta.

PERSPEKTYWA ETSU

Obudziłam się w swoim pokoju. Moja mina wyrażała tylko jedną reakcję, a mianowicie WTF?! Po chwili jednak przypomniałam sobie dosyć istotną rzecz.
-Kurwa...- wyszeptałam do siebie. 

(będę miała przewalone od firmowej ochrzanialni za to słowo pod pretekstem "gorszenia dzieci" jednak mam cichą nadzieję, że do tego nie dojdzie)


Hehe :) Koniec rozdziału 9. Miałam przygotowane trochę więcej, ale zdecydowałam się zakończyć tutaj. Notka TROSZKĘ krótsza niż ostatnia, ale jakoś nie miałam ochoty na dalszą współpracę z moją lampką, która gaśnie w dosyć wkurzających momentach, a zaświeca się (a nie powinna) przy walnięciu w biurko.
Jedna dość istotna informacja: Możliwe, że co jakiś czas w opowiadaniu będą pokazywać się przekleństwa dla podkreślenia wypowiedzi. Tak to już bywa. 

Buziaki dla mojego pierwszego "szurniętego fana" ;**
Pozdrawiam, Setsu :)
(jprdl, moja lampka wariuje...)



23 sie 2013

Yo!

Notka z rozdziałem NAJPRAWDOPODOBNIEJ ukaże się jutro :D Miałam lekki postój w pisaniu (przez to, że wymyśliłam taki powalony koniec do 8. rozdziału) i musiałam dobrze przemyśleć co chcę napisać i napisać to w taki sposób, żeby miało bynajmniej jakikolwiek sens :/ Cóż, prawda jest taka, że jeszcze nie skończyłam tego pisać i prawdopodobnie będę musiała wiele poprawiać, tak więc informuję (również dla mojej firmowej ochrzanialni, która dowie się o tym w tymże poście, hehe) tu, w trybie NOW, że rozdział 9 ukaże się dnia 24 lub 25 sierpnia bieżącego roku (łhehehe xd Ale ja oficjalna ^^) Prawdę mówiąc, ten rozdział może okazać się trochę krótszy (wyjebiście troche krótszy) niż rozdział ósmy :P
Pozdrowionka, Setsu ;**

20 sie 2013

Rozdział 8


 Ta notka wyszła trochę później niż przewidywałam, ale przynajmniej jest dłuższa. Sorki Nati :P Więc tak... firmowa ochrzanialnia nie opierdzielała się od samego początku, więc macie tą notkę i dajcie mi spokój na jakieś dwa dni bo popełnię samobójstwo (Buaahahhaha ^^), a wy nie dostaniecie nowego rozdziału! Po takim wysiłku jaki w ten rozdział włożyłam (>.<) należy mi się odpoczynek. Tak więc, mogę was obwiniać, za to, że skończyła mi się cola i paluszki... Dobranoc Minna ;**

  Piosenka, którą słuchałam przy tworzeniu tego rozdziału:


-Ai!- krzyknęłam przerażona. Niestety dziewczyna się nie budziła. Wtedy do łazienki wbiegł zdezorientowany Fuuto. Na początku jego mina zdradzała niepokój, lecz po chwili cały niepokój zmienił się na rozbawienie.
-Z czego się tak śmiejesz?! Pomóż jej!- powiedziałam błagalnym tonem. W tym momencie podszedł do niej, wziął ją pod pachy i postawił do pionu. Po tym poprosił mnie, abym ją tak chwilę podtrzymała. Zgodziłam się, a on zrobił coś czego bym się nie spodziewała. Wymierzył jej z prawego sierpowego, a ona momentalnie się obudziła. Patrzyłam na niego wzrokiem domagającym się wyjaśnienia.
-Też nie ogarniam, ale jak ostatnim razem tak miała to poskutkowało.- stwierdził chichocząc z miny Ai. Aiko stała między nami, a jej mina wyrażała ogromne zaskoczenie mieszające się z bólem policzka. Dotknęła miejsca, gdzie uderzył ją Fuu i w jej oczach widać było wielki gniew.
-Fuuto-kun!- krzyknęła przeciągając każde "u" i gdy miała go już uderzyć, do łazienki wkroczył pewnym krokiem zły Jun. Zatrzymał Ai przeciągłym, groźnie brzmiącym odchrząknięciem. Oboje nie na żarty się wystraszyli i od razu podali sobie ręce na zgodę.
-Jak...- zaczęłam mega zaskoczona.
-Później.- wtrącił się Jun.- Za 10 minut macie lekcje.- powiedział, a my spojrzeliśmy po sobie wystraszonym wzrokiem i po chwili z nienaturalną szybkością wybiegliśmy z domu. Dobiegając do szkoły usłyszeliśmy dzwon informujący początek zajęć. Razem z Fuu wbiegliśmy do sali i szybko zajęliśmy nasze miejsca, a Ai została na korytarzu czekając, aż przyjdzie nauczyciel, który ma ją przedstawić. Nie musiała długo czekać, ponieważ nasz wychowawca, a jednocześnie nauczyciel od matmy szybko się zjawił i oficjalnym tonem przedstawił klasie Aiko. Pierwszą lekcją była godzina wychowawcza zwana czasem przez nauczycieli "wolną lekcją". Na tej godzinie mieliśmy zamieniać się miejscami. Mi wypadła ostatnia ławka pod oknem, w ławce obok siedział Fuuto, a przede mną siedziała moja najlepsza przyjaciółka Shimura Reiko. Aiko niestety wypadła ławka na drugim końcu klasy, ale szybko wymieniła się z jakimś chłopakiem (który aż się ślinił na jej widok) za miejsce przed Fuuto. Reszta lekcji została na rozmowy. Aiko i Reiko szybko się zaprzyjaźniły i swobodnie ze sobą rozmawiały.
-Mam pomysł!- powiedziała nagle Reiko. - Chodźmy po lekcjach na karaoke! Ty, ja, Fuuto i Aiko!
Ja i Fuuto mieliśmy już inne plany na ten dzień, jednak po namowie Ai i Rei (tak czasem nazywam Reiko) oboje postanowiliśmy, że naszą popołudniową rundkę w nową grę przełożyły na następny dzień.
-Dobra. Po lekcjach. Nie zapomnijcie.- dodała Reiko i zaczęła się następna lekcja, a mianowicie znienawidzona przeze mnie matematyka, którą o dziwo lubił Fuuto (i wszystkie laski w szkole -_-). Nauczyciel (nasz wychowawca T^T) nawet dobrze nie wszedł do sali gdy:
-Yano Etsumi-chan- tu zaakcentował moje imię.- Pokaż na tablicy jak zrobiłaś zadanie domowe.
-Ale Satoshi-sensei! To już trzynasty raz z rzędu! (Tak, 13 to zła liczba T-T) Czy tak w ogóle można?!- krzyknęłam oburzona.
-Nie ma o tym żadnej wzmianki w regulaminie szkolnym, Etsumi-chan.-powiedział podkreślając moje imię wyraźnie chcąc doprowadzić mnie do furii. Uśmiechnęłam się tylko sztucznie, a moja brew lekko drgała. Po chwili jednak zamknęłam oczy i nieco ochłonęłam. Wzięłam zeszyt i podeszłam do biurka patrząc się na nauczyciela wzrokiem mówiącym "Wstaw mi tą pałę i zostaw mnie w spokoju". Po wszystkim zostałam jeszcze przepytana z ostatniej lekcji i otrzymując czwórkę z minusem usiadłam na swoje miejsce. Satoshi-sensei, a raczej Kato Satoshi był na oko 25 letnim przystojnym nauczycielem matematyki jak i wychowawcą naszej klasy, do którego wzdychały wszystkie laski (nawet Ai o.o) oprócz mnie, bo ja zawsze omijałam go szerokim łukiem i żywiłam do niego urazę równą urazy chłopaków, którzy uważali, że zabierał im wszystkie dziewczyny w szkole i udawał, że o tym nie wie. Cóż, ten facet tak naprawdę mnie lubi i gdy jestem w pobliżu to się do mnie przystawia (dlatego go omijam). Druga część naszej lekcji matematyki minęła tak jak zawsze. Satoshi-sensei szybko wytłumaczył wszystkim zadanie, a potem zadał nam coś do roboty z dwóch powodów: bo inaczej nie nazywałby się nauczycielem i po to, żeby gapić się na mnie przez resztę godziny uważając, że tego nie zauważyłam. Następne lekcje minęły w miarę zwyczajnie... no oprócz tego, że jakiś debil "przypadkowo" wyrzucił kwiatka przez okno na języku angielskim. Po skończonych zajęciach poszłam razem z Reiko, Fuuto i Ai na karaoke. Bawiliśmy się świetnie, lecz w pewnej chwili zabrakło nam picia. Jako, że przegrałam w papier-kamień-nożyce musiałam iść do całodobowego (cóż, było już troszeczkę późno, a o 23:30 nie wszystkie sklepy są otwarte), aby kupić colę i jakieś czipsy dla Aiko. Szłam powoli po pustych uliczkach miasta. No może nie takich pustych. Szedł za mną jakiś facet wyglądający na ok. 30 lat. Gdy tylko zobaczyłam, że cały czas idzie za mną od razu przyśpieszyłam. On jednak nie dawał za wygraną i również przyśpieszył. To samo stało się, gdy chciałam go zgubić na krętych uliczkach. Przestraszona nie na żarty wpadłam do całodobowego chowając się za regałami. Kiedy wyjrzałam, aby zobaczyć czy on dalej tam jest zobaczyłam jak stoi przed sklepem udając, że szuka coś w komórce. Znów schowałam się za półkami w sklepie i czekałam, aż sobie pójdzie. Siedziałam na podłodze i popijałam soczek pomarańczowy, który wcześniej tu kupiłam już 30 minut, a on dalej tam stał. Nie chcąc psuć zabawy innym napisałam SMS do Aiko.

Wróciłam do domu wcześniej. Przepraszam, rozbolała mnie nagle głowa. Bawcie się beze mnie.

 Na co dostałam odpowiedź:


Oks! Nie martw się, nie zepsułaś nam zabawy ;** Kochana, nagram ci jak Fuuto śpiewa PSY-Gentleman i pokaże ci w domu. Normalnie się posikasz! Narka, moja kolej.

Schowałam telefon i znowu napiłam się skoczku, który powoli się kończył. Dopiero zauważyłam, że sprzedawca dziwnie się na mnie patrzył. Miał długie blond włosy związane w kitkę. Wtedy coś mnie tknęło. "Nie to niemożliwe. Tylko nie to."- myślałam. Sprzedawca zauważył zmianę w moim zachowaniu co nie było trudne, bo wyraźnie odsuwałam się od niego wycierając mu przy tym podłogę.
-W końcu się zorientowałaś...- parsknął śmiechem. Za ladą stał nie kto inny jak Kato Satoshi. (mój ulubiony nauczyciel -_-) Musiałam jednak przyznać, że mimo mojej urazy do sensei'a, wyglądał całkiem całkiem w tej kitce.
-He... he...he- zaśmiałam się podenerwowana.- Dobry wieczór Satoshi-sensei. Nie spodziewałam się takiego spotkania.- powiedziałam.
-Ja też. Zastanawiałem się kiedy się zorientujesz.
-Tsa....
-Rozumiem, że nie chcesz mojej pomocy?- spytał pokazując głową faceta przed sklepem.
-NIE! Ani mi się śni!- powiedziałam i napiłam się soczku, którego tak naprawdę już tam nie było, więc rzuciłam (celnie ^^) na ladę pieniądze i wzięłam następny z półki za mną.
-Rozumiem.- powiedział Satoshi-sensei wkładając pieniądze do kasy. Po chwili oparł się o ścianę za ladą, włożył ręce do kieszeni spodni i założył nogę na nogę wciąż się na mnie gapiąc.
Minęły dwie godziny i nagle poczułam się niewiarygodnie senna. Po chwili nie obchodziło mnie już to, że jestem w sklepie i za kasą stoi mój nauczyciel, a za drzwiami jakiś zboczeniec i... po prostu zasnęłam.



Taki bonus :) Mógłby być naszym nauczycielem, jednak postanowiłam zrobić z niego brata, bo nasz nauczyciel jest bardziej boski od tego tutaj *-* EDIT: To nie brat :) Załóżmy, że to jego ojciec w młodości :D

Pewne informacje :)

Yo! Jak ogólnie wiadomo, całkiem niedawno (wczoraj ^^) napisałam (i to całkiem szczerze), że nie mam chęci i weny do pisania :D Cóż, szybko jednak powróciły i za to dziękuje mojej firmowej ochrzanialni (czyt. Nati) za to, że dostałam od niej kopa w dupę. Nowy rozdział ukaże się dzisiaj, albo jutro (to zależy od tego czy znowu dostanę ochrzan). Mam dla was pewną piosenkę, którą znalazłam na pewnym blogu, którego już nie pamiętam (gomen, zapomniałam zapisać w zakładkach T^T).


Dodam jeszcze, że w  pasku bocznym pojawiła się ciekawostka i słowniczek. Informuję, że słowniczek przyda się na przyszłość. Tyle chciałam dać od siebie i zabieram się za pisanie nowego rozdziału!

Pozdrawiam i do następnej notki minna ;**

19 sie 2013

Brak weny T^T

Sorki, ale nie mam weny i chęci, żeby napisać kolejny rozdział, więc będę próbować stworzyć coś sensownego w najbliższym czasie i nie mam pojęcia kiedy ukaże się kolejny rozdział. Mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć do końca wakacji :) Pozdrawiam, Setsu

18 sie 2013

Rozdział 7


-Ah, więc zauważyłaś tę bliznę. Cóż, to dosyć długa historia.
-To nic. Mamy dużo czasu.- powiedziałam.
-Ok. Kiedy byliśmy mali i mieszkaliśmy jeszcze w sierocińcu poszliśmy na spacer. Wtedy zaczepił nas jakiś zboczeniec, który nagadał nam coś o tym, że jego wnuczka w naszym wieku umarła i chciałby zjeść z nami kolacje. Aiko mu uwierzyła i do niego podeszła. On wziął ją na ręce, a ona się przeraziła i zaczęła krzyczeć. On przeciął jej nogę nożem, żeby się uciszyła, ale ona jeszcze bardziej zaczęła krzyczeć. Stąd ta blizna. Wtedy pojawił się niewiele starszy od nas chłopak i ją uratował, zadzwonił na policję i zaniósł Aikę do sierocińca. Tam ją opatrzyli. To był Jun. Od wtedy zawsze nas odwiedzał, później zaadoptował. 
-W....wow. Nie wiem czy uda mi się też uwierzyć, że Jun to twój ojciec, ale spróbuję.- powiedziałam.
-Hehe. Nie martw się. Ja do tej pory nie wierzę, że mój ojciec jest ode mnie starszy o trzy lata.- zaśmiał się.
Po pewnym czasie postanowiliśmy, że na dzisiaj koniec grania i poszliśmy do kuchni, aby coś zjeść. Zastaliśmy tak siedzącą na blacie Ai, która obżerała się naszymi czipsami i piła nasza colę. Zrezygnowali zrobiliśmy sobie kanapki z dżemem truskawkowym i patrzyliśmy jak Aiko kończy nasze czipsy.
-Dobra Etsu! Idziemy spać!- rozkazała Aiko.
-Uhm, dobranoc Fuuto.- powiedziałam i poszłam za Ai do mojego pokoju. Ja jako pierwsza się położyłam. Gdy już zasypiałam, do łóżka położyła się Aiko, która od razu zasnęła. Zanim się zorientowałam, leżałam na podłodze. Na samą myśl o takim spaniu zabolał mnie tyłek. Bez zastanowienia wyszłam z pokoju. Jako, że w salonie ktoś jeszcze był, z zaklejonymi oczami poszłam do  Fuu. Bez pukania wbiłam mu do pokoju i położyłam się obok niego w łóżku.
Budząc się rano byłam w dużym szoku. Spałam z Fuuto w jednym łóżku i mało tego! My spaliśmy wtuleni w siebie jak świeże małżeństwo!
-Kya!- krzyknęłam nie myśląc budząc przy tym domowników oraz równie zaskoczonego Fuu. 
-P-p-p-przepraszam! Ja nie wiem jak to...- mówiłam. Wtedy do pokoju wbiegł przerażony Natsume i Katsumi. 
-O co chodzi?!- krzyknął Natsu ogarniając sytuację.
-Fuuto... nie mów mi, że ty... że wy...- zaczął Katsu.
-NIE!- zaprzeczyliśmy w tym samym momencie.
-Jak ja się tu... znalazłam.- powiedziałam do siebie.
-Lunatykowałaś.- powiedział wchodzący do pokoju Jun.
-Hę? Skąd wiesz?- spytał zdezorientowany Natsu.
-Siedziałem w salonie przed telewizorem i widziałem. Szłaś tam z zamkniętymi oczami.- stwierdził Jun.
-Ja lunatykowałam? To wydaje się niemożliwe.- odparłam.
-Jest jeszcze możliwość, że przyszłaś tutaj świadoma tego co robisz.- sprostował Jun.
-Skoro lunatykowałam, dlaczego mnie nie obudziłeś?- zmieniłam temat.
-Ty oszalałaś?! Każdy by się bał na moim miejscu!- powiedział Jun.- Po za tym to mogło być zabawne- dodał już w myślach.
-Ah, rozumiem.- powiedziałam, gdy do pokoju weszła Ai ogarniając sytuację. Po kilku sekundach chyba się poddała.
-Etsu, kochana nałóż coś na siebie, bo ta bluzka ci troszkę prześwituje.- powiedziała beznamiętnie sprawiając, że wszystkie oczy patrzyły się na moje cycki i zmyła się do kuchni. Popatrzyłam na siebie i przeraziłam się.
-Kya!- krzyknęłam dwa razy głośniej, niż ostatnim razem. Zakryłam się i pobiegłam do swojego pokoju czerwona jak burak. Jako, że był czwartek musiałam dosyć szybko się zebrać. Po wszystkim poszłam do salonu jak zwykle czekając na Fuuto i Aiko. Fuuto był już gotowy, kanapki zrobił dziś Jun, ale Ai jeszcze nie było. Czekaliśmy na nią 10 minut i gdy byliśmy już na granicy furii postanowiłam, że po nią pójdę. Weszłam do pokoju, w którym o dziwo jej nie było, więc poszłam pod drzwi łazienki i kulturalnie zapukałam. Gdy nikt nie odpowiadał wryłam się do niej na chama. 
-Ai! Wchodzę!.- powiedziałam na wszelki wypadek. Wchodząc w głąb pomieszczenia zobaczyłam Aikę nieprzytomną na podłodze. A przynajmniej tak mi się na początku wydawało.
-Ai!- krzyknęłam przerażona.

17 sie 2013

Rozdział 6

 Rozdział pisany szybko, trochę bez weny, jakby na siłę. Przepraszam za to, ale pewna osoba ciągle poganiała mnie na GG i pod presją nie mogłam nic sensownego wymyślić. Dziękuję Nati. Macie ten szósty rozdział :)



Sklep nie był jakoś specjalnie zaludniony. Razem z Fuuto chodziłam między półkami zastanawiając się co kupić na obiad. W końcu zdecydowaliśmy się na chińszczyznę. Wzięliśmy wszystkie potrzebne składniki oraz nową grę i stanęliśmy w kolejce do kasy. Oprócz tych rzeczy kupiliśmy jeszcze paczkę gum, 6 napoi w puszkach, czipsy i popcorn. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Gdy dotarliśmy do mieszkania szybko rozpakowaliśmy zakupy i od razu pobiegliśmy do mojego pokoju z nową grą zachwycając się przy tym jak pięciolatki nową lalką barbie. Włączyłam grę i zaczęliśmy grać bez poczucia czasu. Około godziny 19 wszyscy byli już w domu. Nagle do mojego pokoju wpadła jakaś dziewczyna. Nie zwróciliśmy na nią uwagi i dalej graliśmy w grę.
-Fuuto!- usłyszeliśmy zza pleców. Fuu wyraźnie wyglądał na zniesmaczonego. Dalej skupiając się na grze jakby nigdy nic powiedział:
-Cześć, Aiko. Co cię sprowadza do tego domu pchło?
-Grr... Głupek!- krzyknęła.
-Idiotka!
-Kretyn!- w tym momencie Fuuto wstał.
-Debil!
-Leszcz!
Zaczęli się sprzeczać co zwróciło moją uwagę. Odwróciłam się. Dziewczyna za mną była dosłownie żeńską wersją Fuu. Gdy skończyły się im wyzwiska przytulili się jakby nie widzieli się długie lata. W tym momencie Aiko mnie zauważyła.
-Cześć, jestem Asahina Aiko, mów mi Ai. Zostańmy przyjaciółkami.- powiedziała, co mnie lekko zaskoczyło, ale rozweseliło.
-Cześć, ja jestem Yano Etsumi, mów mi Etsu.
-Chodzisz do klasy z Fuu?- spytała.
-T-tak. - odpowiedziałam zastanawiając się o co może jej chodzić.
-Więc od dzisiaj jesteśmy w tej samej klasie!- krzyknęła rozradowana.
-H-hę?!- krzyknęliśmy razem z Fuuto w tym samym czasie.
-Przyjechałam do mojego braciszka, ale muszę chodzić do szkoły i jakoś tak wyszło.
Wtedy do pokoju wszedł Jun.
-Aiko, niestety nie mamy wolnego pokoju jak na ostatnich wakacjach, więc musisz spać na kanapie.
-Mogę dzielić się pokojem z Ai.- powiedziałam.
-Naprawdę?!- krzyknęła Ai, podbiegła do mnie i złapała mnie za ręce. - Jeszcze nigdy nie dzieliłam pokoju z dziewczyną w moim wieku oprócz Fuu, ale on się nie liczy! Będziemy plotkować, rozmawiać po nocach, malować sobie paznokcie, czesać się- Ai się rozmarzyła, ale Jun jej przerwał.
-Oks, to ja ide po twoje rzeczy. Niedługo będziesz miała swoje łóżko, jednak tę noc musisz przespać w salonie.
-Ależ nie! Będę spać z Etsu.
-Co ty na to, Etsu?- spytał Jun.
-O-ok.- zgodziłam się. Cóż, to tylko jedna noc.
-Dobra to wy kończcie to co zaczęliście, a ja idę coś zjeść.- powiedziała i wyszła razem z Junem z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Wtedy ja i Fuu ponownie zatraciliśmy się w grze.
-Twoja siostra...- zaczęłam.
-Hm?
-Co się jej stało w nogę?- dokończyłam.

15 sie 2013

Rozdział 5

 A jednak dodam jeszcze dzisiaj notkę. W najbliższych rozdziałach akcja się trochę rozwinie i mam nadzieję, ze będzie o niebo ciekawiej. Zapraszam do czytania :)


Gdy wróciliśmy, dom był pusty. Fuuto od razu poszedł do swojego pokoju, więc ja postanowiłam, że trochę posprzątam. Wzięłam potrzebne rzeczy i zaczęłam wyrzucać wszystkie śmieci z salonu i kuchni.Odnalazłam zakopane pod stertą rzeczy piloty od telewizora i ułożyłam je na stoliku w salonie. Poukładałam też płyty na szafce przez co zrobiło się tam dwa razy więcej miejsca, więc położyłam tam jeszcze swoje czasopisma. Szybko przetarłam telewizor z kurzu i przeszłam do kuchni. Wszystkie naczynia włożyłam do zmywarki przy okazji wyciągając z nich skarpety. Włączyłam zmywarkę i zaczęłam ścierać blaty. Po tym umyłam mikrofalówkę i starłam ze stołu. Wyrzuciłam worki ze śmieciami i odkurzyłam podłogę, aby ją później umyć. Akurat w tym momencie zmywarka się wyłączyła, więc wyciągnęłam naczynia i włożyłam je do szafki. Po wszystkim dom lśnił , a ja padłam wykończona na kanapę.
Obudziłam się około godziny 7:00 i co było najdziwniejsze- leżałam w swoim łóżku. Chcąc rozwikłać tą zagadkę straciłam dziesięć minut, więc nie zastanawiając się dłużej zaczęłam się zbierać. Było dosyć wcześnie, lecz pomyślałam, że zrobię wszystkim śniadanie. O 7:25 byłam już w kuchni i przygotowywałam kanapki. Wtedy do salonu przyszedł zaspany Natsu.
-Cześć.- powiedział ziewając.
-Cześć.- przywitałam się.
-Dziękuje ci w imieniu wszystkich za posprzątanie naszego domu.- powiedział uśmiechając się. Nie wyobraża sobie jak śmiesznie wyglądał dziękując w takim ubraniu.
-Ah, nie ma za co. No już! Idź się ubrać.- powiedziałam chwilę chichocząc. Spojrzał na siebie i lekko się zaczerwienił. Miał na sobie tylko bokserki, w których spał.
-S-sorki!- przeprosił i pobiegł do pokoju. Zrobiłam już ostatnią kanapkę i usiadłam na sofie czekając na Fuuto. Obiecaliśmy sobie, że będziemy chodzić razem do szkoły. Włączyłam telewizję, ale nie było nic ciekawego, więc od razu ją wyłączyłam. Wtedy do mnie przysiadł się już gotowy do wyjścia Jun.
-Cześć.- przywitał się. -Pewnie zastanawiasz się jak znalazłaś się w swoim łóżku.
-No trochę... Ty wiesz?
-Tak.
Nastała chwila ciszy.
-No to powiesz mi?
-Gdy wracaliśmy do domu z plaży zobaczyłem jak Fuu niesie cię na rękach do twojego pokoju.- powiedział.
-N-niesie mnie na rękach?- zmieszałam się.
-I to na księżniczkę!- odparł.
-N-n-na księżniczkę?!- zaczerwieniłam się jak burak i wtedy do salonu przyszedł Fuuto.
-Yo.- powiedział
-Cześć Fuu.- przywitał się z nim Jun widocznie usatysfakcjonowany tokiem wydarzeń.
-Cz-cześć Fuuto-kun.
-To ja spadam po plecak. Jakby nie patrzeć to ja mam jednak dalej do szkoły.- powiedział Jun i ruszył do swojego pokoju. Korzystając z okazji wstałam i stanęłam przed Fuuto.
-Dziękuję... Dziękuję, że z-zaniosłeś mnie do łóżka...- powiedziałam odwracając wzrok z zawstydzenia.-I przepraszam za kłopot.
-Nie ma za co! Przyjaciele sobie pomagają.- stwierdził.
-Przyjaciele? J-ja jestem twoją p-przyjaciółką?- spytałam rozradowana.
-No a nie? Cóż, spędziliśmy razem noc , chociaż to wykraczałoby za pojęcie "przyjaźń", jednak w tym przypadku wszystko jest pod kontrolą.- zażartował. Ja z kolei zaczerwieniłam się i przytaknęłam głową.
-To co? Idziemy do szkoły?- spytał.
-Uhm!- potwierdziłam i zabierając plecaki oraz zrobione wcześniej kanapki ruszyliśmy do szkoły. Po ostatniej lekcji Fuuto podszedł do mojej ławki.
-Etsu, idziemy na zakupy.- powiedział.
-No spoko, ale po co?
-W lodówce robi się pusto no i wyszła nowa gra...
-Nowa gra?- podekscytowałam się.
-Tak.- odparł.
-Zbieraj się, idziemy!- krzyknęłam i złapałam go za rękę. Wybiegliśmy z sali, a za nami kilka zaciekawionych oczu.

Nieobecność? Sorki T^T

Przepraszam za moją nieobecność. Miałam nadzieję, że uda mi się wrzucać rozdziały codziennie, lecz właśnie piszę piąty rozdział i nie wiem kiedy skończę. Obiecuję jednak, że post pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Pozdrawiam, Setsu

12 sie 2013

Rozdział 4

Wiem, że wstawiłam dzisiaj dużo rozdziałów, jednak jutro nie będzie zapewne dodany :)


Całą drogę przebyliśmy w ciszy. Gdy dojechaliśmy do mojego domu powoli wysiadłam z samochodu i , że tak powiem, na chama wryłam się do własnego mieszkania.
-Cześć.- przywitałam się
-Tak, tak, cześć Etsumi.-powiedziała moja mama nie odrywając wzroku od książki.
-Dzień dobry.- przywitał się poważnym tonem Jun. Dopiero wtedy mama podniosła wzrok. Nawet nie musiałam słuchać, żeby wiedzieć co ona chce powiedzieć.
-Wy jesteście razem? Etsumi! Jak wspaniale! Nareszcie będę mogła napisać tę książkę!
-Nie, to mój... przyjaciel. Mamo musimy o czymś pogadać.-usiedliśmy na sofie naprzeciwko mojej mamy i przedstawiliśmy jej całą sytuację.
-A mieszkaj sobie gdzie chcesz, tylko jak znajdziesz prawdziwą miłość to mnie o tym powiadom, a teraz daj mi skończyć ten rozdział, bo piszę go już 4 dni.
-Idź po rzeczy. -powiedział Jun przy czym uśmiechnął się szelmowsko.
-Tak, tak! Już nie mogę się doczekać!-powiedziałam i pobiegłam na górę, aby się spakować. Na łóżku leżała kartka o treści:
"Naprawdę się martwiłam, ale wiesz co się ze mną dzieje, gdy zaczynam pisać, przepraszam. Kocham cię, mama."
Byłam zaskoczona, ale właśnie poczułam rodzicielską miłość. W pośpiechu spakowałam wszystkie moje rzeczy i zbiegłam na dół. Rzuciłam torby na ziemię i pocałowałam mamę w policzek.
-Ja też cię kocham, mamo.-powiedziałam i wyszłam razem z Junem. Przez całą drogę do nowego domu byłam tak podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. Ciągle się wierciłam, za co Jun cały czas mnie karcił. Kiedy dojechaliśmy wpadłam do domu i krzyknęłam na cały głos:
-Wróciłam!
Wszyscy siedzieli w salonie. Na początku myślałam, że czekają na mnie, ale zrozumiałam jak bardzo się myliłam gdy tuż za mną pojawił się dostawca pizzy. Gdy poszłam do kuchni, aby przynieść sobie picie do domu wszedł tajemniczy Fuuto.Włosy miał koloru jasnego blondu, a oczy miał koloru jasnej zieleni. Puściłam szklankę, która rozbiła się tuż pod moimi nogami. Wszyscy się na mnie popatrzyli, a ja z Fuuto wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
-Co ona tu robi? Jesteś dziewczyną któregoś?-spytał Fuuto.
-O! Cześć Fuu! To Etsu, od dzisiaj definitywnie z nami mieszka.-powiedział Jun odsuwając mnie od szkła.
-Cz-cz-cześć, Asahina-kun.-powiedziałam z lekkim przerażeniem. Nigdy bym się nie spodziewała, że "ten" Fuuto to mój kolega z klasy.
-Znacie się?-spytał Katsumi.
-No... tak jakby jesteśmy w tej samej klasie.-powiedział Fuuto.- Eh! Wystraszyłem się! Mogliście mi powiedzieć, że to ona!
-P-przepraszam, będzie lepiej jeśli z wami nie zamieszkam.-powiedziałam.
-Poddajesz się?- bardziej stwierdził niż zapytał Jun.- Zacznij żyć bez uciekania. Chcesz stać się odważna, czy dalej uciekać? Przemyśl to.
Poszłam do swojego pokoju i całe 2 godziny myślałam o tym co powiedział mi Jun. Po chwili do mojego pokoju wszedł Fuuto.
-C-cześć, Etsu.-powiedział.- Słuchaj, nie to miałem na myśli. Nie mam nic przeciwko, żebyś tu zamieszkała.
 -Hę? Czyli chcesz, żebym tu została?-spytałam.
-T-tego nie powiedziałem.- odwrócił głowę. Miał czerwone uszy. Uśmiechnęłam się radośnie.
-Naprawdę? To super. Dziękuję, że chcesz, żebym została. To bardzo miłe.- powiedziałam.
-E..eh. To ja już pójdę.- rzucił po czym gdy miał już wychodzić jego oczy zatrzymały się na grze Shadows of the Damned leżącej przy telewizorze.- Masz Shadows of the Damned?!
-Ah... tak.-zaczerwieniłam się.
-Pozazdrościć! Mi nie udało się zdobyć tej gry.
-Hę? Grasz w gry wideo?- zdziwiłam się.
-No ba! Pogramy w to?Proszę!-błagał jak małe dziecko.
-Ok! Może być zabawnie!
-Yeah! Masz dwa joysticki? -spytał Fuuto.
-Nie, niestety nie.
-Ok, to ja zaraz wracam. Przyniosę sobie swój z mojego pokoju.- powiedział i wybiegł z pokoju, aby wbiec do niego po chwili trzymając joystick w ręku. Włączyłam grę, a Fuuto podłączył joysticki. Graliśmy całą noc i przy okazji lepiej się poznaliśmy. Około godziny piątej rano obydwoje zasnęliśmy obok siebie na podłodze z joystickami w rękach. Obudził nas około godziny 7:40 zaniepokojony Jun, który latał z pokoju do pokoju szukając Fuuto. Zebraliśmy się w pośpiechu i razem pobiegliśmy do szkoły. Minęły dwie lekcje. Ja i Fuu prawie zasypialiśmy na ławkach.
-Etsu, masz coś do jedzenia?- spytał Fuuto.
-Ops! Zapomniałam zrobić, przepraszam Fuuto-kun.
-Mam pomysł.- powiedział i wysypał całą swoją kasę, którą miał przy sobie na moją ławkę.- Dodaj do tego swoje pieniądze.- jak poprosił tak zrobiłam. Liczyliśmy razem oszczędności, a klasa dziwnie zaskoczona patrzyła się na nas jakby oglądali film.
-Kurde! Zabraknie nam troche.-stwierdził Fuu. Wtedy do sali wszedł Katsumi otoczony wianuszkiem dziewczyn, który niósł dwie kanapki.
-Jun kazał wam to dać. I następnym razem bądźcie ciszej w nocy, bo przez was jestem nie wyspany.-powiedział i wyszedł z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Popatrzyliśmy się na siebie i zaśmialiśmy się po czym zjedliśmy nasze kanapki. Przez resztę dnia klasa patrzyła się  na nas dwuznacznie tworząc dziwne historie na nasz temat, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Gdy lekcje się skończyły wróciliśmy razem do domu.

Rozdział 3

Ten rozdział może być przepełniony nudą. Nic nowego nie wprowadza. Ogółem opis domu. Sorka :P



Skoro miałam 15 minut to nie śpieszyłam się za bardzo. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Wyszłam na dwór i zobaczyłam jednopiętrowy dom z ogródkiem. Budynek był zbudowany w nowoczesnym stylu i był wprost idealny dla młodzieży. Dach był spadzisty, ale można było na niego spokojnie wejść, aby pooglądać, np. zachód słońca. Ponownie weszłam do domu i rozejrzałam się. Stałam w niewielkim przedsionku. Po prawej stronie były wieszaki na kurtki, a po lewej szafka na buty. Przejście z przedsionka do salonu nie miało drzwi co znacznie ułatwiało sprawę. Spokojnym krokiem wkroczyłam do salonu i stanęłam na środku pokoju. Po mojej prawej stronie był korytarz z pokojami. Od Natsu dowiedziałam się, że mój pokój mieści się pod numerem 5, pokój Jun'a pod 1, pokój Fuuto 4, Katsumi ma numer 2, a Natsu numer 3. Łazienka jest za drzwiami bez numerka. Naprzeciwko mnie stała ta sama kanapa, na której wcześniej siedziałam. Przed sofą stał stolik, na którym leżały śmiecie. Pod ścianą naprzeciwko sofy i stolika stał telewizor plazmowy. Obok telewizora znajdowała się szafka z płytami, a przy mniej fotel pasujący do kanapy. Kiedy spojrzałam w lewo zobaczyłam kuchnię. Wszystko wyglądało jakby nikt nie sprzątał od budowy budynku. Blaty zawalone były brudnymi naczyniami. Można było znaleźć w naczyniach brudne skarpetki. Jedyne co oddzielało kuchnię od salonu to blat. Tworzył on motyw osobnego pomieszczenia. Przy kuchni stał stół i sześć krzeseł wokół niego. To chyba była jadalnia. Cóż, niczego nie można być pewnym w takim domu. Z salonu było widać jeszcze jedne drzwi. Prowadziły one do spiżarni, z której można było wejść na dach za pomocą drabiny. Zostało mi kilka minut, więc usiadłam na fotelu cierpliwie czekając na właściciela. Po trzech lub czterech minutach do salonu wszedł Katsumi razem z Jun'em. Nie powiem, zdziwiłam się. Myślałam, że właścicielem jest jakiś stary pryk, a tu proszę.
-Więc, spodobało ci się tu?- spytał Katsumi. W międzyczasie zdążyli wygodnie usiąść na kanapie.
-Tak. Ten dom byłby megahiper odjazdowy gdyby nie ten syf.- powiedziałam bez namysłu, co rozbawiło słuchaczy.
-"Megahiper odjazdowy"? Haha! Już cię lubię!- stwierdził Jun.
-Ah! Prze-Przepraszam! Zapomniałam się.-zaczerwieniłam się po same uszy.
-Haha. Nie przejmuj się. Mamy już jednego co używa takich dziwnych słów, więc jeden w tę czy we w tę nic nie zmieni.- powiedział radośnie Jun.-Ale do rzeczy. Warunek 1.Dlaczego uciekłaś z domu?
-Eh.. To będzie żenująca historia.-powiedziałam, a Katsumi, Jun i Natsu od razu nastawili słuch.- To przez moją mamę. Nazywam ją "szurniętą pisarką przesłodzonych romansideł" nie bez powodu. Jedyne zdanie, które podtrzymują nasze rozmowy to " Poznałaś już swoją pierwszą miłość?" Od zawsze chciała napisać książkę na podstawie mojego życia. Zawsze jak wracałam do domu to albo migdaliła się z kochankiem, albo pisała książkę. W końcu miałam dosyć tego na jakiej podstawie budowane są nasze relacje i uciekłam z domu.
-A co na to ojciec?-spytał Jun
-Tata? On już dawno rozwiódł się z mamą. Co prawda to mama tego chciała, bo był obleśnym pijakiem, ale i tak uważam, że miał szczęście. Po tym zmienił się nie do poznania. Ożenił się ze swoją kochanką, z którą romansuje już od bardzo dawna. Nic więcej nie wiem.
-Przykro mi. Cóż, więc przejdźmy do drugiego warunku. Jakie masz marzenie, Etsu?-spytał Jun.
-Moim marzeniem jest... o ile zalicza się to do marzeń, przejść wszystkie gry wideo, które mi się spodobają!
-Haha! Na pewno polubicie się z Fuu.-stwierdził radośnie Katsumi.
-Kim jest Fuu?-spytałam.
-Czwarty współlokator, ma pokój obok ciebie.-powiedział Natsu.
-Skoro ma pokój obok, to dlaczego jeszcze go nie widziałam?-spytałam rozdrażniona.
-Nie ma go, bo wyjechał na 2 dni. Dzisiaj powinnaś go poznać.-powiedział Jun.- Więc trzeci warunek. Powiedziałaś już swojej mamie?
-He...he...he...N-nie...-powiedziałam trochę zdenerwowana.
-Oks, więc zbieraj się. Jedziemy do ciebie.- powiedział Jun jakby od niechcenia.
-....HĘ?!

Rozdział 2

Bardzo przepraszam za nudny rozdział. Pozdrawiam Natalię, która aż trzęsie się do poznania tego rozdziału :* Kebab był dobry Haha :D



Obudziłam się leżąc w łóżku. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i dlaczego tu jestem. Sprawdziłam, czy wszystko mam na miejscu po czym wyszłam z pokoju, w którym przebywałam. Rozejrzałam się dookoła. Po mojej prawej stronie był korytarz prowadzący do salonu i kuchni. Naprzeciwko mnie były drzwi niczym nie różniące się od tych, z których wyszłam. Gdy spojrzałam w lewo zobaczyłam jeszcze cztery drzwi przy czym jedne nie miały numerka, co nasunęło mi hipotezę, że za drzwiami znajduje się łazienka. Kierując się intuicją ruszyłam w prawą stronę. Ściany niczym szczególnym się nie wyróżniały. Zostały pomalowane na jeden kolor pasujący do innych elementów domu. W końcu doszłam do końca korytarza i stanęłam jak wryta. Takiego bałaganu w życiu nie widziałam. Kuchnia i salon były przykryte stertą śmieci. Naczynia i garnki leżały na całej powierzchni kuchni, a na stoliku w salonie walały się czipsy, opakowania po fast foodach, puszki po piwie i niezidentyfikowane przedmioty nieznanego pochodzenia. Prawie padłam na kolana gdyby ktoś mnie nie podtrzymał, a mówiąc ktoś miałam na myśli mojego wybawcę z nad rzeki.
-Hehe... sorki za ten bałagan.-uśmiechnął się z zażenowaniem.-Tak to wygląda, gdy pod jednym dachem mieszka czterech facetów.-powiedział.
-....CZTERECH?!- widocznie miałam śmieszną minę, bo się zaśmiał. Jego uśmiech był... niesamowicie seksowny. Zaczerwieniłam się. Wtedy Pan Uśmieszek-bo tak postanowiłam go nazywać, cóż, w końcu nie wiedziałam jak się nazywa- posadził mnie na kanapie robiąc sobie przejście nogą.
-Jestem Atsushi Natsume, 18 lat.Miło mi cię poznać.
-Ah, ja jestem Yano Etsumi.
-Ok, Etsumi-chan-
-Proszę, mów mi Etsu.-powiedziałam. Nie lubiłam jak ktoś do mnie mówił "Etsumi-chan"
-Oks, w takim razie ty mów mi Natsu.Więc Etsu..-chan?
-Eh, dobra... O co chodzi?
-Naprawdę chcesz tu zamieszkać? Nie to, żebym nie chciał, ale ten bałagan powiększa się dwukrotnie każdego dnia.
-...Hę?! Tak się da?!- chwilę ochłonęłam po czym znów zaczęłam mówić.- Eh, tak. Dam radę. W końcu wszędzie jest dobrze, tylko żeby było jak najdalej od tej szurniętej pisarki przesłodzonych romansideł.- powiedziałam bardziej do siebie, niż do Natsu.
-Szurniętej pisarki przesłodzonych romansideł?- zacytował- O kim mówisz?
-Ah, długo by mówić. Powiem tyle, że to moja mama.
Właśnie wtedy do salonu wszedł kolejny współlokator.
-Yo. Już lepiej się czujesz?- spytał się mnie zaspanym głosem Katsumi.
-A tak. Już mi lepiej.-odpowiedziałam.
-A...ok. Więc-zaciął się na chwilę po czym krzyknął tak głośno, że obudził wszystkich sąsiadów -IDIOTKO! CZY TY NIE MASZ POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI?! WIESZ, ŻE MOGŁAŚ ZGINĄĆ?!- zaniemówiłam. Siedziałam na kanapie ze spuszczoną głową i jedynie co mogłam wykrztusić to -Przepraszam.
-Ehh, dobra. To ja przepraszam. Na pewno wszystko w porządku?
-T-tak.
-Cieszę się, że nic ci nie jest... No więc ja się pójdę ubrać-wskazał kciukiem łazienkę -I jak wrócę to pogadamy o tych warunkach. Albo niech lepiej właściciel z tobą pogada. Teraz idź się rozejrzyj. Masz 15 minut.
-Oks. Ale kto jest właścicielem?-spytałam.
-Wszystko w swoim czasie.

11 sie 2013

Rozdział 1

 Z góry przepraszam, że takie krótkie, ale pasowało mi w tym miejscu zakończyć. Czekam na opinie, pozdrawiam!


 
- Nie bój się, nie jesteśmy zwierzętami. Nie będziesz musiała płacić, wystarczy, że będziesz gotować i sprzątać. Co ty na to?
- N... - chciałam odmówić, ale nagle zmieniłam zdanie. W końcu taka okazja może mi się już nie trafić. - Dobra! Zgadzam się.
- Mam trzy warunki.
- Hę?
- 1 warunek. Musisz mi powiedzieć dlaczego uciekłaś z domu.- powiedział.
- Po co?- spytałam.
- Po prostu musisz to zrobić.
- O-ok.
- 2 warunek. Musisz posiadać marzenie.
- Hę? Marzenie? Dlaczego?
-To jeden z warunków. Wszyscy w domu mamy swoje marzenia, do których dążymy.
-Ah, rozumiem...
-3 warunek. Musisz powiedzieć rodzicom gdzie jesteś.- powiedział, a mnie totalnie zamurowało. Uciekłam z domu, a teraz mam powiedzieć mamie "Przepraszam, uciekłam. Zamieszkam u tego nieznajomego"?! Ona mnie chyba zabije.
-Co się stanie, jeśli nie spełnię któregoś z nich?-spytałam z dobrze ukrytą nadzieją.
-Nie będziesz mogła u nas zamieszkać. Takie mamy zasady.-powiedział patrząc mi w oczy.- Oczywiście nie musisz mi teraz dać odpowiedzi na wszystko. Teraz pomóż mi szukać kluczy. Facet, który je ma nazywa się Hirose Jun, będzie ubrany w białą koszulkę zaplamioną farbami, jeansowe spodnie baggy  i hmm.... ma granatowe włosy i szare oczy. To powinno ci wystarczyć. A tak! Klucze będą z dużą przywieszką małpką. -wyrecytował jak gdyby nauczył się tego na pamięć po czym na odchodnym rzucił jeszcze
-Spotkajmy się tu za pół godziny!- i pobiegł. Nie miałam pojęcia od czego zacząć, więc poszłam do pobliskiego parku. Chodziłam bez celu między alejkami, aż zobaczyłam faceta idealnie pasującego do opisu. Mimo, że był jeszcze bardziej przystojny, niż Katsumi, zebrałam w sobie całą odwagę i podeszłam do niego. Nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć.
-Daj mi klucze.- padło prosto z mostu przez co on zrobił dziwną minę, trochę rozbawioną. -Ops, sorki! Wiesz, jest sprawa. Przysyła mnie Kamiya Katsumi i muszę odzyskać klucze od Hirose Jun'a. To ty, prawda?
-Nawet gdybym chciał ci je dać, to nie mogę.-powiedział lekko zdołowany.
-Dlaczego?-spytałam.
-Zgubiłem je.- nastała pełna zgrozy cisza.
-J....j...JAK TO JE ZGUBIŁEŚ?!- krzyknęłam, przez co przechodnie zaczęli się na nas patrzyć. Po chwili znów ruszyli przed siebie. -Przepraszam.- powiedziałam zaczerwieniona po uszy.
-Haha! Fajna jesteś! Spoko, możemy ich poszukać.
-O-ok. - ruszyliśmy przed siebie rozglądając się dookoła.
-Jak ty się właściwie nazywasz?- spytał Jun.
-Ah tak. Przepraszam. Jestem Yano Etsumi, miło mi cię poznać.- powiedziałam i uśmiechnęłam się wesoło.
-Hirose Jun, chociaż już to wiesz. Mów mi Jun.- powiedział po czym odwzajemnił uśmiech. Chodziliśmy jakiś czas i wypatrywaliśmy dużej małpki. W pewnym momencie nasze drogi się rozeszły. Ja poszłam przez most, a Jun chodnikiem. Przechodząc przez most zauważyłam zwisającą na gałęzi małpkę.Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że te klucze zwisały nad wodą. Mimo wszelkich przeciwstawień postanowiłam, że zaryzykuje. Chwyciłam się barierki i wyciągnęłam rękę.
-J-jeszcze.. trochę. Mam!- krzyknęłam. Wszystko jednak za dobrze szło. Zanim się zorientowałam straciłam równowagę i gdy już miałam spaść ktoś złapał mnie w pasie.
-Idio... Chcesz zginąć?!- usłyszałam nieznajomy głos. Odwróciłam się, aby zobaczyć komu jestem dłużna i zobaczyłam mega przystojniaka o ciemnych blond włosach, który trzymał mnie w pasie, a nasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie. Zaniemówiłam. Stałam tak z szeroko otwartą buzią i gapiłam się na wybawcę. Miał trochę smutne, ale za razem rozbawione intensywnie zielone oczy.  Zemdlałam.

10 sie 2013

Prolog, rozdział 0

 Prolog. Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że się spodoba :)
Czekam na opinie w komentarzach :)

- Auć! - krzyknęłam i spojrzałam na osobę, z którą się zderzyłam.
Nie wyglądał jakby się tym przejął, czym bardzo mnie wkurzył.
- E-ej! Wypadałoby przeprosić!
- ... Ah! Przepraszam! Śpieszyłem się. Właśnie szukam... przyjaciela, który zabrał mi klucze od domu...- kucnął przy mnie i pomógł mi zbierać rzeczy. Były tam m.in. szczoteczka do zębów i inne podstawowe rzeczy.
- Ty... uciekasz z domu? - spytał z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Wtedy zobaczyłam, że jest całkiem przystojny. Jego oczy były ciemnego odcieniu brązu, a włosy jasnego. Cała pewność siebie mnie opuściła.
- T... t... t... - chciałam coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
- Haha! Spoko, nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię. Jestem Katsumi. Kamiya Katsumi.
- Yano Etsumi... miło mi cię poznać - wykrztusiłam z trudem czerwona jak burak.
- To mi miło! Słuchaj Etsumi-chan, jak szukasz miejsca do zamieszkania to my chętnie cię przyjmiemy - uśmiechnął się szczerze.
- A... yy! Co?! Nie! Nie mogę! To jest...! - przeraziłam się na samą myśl, że musiałabym mieszkać z takim przystojniakiem. Przecież samo oglądanie go przyprawia mnie o krwotok z nosa!